Witajcie!
Z racji że już jutro zaraz po robocie wybywam na majówkowy odpoczynek, pragnę Wam donieść, że powrócę dopiero w niedzielę.
Tak więc trzymajcie się ciepło i tęsknijcie za mną!
Kathy i Leon
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
wtorek, 29 kwietnia 2014
niedziela, 27 kwietnia 2014
377. Recenzja: Isana Handcrem, oliwkowy krem do rąk
Witajcie!
Przybywam do Was dziś, aby rzec słów kilka o pewnym mazidle do rąk.
Mówić będę o oliwkowym kremie z Isany.
Słowo od producenta: "Intensywnie pielęgnuje suchą skórę rąk. Isana oliwkowy krem do rąk zawiera wartościowy olejek oliwkowy i masło kakaowe. Krem łatwo się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy.
Nie zawiera olejów mineralnych ani silikonów."
W opakowaniu:
Na ręku:
Szczegóły:
Cena i dostępność: w Rossmanie, cena ok. 4 zł.
Zapach: delikatny, przyjemny. Nie umiem określić dokładnie czym to cudo "wali" ale na pewno nie jest to woń oliwy czy oliwek.
Konsystencja: biały kremik do smarowania.
Opakowanie i pojemność: pojemnik plastikowy w zielonym kolorze, pojemność: 200 ml.
Wydajność: średnia. Na co dziennie smarowanie i kremikowanie, produkt wystarczył na niecały miesiąc.
Działanie: przyjemnie.Od kremu do rąk oczekuję bowiem nawilżenia i szybkiego wchłaniania się. Nie liczę na jakąś specjalną regenerację naskórka czy też blask zdrowia. Ten produkt spisał się po produkt spisał się po prostu zacnie. Szybko się wchłaniał, nie pozostawiał tłustej smugi na dłoniach i delikatnie nawilżał mi ręce. Nie podrażnił, nie uczulił, nie zapchał. A jeśli do tego dodam miły zapach i przyjemną cenę, to sami widzicie, że specyfik jest wart zakupu. Szkoda tylko, że tak krótko go miałam, ale myślę że 4 zł co miesiąc można przeznaczyć na dobry kremik. Tak więc polecam jednym słowem.
Ocena: 4/5
Miałyście?
PS. Cudowny urlop mnie bardzo rozleniwił.
Wybaczta.
Kathy i Leon
Przybywam do Was dziś, aby rzec słów kilka o pewnym mazidle do rąk.
Mówić będę o oliwkowym kremie z Isany.
Słowo od producenta: "Intensywnie pielęgnuje suchą skórę rąk. Isana oliwkowy krem do rąk zawiera wartościowy olejek oliwkowy i masło kakaowe. Krem łatwo się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy.
Nie zawiera olejów mineralnych ani silikonów."
W opakowaniu:
Na ręku:
Cena i dostępność: w Rossmanie, cena ok. 4 zł.
Zapach: delikatny, przyjemny. Nie umiem określić dokładnie czym to cudo "wali" ale na pewno nie jest to woń oliwy czy oliwek.
Konsystencja: biały kremik do smarowania.
Opakowanie i pojemność: pojemnik plastikowy w zielonym kolorze, pojemność: 200 ml.
Wydajność: średnia. Na co dziennie smarowanie i kremikowanie, produkt wystarczył na niecały miesiąc.
Działanie: przyjemnie.Od kremu do rąk oczekuję bowiem nawilżenia i szybkiego wchłaniania się. Nie liczę na jakąś specjalną regenerację naskórka czy też blask zdrowia. Ten produkt spisał się po produkt spisał się po prostu zacnie. Szybko się wchłaniał, nie pozostawiał tłustej smugi na dłoniach i delikatnie nawilżał mi ręce. Nie podrażnił, nie uczulił, nie zapchał. A jeśli do tego dodam miły zapach i przyjemną cenę, to sami widzicie, że specyfik jest wart zakupu. Szkoda tylko, że tak krótko go miałam, ale myślę że 4 zł co miesiąc można przeznaczyć na dobry kremik. Tak więc polecam jednym słowem.
