Witajcie!
Dziś czas najwyższy na słów kilka o dwumiesięcznym eksperymencie z suplementem diety Green Coffee od Prosper Labs.
Słowem wstępu, co by nie było, że się odchudzam i mam nawroty anorektyczne: suplement ten brałam ze względów zdrowotnych, po to, aby zniwelować ataki wilczego głodu, które nachodzą mnie podczas PMS.
Podczas takich napadów jestem bowiem w stanie wyjeść zawartość całej lodówki i wciąż mi mało.
Nie muszę mówić, że nie jest to zdrowe dla mojego żołądka i kiszek, które przez kilka dni podobnych zagrywek nie potrafią wrócić do stanu normalności.
Boli mnie wtedy brzuch, źle się czuję i - co by nie ukrywać - jest mi wręcz niedobrze we własnym ciele, które w szybkim tempie "pęcznieje".
Wszystko oczywiście wraca do normy zaraz po czasie miesiączkowym, ale co z tego, skoro to samo będzie się działo za miesiąc...
I ta w koło Macieju...
Aby nie być gołosłownym, oto jak wygląda moja sylwetka w trakcie PMS:
A tak normalnie:
Miałam dość takiej więc sinusoidy wagowej i chciałam to wszystko sobie ustabilizować.
Stąd pomysł na suplementację Green Coffee, która notabene bardzo szybko dobrze zaczęła na mój organizm wpływać.
Przede wszystkim, po mniej więcej dwóch tygodniach przyjmowania preparatu, mimo zbliżającego się okresu, nie miałam żadnej ochoty na podjadanie.
Słodycze, przekąski, alkohol - jakby dla mnie nie istniały.
Dzięki temu stan z drugiego zdjęcia utrzymuje się cały czas a ja wreszcie mam kontrolę nad własnym cyklem jedzeniowym.
A Wy macie podobne napady w trakcie PMS?
Kathy i Leon

Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PMS. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PMS. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 18 września 2016
czwartek, 13 lutego 2014
336. Gdy nadchodzi PMS...
Witajcie!
W życiu każdej kobiety, co miesiąc, przychodzi taki pewien stan ducha i ciała, kiedy to piękna i zadbana zwykle dama zmienia się w istny wulkan pierwotnych emocji.
Dziwne wahania humoru, nieokiełzane wybuchy zazdrości i gniewu, fontanna łez pomieszana z szaleńczym śmiechem. Napady agresji i krzyku, ustępujące chwilami niepohamowanej czułości. Poczucie bycia brzydką, nieatrakcyjną i okropną i grubą. Chęć schowania się przed światem w jakieś małej norce i zapadnięcia w sen zimowy.
Wszystko to powyższe chcąc nie chcąc prowadzi w międzyczasie więc do tzw. doła lub też focha.
A co najlepsze na zły nastrój?
Jedzenie!
Oto jak sobie dogadzam, kiedy dopada mnie ów pierwotny stan kobiecości:
Delicje, czekoladka, i chrupeczki.
Czego chcieć więcej?
Chyba tylko, żeby tyłek nie przybrał na wadze...
A Wy jak radzicie sobie z PMS?
Kathy i Leon
W życiu każdej kobiety, co miesiąc, przychodzi taki pewien stan ducha i ciała, kiedy to piękna i zadbana zwykle dama zmienia się w istny wulkan pierwotnych emocji.
Dziwne wahania humoru, nieokiełzane wybuchy zazdrości i gniewu, fontanna łez pomieszana z szaleńczym śmiechem. Napady agresji i krzyku, ustępujące chwilami niepohamowanej czułości. Poczucie bycia brzydką, nieatrakcyjną i okropną i grubą. Chęć schowania się przed światem w jakieś małej norce i zapadnięcia w sen zimowy.
Wszystko to powyższe chcąc nie chcąc prowadzi w międzyczasie więc do tzw. doła lub też focha.
A co najlepsze na zły nastrój?
Jedzenie!
Oto jak sobie dogadzam, kiedy dopada mnie ów pierwotny stan kobiecości:
Delicje, czekoladka, i chrupeczki.
Czego chcieć więcej?
Chyba tylko, żeby tyłek nie przybrał na wadze...
A Wy jak radzicie sobie z PMS?
Kathy i Leon
Subskrybuj:
Posty (Atom)