Witajcie!
Dziś skupimy się na zagadnieniu, które jest najchętniej branym pod warsztat tematem, jeśli chodzi o kwestię bycia blogerem.
O czym mowa?
O współpracach blogowych.
Tak więc zapraszam na krótki, Leonowy wywód na ten temat.
1. Współpraca blogowa - jak to działa?
Ano wbrew pozorom to wcale nie takie skomplikowane, jakby się mogło wydawać.
Wszystko bowiem sprowadza się do zasady "coś za coś".
Mianowicie: dana firma/sklep/witryna internetowa kontaktuje się z wybranym przez siebie blogerem, proponując mu darmowe przetestowanie produktów/usługi w zamian za recenzję. Owa opinia wystawiona przez blogera może być płatna lub nie, w zależności od charakteru porozumienia. Obustronna korzyść - bloger ma "coś" za darmo, a firma ma opinię o swym wyrobie.
2. Rodzaje
Współpraca w typie "coś za coś" to tylko jedna z kilku możliwości promowania bloga. Obecnie często spotyka się także współprace na zasadzie wymiany: banerów, linków, fan page, kont społecznościowych. Oprócz tego coraz popularniejsze robią się współprace na zasadzie proponowania blogerowi uczestnictwa w evencie, akcji marketingowej czy nawet wystąpienie na konferencji. To jest chyba moja ulubiona forma współprac. Jedziemy sobie hen daleko, edukujemy się i poszerzamy własne horyzonty myślowe, poznajemy mnóstwo interesujących ludzi i promujemy wśród nich własną osobę i jeszcze nam za to dziękują. Może zdarzyć się także porozumienie na zasadzie jednostronnym, czyli bloger z sentymentu czy po prostu z własnej, dobrej woli poleca dany sklep, witrynę, nie oczekując niczego w zamian.
3. Zalety
Pierwsza zaleta, jaka każdemu blogerowi przychodzi do głowy gdy słyszy słowo "współpraca" to darmowe gifty. Mnóstwo darów losu, od kosmetycznych, przez ciuchowe, aż po jedzeniowe, które gromadzą się nam w domu jak dżdżownice po deszczu i z których to obfitością nie mamy co potem zrobić. Druga zaleta to niewątpliwie możliwość popularyzacji naszego blogaska, który - z założenia - staje się coraz bardziej sławny i rozpoznawalny w sieci. Nie sposób zapomnieć także o kolejnym pozytywie jakim jest zwyczajna radość, samozadowolenie i frajda z tego, że ktoś do nas pisze i ktoś naszego bloga wybierać raczy do testów wszelakich.
4. Wady
Jak są zalety, tak są też i wady... Współpraca z daną firmą nie zawsze bowiem przebiega po naszej myśli. Są bowiem kompanie, które - zanim wyślą blogerowi produkt do recenzji - wstępnie żądają, aby recenzja była pozytywna. W przeciwnym razie straszą, że obciążą blogera kosztami dostawy produktu lub też wydadzą o nim negatywną opinię w Internecie. Ja sama nie zapomnę sytuacji, gdy to w zeszłym miesiąca napisała do mnie firma reprezentująca żele pod prysznic. Treść maila była mniej więcej taka: cześć, masz fajny blog, zrecenzuj nam pozytywnie żele, podaj adres do wysyłki. Uwierzcie mi, długo nie mogłam dojść do siebie po przeczytaniu owej propozycji nie do odrzucenia. Albo kolejny przykład proponowania współpracy. Dostałam także niedawno wiadomość od przedstawiciela kliniki dentystycznej, który to chciał, bym w treść postów o moich perypetiach z leczeniem kanałowym wkleiła linki do jego firmy w zamian za symboliczne... 20 zł. Inne negatywne strony współprac? Niewypłacalność firmy - tu pozdrowienia w szczególności dla kompanii zagranicznych - po skończonym zleceniu, urocze "obrażenie się" za wystawienie ich wyrobowi negatywnej opinii, zmieniane nagłe terminu recenzji, czy proponowanie do testów próbek zamiast produktów pełnowartościowych.
5. "Klik" tu "klik" tam
"Cześć masz fajny blog, poklikaj mi w linki". Oto typowy przykład współpracy za "klik". Im więcej klików w dany produkt, podlinkowany na blogu, tym większe gifty lub bony do wykorzystania od danej firmy otrzymuje bloger. Współpraca typowa dla sklepów zagranicznych, które, łase na napływ nowych klientów, są skłonne ofiarowywać blogerom ciuchy o nikłej wartości pieniężnej w ramach zadośćuczynienia za "kliki". To najbardziej wkurzający dla mnie rodzaj manipulowania blogerem. Ja rozumiem fajnie ciuchy, akcesoria za darmo, ale żebranie o "kliki" i pisanie komentarzy blog w blog z prośbami o "klikanie" jest dla mnie smutne i żałosne. A wystarczyłoby li napisać pod notką coś w stylu: kto ma chęć i może, niech w linki kliknie i we współpracy mi dopomoże"?.
A Wy coś jeszcze byście dodali do powyższej listy?
Artykuł powstał we współpracy z
Kobieceporady.pl
Kathy i Leon