Ocena: 4/5
Miałyście?
PS. Cudowny urlop mnie bardzo rozleniwił.
Wybaczta.
Kathy i Leon
środa, 23 kwietnia 2014
376. Powróciłam!
Witajcie!
Powróciłam z działkowania się.
Teraz muszę się przestawić na miejskie życie ponownie...
A to nie będzie łatwe, gdy ciągle w głowie szumi mi wiatr, śpiewają ptaki, a w nosie czuję zapach trawy i kwiatów.
Co do samych świąt - upłynęły tak jak zawsze.
Dużo jedzenia, dużo picia (herbaty), dużo rozmów.
Obecnie mam wstręt do tych wszystkich tłustych potraw i nie mogę patrzeć na flaki czy bigos.
Dieta jakaś oczyszczająca by się przydała mi teraz ewidentnie...
A Wy jak się trzymacie po świętach?
Kathy i Leon
PS. Post kosmetyczny ino jutro
Powróciłam z działkowania się.
Teraz muszę się przestawić na miejskie życie ponownie...
A to nie będzie łatwe, gdy ciągle w głowie szumi mi wiatr, śpiewają ptaki, a w nosie czuję zapach trawy i kwiatów.
Co do samych świąt - upłynęły tak jak zawsze.
Dużo jedzenia, dużo picia (herbaty), dużo rozmów.
Obecnie mam wstręt do tych wszystkich tłustych potraw i nie mogę patrzeć na flaki czy bigos.
Dieta jakaś oczyszczająca by się przydała mi teraz ewidentnie...
A Wy jak się trzymacie po świętach?
Kathy i Leon
PS. Post kosmetyczny ino jutro
sobota, 19 kwietnia 2014
375. Alleluja!
Witajcie!
Z racji na wyjazd na działkę, gdzie dostęp do sieci będzie ograniczony, spieszę złożyć Wam wszystkim życzenia świąteczne.
Zdrowia, pomyślności i rodzinnej stmosfery!
Wypoczynku i odpoczynku od robocizny!
I dobrego jedzenia!
Trzymajcie się, będę jak wrócę.
Kathy z Leonem
Z racji na wyjazd na działkę, gdzie dostęp do sieci będzie ograniczony, spieszę złożyć Wam wszystkim życzenia świąteczne.
Zdrowia, pomyślności i rodzinnej stmosfery!
Wypoczynku i odpoczynku od robocizny!
I dobrego jedzenia!
Trzymajcie się, będę jak wrócę.
Kathy z Leonem
piątek, 18 kwietnia 2014
374. Wesołe przygotowanie do świąt!
Witajcie!
I oto nastał urlopu czas i tydzień laby beztroskiej.
Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę.
Z tej oto radości nie mogę stworzyć nic konstruktywniejszego niż lepienie pierogów i gotowanie flaków na święta, tak więc wybaczcie moją dzisiejszą powściągliwość pisarską.
Miłego piątku!
Kathy i Leon
I oto nastał urlopu czas i tydzień laby beztroskiej.
Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę.
Z tej oto radości nie mogę stworzyć nic konstruktywniejszego niż lepienie pierogów i gotowanie flaków na święta, tak więc wybaczcie moją dzisiejszą powściągliwość pisarską.
Miłego piątku!
Kathy i Leon
środa, 16 kwietnia 2014
373. Włosowa aktualizacja: kwiecień 2014
Witajcie!
Aktualizacja kudłów jak zawsze spóźniona...
No ale cóż, ważne że w końcu ją poczyniłam!
Tak więc co tam u włosisków mych?
Jak wypadały, tak dalej wypadają w nieco wzmożonej ilości, oraz puszą się jak siano...
Sądzę, że to wina monotematycznej pielęgnacji, ale ilekroć mam coś nowego kupić i testować, to szkoda mi tych produktów, które już mam otwarte.
Włosowe skąpstwo czyżby?
