GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE

Oświadczenie

Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!



Mój stary blog - Karia18

INFORMACJA:

Nowe posty pojawiają się rano, między 7-9!
Aby nie ominąć żadnej notki zapraszam do śledzenia mnie na FB i Instagramie i Tik Toku.

Uprzejmie proszę o klikanie w reklamy! Was to nic nie kosztuje, a ja zbieram na lepszy aparat :)

Moja grupa na FB o wygranej walce z anoreksją: Klik! oraz grupa dla osób zmagających się z ŁZS: Klik

Ceneo.pl

Bielenda

zdrowie

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marion. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marion. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 13 kwietnia 2021

2676. Marion Hand Cleansing oczyszczający żel do rąk właściwości antybakteryjne

 Witajcie!

Dziś czas na dezynfekcję.

Będę mówić o Marion Hand Cleansing oczyszczający żel do rąk właściwości antybakteryjne.

Słowo od producenta: "Marion żel antybakteryjny do rąk

Pojemność: 50 ml

  • antybakteryjny
  • oczyszcza
  • dezynfekuje
  • bez użycia wody

Antybakteryjny żel do dezynfekcji dłoni sprawdzi się w sytuacjach, gdy nie mamy dostępu do wody. Nie wymaga spłukiwania. Skutecznie odkaża skórę. Dzięki szybkoschnącej formule, żel nie pozostawia nieprzyjemnego uczucia lepkości. Zawiera pielęgnacyjne składniki, które chronią skórę przed nadmiernym wysuszeniem. Żel pozostawia delikatny, świeży zapach. "

Produkt w okazałości:





Od producenta:



Skład:



Otworek:



Na dłoni:


 Szczegóły:

Cena i dostępnośćspecyfik ten ucapiłam w Biedronce za ok. 5 zł.
Zapach: okropny, alkoholowy.
Konsystencja: płynna.
Opakowanie i pojemność: pojemnik plastikowy w tonacji niebieskiej z białymi i czarnymi napisami od producenta. Pojemność: 50 ml.
Wydajność: średnie. Specyfik starczy na miesiąc użytkowania.
Działanie: kiepskie. Zacznę do tego, że odkąd zaczęła się wiadoma sytuacja wirusowa, to tzw. osobisty dezynfekator to istne must have zwłaszcza, gdy jesteśmy narażeni na kontakt z innymi ludźmi. Ja na przykład nie mam możliwości pracy zdalnej - auta własnego też jeszcze ciągle nie mam chlip chlip - więc poruszam się komunikacją miejską. A wiadomo, że w MPK różnych dziwnych bakterii i zarazków jest co nie miara... Dlatego też, gdy skończył mi się poprzedni żel dezynfekujący, to od razu kupiłam powyższy z firmy Marion. Ot taki zakup na szybko podczas buszowania w Biedronce. Niestety nie była to dobra decyzja, bowiem żel do przyjemnych i przyjaznych w stosowaniu nie należy... Czemu? Ano temu, że nie dość, że okropnie śmierdzi - taki tani iście bimber pędzony o północy w piwnicy przez wujka Mietka - to jeszcze niemiłosiernie wysusza skórę dłoni. Już bowiem po jednym użyciu - a wiadomo, że w ciągu dnia robi się takowych aplikacji kilkanaście - mam wrażenie, że mój naskórek i mózg dosłownie wołają o nawilżenie. Wtedy od razu z automatu czuję jakiś wewnętrzny przymus wypicia minimum dwóch szklanek wody, bo gdybym tego nie zrobiła, to bym normalnie zmieniła się w pustynię. Normalnie strach się bać.. Ale wracając do rzeczy. Specyfik Marion jest co prawda wydajny, gdyż już jedna kropla porządnie nam dłonie oczyści, ale jeśli będziemy dezynfekować się co godzinę, to oczywiste jest, że zużycie nastąpi szybciej. Ja wiem, że na pewno do tego żelu więcej nie wrócę, gdyż nie mogę znieść jego smrodku, ale może innym użytkownikom tenże zapaszek spirytusu nie będzie przeszkadzał. W końcu jak wiemy to właśnie alkohol niszczy zarazki...
 Ocena: 1/5 

Miałyście?

Kathy Leonia

wtorek, 26 maja 2015

725. Przesyłka od Czerwonej Filiżanki!

Witajcie!