Nie mniej jednak, oto jak włosy wyglądały w marcu:
Tak wyglądają teraz:
Z bliska z lampą:
Długość: ok. 58 cm. (1 cm znów obcięty)
Skręt: się pozaginały po warkoczu dobieranym
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: co drugie mycie
Produkty używane w marcu, te same co w lutym i styczniu: i marcu...: Klik!
Jestem normalnie mistrzem zużywania i urozmaicania pielęgnacji kudłowej..
Kathy i Leon
Aktualizacja kudłów jak zawsze spóźniona...
No ale cóż, ważne że w końcu ją poczyniłam!
Tak więc co tam u włosisków mych?
Jak wypadały, tak dalej wypadają w nieco wzmożonej ilości, oraz puszą się jak siano...
Sądzę, że to wina monotematycznej pielęgnacji, ale ilekroć mam coś nowego kupić i testować, to szkoda mi tych produktów, które już mam otwarte.
Włosowe skąpstwo czyżby?
Nie mniej jednak, oto jak włosy wyglądały w marcu:
Tak wyglądają teraz:
Z bliska z lampą:
Dane poglądowe:
Długość: ok. 58 cm. (1 cm znów obcięty)
Skręt: się pozaginały po warkoczu dobieranym
Kolor: blondo-rudo-coś.
Stan: walczę z ŁZS...
Grubość: ok. 7 cm
Częstotliwość mycia: co 2/3 dni myję
Olejowanie: co drugie mycie
Produkty używane w marcu, te same co w lutym i styczniu: i marcu...: Klik!
Jestem normalnie mistrzem zużywania i urozmaicania pielęgnacji kudłowej..
Kathy i Leon
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
372. Kiedy kończy się puder...
Witajcie!
Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo nie lubię wygrzebywać resztek kosmetyków z tubek, słoików czy butelek.
Zawsze mnie to bardzo denerwuje i czas cenny zabiera.
Dlatego też zawsze, ilekroć jakiś produkt kończy mi się, przesypuje go do jakiegoś pojemniczka, z którego też łatwiej będzie mi go wydobyć.
I tak oto pokażę Wam, jak urządziłam nowe "mieszkanko" dla pudru z Constante Caroll, który właśnie zmierzał do dna:
A tak wygląda przesypany i rozdrobniony puder w pudełeczku po kremie z Ziaji:
Teraz wystarczy tylko pędzel i raz dwa, makijaż facjaty mam już z głowy!
I nie muszę dręczyć i męczyć i wyskrobywać pudru z jego pierwotnego opakowania.
Robicie podobnie czy jednak wolicie opcję "wygrzebywania"?
Kathy Leonia
Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo nie lubię wygrzebywać resztek kosmetyków z tubek, słoików czy butelek.
Zawsze mnie to bardzo denerwuje i czas cenny zabiera.
Dlatego też zawsze, ilekroć jakiś produkt kończy mi się, przesypuje go do jakiegoś pojemniczka, z którego też łatwiej będzie mi go wydobyć.
I tak oto pokażę Wam, jak urządziłam nowe "mieszkanko" dla pudru z Constante Caroll, który właśnie zmierzał do dna:
A tak wygląda przesypany i rozdrobniony puder w pudełeczku po kremie z Ziaji:
Teraz wystarczy tylko pędzel i raz dwa, makijaż facjaty mam już z głowy!
I nie muszę dręczyć i męczyć i wyskrobywać pudru z jego pierwotnego opakowania.
Robicie podobnie czy jednak wolicie opcję "wygrzebywania"?
Kathy Leonia
niedziela, 13 kwietnia 2014
371. Jak z procy strzelił...
Witajcie!
Toż to już niedziela - prawie wieczór - na zegarze..
Doprawdy nie wiem, jak ten czas szybko leci.
Nie mniej jednak w weekend się działo a działo.
Dużo się jadło:
I odpoczywało:
Tak więc jakieś tam siły mam, by powitać radośnie jutrzejszy poniedziałkowy dzień.
A co u Was?
Kathy z Leonem
Toż to już niedziela - prawie wieczór - na zegarze..
Doprawdy nie wiem, jak ten czas szybko leci.
Nie mniej jednak w weekend się działo a działo.
Dużo się jadło:
I odpoczywało:
Tak więc jakieś tam siły mam, by powitać radośnie jutrzejszy poniedziałkowy dzień.
A co u Was?
Kathy z Leonem
sobota, 12 kwietnia 2014
370. Czy ktoś widział wężymorda?
Witajcie!
Dziś notka z przymrużeniem oka.
Przeglądając ostatnio reklamy, jakie panowie gazeciarze zostawiają nam w skrytce pocztowej, natknęłam się na tego oto cudaka:
W pierwszym momencie stwierdziłam, że chyba mi się przewidziało lub coś zamroczyło ślepia me.
Wężymord?
Ale że co to?
I tak mnie to frapowało i zastanawiało, że musiałam poznać tajemniczą postać wężymorda.
Z pomocą przyszła niezawodna Wikipedia:
Zaiste, mordę i korzeń iście wężowe...
Miłego weekendu!
Kathy i Leon
Dziś notka z przymrużeniem oka.
Przeglądając ostatnio reklamy, jakie panowie gazeciarze zostawiają nam w skrytce pocztowej, natknęłam się na tego oto cudaka:
W pierwszym momencie stwierdziłam, że chyba mi się przewidziało lub coś zamroczyło ślepia me.
Wężymord?
Ale że co to?
I tak mnie to frapowało i zastanawiało, że musiałam poznać tajemniczą postać wężymorda.
Z pomocą przyszła niezawodna Wikipedia:
Zaiste, mordę i korzeń iście wężowe...
Miłego weekendu!
Kathy i Leon
piątek, 11 kwietnia 2014
369. Na piątek!
Witajcie!
O jak się cieszę niezmiernie i będę mą radość wszem i wobec głosiła, że już dziś nastał dzień piątkowy.
Jeszcze tylko popołudniowe 8 godzin i weekend, weekend...
Ten tydzień był bardzo zakręcony i zamieszany.
Afera spółkowa z byłą dyrektorką, zakręcona i przymuszona wyprawa z szefową na drugi kraniec Polski, dziwni ludzie i dziwni współpracownicy.
I jakby tego było mało - brzydka pogoda zza oknem...
O tak, te dwa dni wolnego są mi bardzo potrzebne...
A co tam u Was się działo w ostatnim tygodniu?
Kathy Leonia
O jak się cieszę niezmiernie i będę mą radość wszem i wobec głosiła, że już dziś nastał dzień piątkowy.
Jeszcze tylko popołudniowe 8 godzin i weekend, weekend...
Ten tydzień był bardzo zakręcony i zamieszany.
Afera spółkowa z byłą dyrektorką, zakręcona i przymuszona wyprawa z szefową na drugi kraniec Polski, dziwni ludzie i dziwni współpracownicy.
I jakby tego było mało - brzydka pogoda zza oknem...
O tak, te dwa dni wolnego są mi bardzo potrzebne...
A co tam u Was się działo w ostatnim tygodniu?
Kathy Leonia
czwartek, 10 kwietnia 2014
368. Próba wydybycia skrętu, cz. 1.
Witajcie!
Zachęcona licznymi komentarzami Waszymi, odnośnie tego, aby spróbować się zaprzyjaźnić z moimi poskręcanymi dziwnie włosami, spróbowałam nieśmiało wydobyć z nich coś na kształt skrętu.
Jak się do tego zabrałam?
Hm, można powiedzieć, że jakoś tak nieśmiało zaczęłam.
Z braku czasu i mocy, bowiem, wybrałam rozwiązanie najbardziej ekonomiczne i mało sił pochłaniające.
Mianowicie, zakręciłam sobie włosy metodą na tzw. warkocza francuskiego dobieranego.
I tak związane/zaplecione kudełki, popsikałam małą ilością mgiełki z Gliss Kura, co by się loki ładnie utrwaliły.