Dziś post z kategorii radosnej, niespodziankowej, którego zawartość treściowa i zdjęciowa do tej pory wywołuje uśmiech na facjacie mej.

Jest to bowiem przesyłka od Czerwonej Filiżanki, która w pewnym konkursie tajemniczym zbiegiem okoliczności, wylosowała Leona do obdarowania poniższymi wspaniałościami.

Oto co zawierała paka od niej:



A tu z podziałem na kategorie.

Najpierw kulinaria:

foremki do pieczenia w kształcie motyli

Home & You, zaparzacz do herbaty a'la kwiatek

Chelton, zestaw cudnie pachnących herbatek

Pielęgnacja:

Marion SPA parafinowa kuracja dla stóp, zestaw próbek: regenerujący peeling i pielęgnacyjna maska parafinowa

Clinique, próbka kremu intensywnie nawilżającego na dzień

I kolorówka:

Wibo Make Up Box, zestaw 6 metalicznych cieni do powiek

Vollare, lakier do paznokci, nr 17 Hit

Lovely, Extra Lasting Waterproof Top Coat, wodoodporny błyszczyk do ust

Wibo, Smooth'n Wear Matte Powder, matujący puder w kamieniu

Wibo Eyeshadow Pencil, cień do oczu w kredce nr 2

Jak zobaczyłam to wszystko powyższe dostałam takiego napadu szału wesołości i szczęśliwości, że nawet sobie nie wyobrażacie.
Nie zważając na moje biedne, niemówiące gardło, chrząkałam, stękałam i skakałam po całym pokoju w podnieceniu kosmetycznego i kulinarnego maniaka.

Pewne produkty już zdążyłam przetestować.
I tak oto podczas mego smutnego stanu chorobowego: Klik! herbatki wyżłopałam łapczywie jedna po drugiej, a bezbarwnym błyszczykiem maziałam w między czasie wysychające usta swe.
Kremik z Clinique posłużył mi także w kojącym nawilżeniu zmęczonych okolic skórnych na facjacie.

Reszta cudności czeka na swoją kolej do wypróbowania.
Liczę, że jak tylko wydobrzeję, takowa nastąpi.

Dziękuję Ci kochana Filiżanko za zacną przesyłkę!

Kathy i Leon bez głosu

czwartek, 16 października 2014

507. Recenzja: Marion 7 Efektów, kuracja z olejkiem arganowym

Witajcie!

Dziś przybywam do Was z produktem, który jest ze mną od ponad roku i którego nie mogę zużyć.

Będę mówić o oleistym mazidle do włosów pod nazwą: Marion 7 Efektów, kuracja z olejkiem arganowym.

Słowo od producenta: "Nowa linia produktów stworzona do pielęgnacji wszystkich rodzajów włosów, szczególnie polecana do włosów suchych i zniszczonych. Wyjątkowe formuły produktów oparte zostały na bazie olejku arganowego, zwanego `marokańskim złotem`, który pomaga zapewnić włosom 7 efektów:
- przywraca piękny połysk,
- regeneruje włosy od wewnątrz i wygładza,
- ułatwia rozczesywanie i układanie,
- wzmacnia i nawilża,
- nadaje miękkość i elastyczność,
- chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych,
- zapobiega puszeniu się włosów.
Kuracja z olejkiem arganowym - jedwabista konsystencja produktu pozwala na równomierne rozprowadzenie preparatu na włosach, jest natychmiast wchłaniana, nie obciąża i nie zostawia żadnych osadów we włosach.

Sposób użycia: kilka kropli wetrzeć we włosy mokre lub suche, nie spłukiwać".