I tak oto, ów wyczyn miał miejsce dnia wczorajszego, natomiast dzisiaj czas na efekty.
I tak mi wyszło:
Pomijając fakt, iż włosy wyglądają jak poskręcane i połamane suche strąki badyli jesienną porą, stwierdzam, że nawet taki efekt mi się podoba. W końcu to coś innego niż tylko suche strąki.
Oczywista, zanim wyjdę z domu, wpierw je nieco rozdzielę dłonią i jakoś podepnę z obu stron, tak by nie straszyły otoczenia...
W sumie mogłam potraktować je wcześniej jakąś pianką utrwalającą - a nie mgiełką Gliss Kura -może wtedy byłoby bardziej zacniej wizualnie.
A Wy co o tym sądzicie?
Kathy Leonia
Zachęcona licznymi komentarzami Waszymi, odnośnie tego, aby spróbować się zaprzyjaźnić z moimi poskręcanymi dziwnie włosami, spróbowałam nieśmiało wydobyć z nich coś na kształt skrętu.
Jak się do tego zabrałam?
Hm, można powiedzieć, że jakoś tak nieśmiało zaczęłam.
Z braku czasu i mocy, bowiem, wybrałam rozwiązanie najbardziej ekonomiczne i mało sił pochłaniające.
Mianowicie, zakręciłam sobie włosy metodą na tzw. warkocza francuskiego dobieranego.
I tak związane/zaplecione kudełki, popsikałam małą ilością mgiełki z Gliss Kura, co by się loki ładnie utrwaliły.
I tak oto, ów wyczyn miał miejsce dnia wczorajszego, natomiast dzisiaj czas na efekty.
I tak mi wyszło:
Pomijając fakt, iż włosy wyglądają jak poskręcane i połamane suche strąki badyli jesienną porą, stwierdzam, że nawet taki efekt mi się podoba. W końcu to coś innego niż tylko suche strąki.
Oczywista, zanim wyjdę z domu, wpierw je nieco rozdzielę dłonią i jakoś podepnę z obu stron, tak by nie straszyły otoczenia...
W sumie mogłam potraktować je wcześniej jakąś pianką utrwalającą - a nie mgiełką Gliss Kura -może wtedy byłoby bardziej zacniej wizualnie.
A Wy co o tym sądzicie?
Kathy Leonia
środa, 9 kwietnia 2014
367. O maturze...
Witajcie!
Już w sumie za niecały miesiąc nadejdzie dla tysięcy młodych ludzi czas prawdy, czas podejmowania przyszłościowych decyzji, wielkie starcie z polskim systemem edukacyjnym.
Matura.
Egzamin dojrzałości, który łączy ze sobą dwa pewne etapy życia każdego z nas - młodość jak i dorosłość.
Jak ja wspominam swoją maturę?
Niezbyt fajnie...
Był to dla mnie ciężki okres zawirowań emocjonalnych, które oczywista nie pomagały mi się skupić ani uczyć.
A nauki miałam co niemiara.
Polski i ang i biologia rozszerzone...
Najbardziej chyba za skórę zalazła mi matura z j. polskiego rozszerzonego. Mimo czytania szeregu książek, wierszy, opracowań i skoroszytów, na egzaminie dostałam zadanie pisemne, wyssane z palca, o książkach niewiadomego autorstwa różnych zagranicznych pisarzy. Materiał wykraczający nawet poza ramy programowe w klasie humanistycznej...
Pamiętam, że po napisaniu tejże matury, przez całe 3 miesiące, do momentu ogłoszenia wyników, miałam pewność, że tej matury nie zdam.
Że obleje z tego polskiego, i będzie to przypał do kwadratu.
Na szczęście zdałam, ale ile mnie to kosztowało nerwów, nieprzespanych nocy i płaczu to nie macie pojęcia...
Dlatego też wszystkim tegorocznym maturzystom życzę mniejszej dozy podobnych wrażeń, jakie ja miałam swojego czasu na tym egzaminie dojrzałości.
A jakie są Wasze doświadczenia maturalne?