Specyfik w butli:


 Na dłoni:



Szczegóły:

Cena i dostępność: mazidło zakupiłam w Rossmanie ponad rok temu; zapłaciłam ok. 10 zł.
  Zapach: cukrowo-pudrowo sztuczny, ale znośny.
.   Konsystencja: kleisty i oleisty specyfik o barwie przezroczysto-pomarańczowej w butli, a po roztarciu - jasnej na ręku.
    Opakowanie i pojemność: pojemnik plastikowy, z czarnymi napisami i bez szału graficznego. Pojemność: 100 ml.
    Wydajność: bardzo dobra. Produkt mam od roku i nijak nie mogę go skończyć.
     Działanie: kiepskie. Specyfiku używałam naprawdę różnie i w każdą możliwą stronę - przed myciem, po myciu, w trakcie mycia. Próbowałam także odmiennych proporcji - jedna kropla, dwie krople, pół kropli... Za każdym razem efekty były podobne, czyli żałosne - przyklap, przesusz i wielkie siano. Kuracja Mariona jest dla mnie więc zwyczajnym bublem włosowym; żadna z obietnic producenta nie zostaje spełniona - ani cudowna miękkość, ani genialny blask, ani odżywienie, ani brak puszenia się. Co z tego że produkt polski, że tani, że łatwo dostępny i świetnie wydajny? Nie potrzebuję wydawać pieniędzy na coś, co jest zwyczajną klapą... Aby jednakowoż nie wywalać produktu tak od razu bezczelnie do śmietnika, używam obecnie Mariona jako kremu do rąk: Klik! - tu przynajmniej krzywdy mi nie robi, a nawet zacnie nawilża. Podsumowując: do włosów zdecydowanie nie polecam, do rąk z kolei - w ramach eksperymentu - jak najbardziej.
  Ocena: 2/5

Miałyście?

Kathy i Leon

czwartek, 25 września 2014

486. Problem suchej skóry na dłoniach

Witajcie!

Pisałam o kosmetykach, pisałam o jedzeniu, pisałam o wycieczkach krajoznawczych.
Ale jeszcze nigdy nie stworzyłam czegoś o... skórze.

A dokładnie - o skórze dłoni.

Nie wiem jak u Was, ale u mnie poważną bolączką egzystencji jest sucha skóra na dłoniach.

Okres jesienny bowiem, która nastał od dni kilku, jest niestety najczęstszym sprawcą braku nawilżenia w kończynach górnych i dolnych.

Klimatyzacja, ogrzewanie, wiatr i chłód...
To wszystko sprawia, że me dłonie nie prezentują się zacnie.
Dlatego też, obecnie, muszę codziennie kilka razy w ciągu doby kremować ręce, aby nie ususzyły się na wiór i nie popękały.

Chcecie dowodu?
Proszę bardzo.

Oto skomplikowane ujęcie dłonie, wołających o kremik
Każde zdjęcie można powiększyć przez "klik" na nie:




Jak widzicie, dłoń jest spękana, bruzdowata; nie wygląda szczęśliwie.

Tu z kolei zaprezentuję Wam  dłoń po nakremowaniu:




Skóra się "napiła", przez co stała się gładsza i świetlista.

Czym ją nakarmiłam?

A tym:

od lewej: próbka balsamu Organic; kuracja olejkiem arganowym z Mariona; krem Nivea Soft

Może dziwić Was fakt, że do nawilżania rąk stosuję produkt przeznaczony do włosów.
Ale powiem Wam, że owa kuracja Mariona o wiele lepiej spisuje się na dłoniach niż na kudełkach...

A Wy jak dbacie o skórę dłoni?

Kathy Leonia

środa, 10 kwietnia 2013

95. Włosowa aktualizacja: kwiecień 2013

Witajcie!

Dnia dzisiejszego przyszła pora na... kalafiora.
A konkretnie mówiąc, na aktualizację włosową.

Cóż słychać u moich kudłów?
A no tak sobie.
Puszą się uparcie nadal przez notoryczne suszenie suszarką i pogodę nieustabilizowaną, oraz niestety uciekają mi z łepetyny - najprawdopodobniej - w ramach tzw. wymiany "sierści" z zimowej na wiosenną.

Tak się prezentują obecnie:




A tak wyglądały miesiąc temu:



Dane poglądowe:

Długość: po zapięcia od stanika
Skręt: raz jest mocniejszy, raz go prawie nie widać; na zdjęciu kwietniowym akurat wywijasek ładnie się zrobił od połowy długości
 Kolor: ciemny blond wymieszany z pasemkami jasnego blondu
Długość: bodajże ok. 51 cm (przyrost ok. 2 cm)
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7-7,5 cm
Częstotliwość mycia: co 2 dni (chlip, chlip ile to wody marnuję przez takie mycie, jak to babcia ma rzecze)
Olejowanie: co drugie mycie

A oto podręczne produkty używane do walki z włosami i ŁZS:


od tyłu od lewej:

1. Szampon Green Pharmacy z zieloną pokrzywą, do mycia i odtłuszczania włosisków,
2. Szampon Dercos Vichy na łupież tłusty, używany razem z 1 w metodzie pojemniczkowej (Klik!), bo się nie pieni uparciuch jeden,
3. Żel aloesowy z Gorvity, do aloesowania włosów (Klik!) raz w tygodniu,
 4. Joanna Naturia, Odżywka bez spłukiwania do włosów suchych i zniszczonych z miodem i cytryną, używana na mokre włosy, w dni  bez olejowania włosów (Klik!),
5. Marion Natura Silk - błyskawiczna odżywka odżywka do włosów blond i rozjaśnianych, używana do psikania mokrych kudełków po umyciu, w dni po olejowaniu włosów (Klik!),

od przodu od lewej:

1. Oliwka Salicylol, do złuszczania naskórka raz w tyg.,
2. Aloes zatężony 10% z ZSK, do ubogacania odżywek/szamponów,
3. Naturalny olejek arganowy z ZSK, do olejowania włosów na zmianę z oliwką Salicylol.

I co rzekniecie na ten powalający widok włosów mych?

Kathy Leonia


piątek, 22 marca 2013

76. Recenzja: Marion Natura Silk, błyskawiczna odżywka do włosów blond i rozjaśnianych

Witajcie!

Opuściłam się ostatnio w recenzjowaniu różnych ciekawych produktów, zatem czas to naprawić.
Dziś zaprezentuję Wam sprawcę mego rozjaśnienia włosowego, jakie większość z Was zauważyła podczas aktualizacji marcowej.
Owa to bowiem  błyskawiczna odzywka do włosów blond i rozjaśnianych z Marion Natura Silk ładnie mi rozświetliła włoski, nie niszcząc ich przy tym.

Ale najpierw słów kilka od producenta:"  Błyskawiczna odżywka do włosów blond i rozjaśnionych ma specjalnie opracowaną formułę dla włosów suchych, słabych i zniszczonych, wymagających wzmocnienia i regeneracji. Zawiera Jedwab i prowitaminę B5, które wygładzają i rewitalizują włosy bez ich obciążania, ułatwiają rozczesywanie, i układanie, zapobiegają elektryzowaniu, nadają piękny, połysk i rozświetlają delikatnie włosy, nadając ich cudownych, blond refleksów".

Oto blond bohater:

ten pipek na korku to fragment jakiejś ulotki, której u licha nie mogę zdjąć

na ręcu

Szczegóły:

Cena i dostępność: Ja upolowałam swojego Mariona w Naturze za ok. 8 zł.
 Zapach: przyjemny, świeży, jedwabny; ciężko mi jednak określić dokładnie, jakimi nutami zapachowymi "zalatuje"
Konsystencja: płyn dwufazowy żółto-biały; przed użyciem nie trzeba konsultować się z farmaceutą, wystarczy porządnie wstrząsnąć produkt i tyle!
Opakowanie i pojemność: plastikowy psikacz o pojemności 150 ml.
  Wydajność: dobra. Mam to cudo od miesiąca i nie widać jak na razie żadnego zużycia.
 Działanie: jak dla mnie super! Przede wszystkim ułatwia rozczesanie kudełków, dzięki czemu grzebień sunie po nich gładko i nie musi "rozbrajać" żadnych dodatkowych kołtunów po drodze. Dalej, nadaje włosom ładny połysk, sprawia, że świecą się jak w reklamie. Ma także - jak już wspomniałam wcześniej - śliczny zapach, który niestety nie zostaje na włosach. I najważniejsza zaleta - delikatnie rozjaśnia włosy i dodaje im uroczych, blond refleksów; ot taki efekt rozjaśnienia słońcem w upalne dni. Polecam tę odżywkę szczególnie wszystkim tzw. nijakim blondyneczkom, które chcą odżywić i odblondzić kolor włosisków na wiosnę!
Ocena: 5/5

Spotkaliście się już z czymś takim?

Kathy Leonia

PS. Czy moje brwi są naprawdę tak strasznie zaniedbane i zarośnięte, że widać po ich iż ich posiadaczka ma w nosie depilację brwiową?

Walmart

hx caps

www.uusoccer.ru