Kathy Leonia
Już w sumie za niecały miesiąc nadejdzie dla tysięcy młodych ludzi czas prawdy, czas podejmowania przyszłościowych decyzji, wielkie starcie z polskim systemem edukacyjnym.
Matura.
Egzamin dojrzałości, który łączy ze sobą dwa pewne etapy życia każdego z nas - młodość jak i dorosłość.
Jak ja wspominam swoją maturę?
Niezbyt fajnie...
Był to dla mnie ciężki okres zawirowań emocjonalnych, które oczywista nie pomagały mi się skupić ani uczyć.
A nauki miałam co niemiara.
Polski i ang i biologia rozszerzone...
Najbardziej chyba za skórę zalazła mi matura z j. polskiego rozszerzonego. Mimo czytania szeregu książek, wierszy, opracowań i skoroszytów, na egzaminie dostałam zadanie pisemne, wyssane z palca, o książkach niewiadomego autorstwa różnych zagranicznych pisarzy. Materiał wykraczający nawet poza ramy programowe w klasie humanistycznej...
Pamiętam, że po napisaniu tejże matury, przez całe 3 miesiące, do momentu ogłoszenia wyników, miałam pewność, że tej matury nie zdam.
Że obleje z tego polskiego, i będzie to przypał do kwadratu.
Na szczęście zdałam, ale ile mnie to kosztowało nerwów, nieprzespanych nocy i płaczu to nie macie pojęcia...
Dlatego też wszystkim tegorocznym maturzystom życzę mniejszej dozy podobnych wrażeń, jakie ja miałam swojego czasu na tym egzaminie dojrzałości.
A jakie są Wasze doświadczenia maturalne?
Kathy Leonia
niedziela, 6 kwietnia 2014
366. Recenzja: Avon Pur Blanca, woda toaletowa 50 ml
Witajcie!
Dziś zaprezentuję Wam pewne pachnidło, które umilało mi całe liceum i początek studiów swoją delikatno-kwiatową nutą zapachową.
Będę mówić o wodzie toaletowej Pur Blanca z Avonu.
Słowo od producenta: "Zapach dla kobiety delikatnej. Zapach pełen bieli, lekki, świeży i zwiewny. Zapach przynosi poczucie pełnej harmonii i spokój ducha.
Kategoria: kwiatowo-ozonowa.
Nuty zapachowe, m.in: ylang-ylang, frezja, mięta, lilia wodna, biała peonia, białe drzewo sandałowe, mleczne piżmo, heliotrop.
Bohater w butli:
Szczegóły:
Cena i dostępność: w katalogach Avonu i na Allegro. Cena ok. 50 zł za 50 ml; w promocji często po 30 zł.
Zapach: dla mnie ten perfum to kwintesencja lat młodzieńczych. Zaraz po psiknięciu czuję przede wszystkim białą lilię, następnie pod nosem pojawia mi się frezja i drzewo sandałowe, które to dominuje później jaka tzw. nuta serca. Piękny, delikatny acz wyrazisty bukiet.
Konsystencja: biały płyn do psikania.
Opakowanie i pojemność: butelka szklana, delikatna i prosta w swym kształcie. Pojemność: 50 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Produkt używany w ilości rozsądnej (ze trzy "psiki" na dzień, wystarcza na jakieś pół roku).
Działanie: jak już wspomniałam wcześniej, Pur Blanca to woń mojej przeszłości szkolnej, czyli czasy jakieś 10 lat wstecz. To moje pierwsze perfumy z Avonu, jakie dostałam za pośrednictwem ciotki-konsultantki na jakie urodziny/imieniny. Zapach spodobał mi się już od momentu pierwszej aplikacji; ta kompozycja kwiatowa nie nudziła mi się naprawdę długi okres czasu i nie pamiętam szczerze ile buteleczek zużyłam od tamtego czasu... z 5? z 8? Za co kochałam Pur Blancę? Przede wszystkim za idealnie dobrane nuty zapachowe. Frezja, sandałowiec, biała lilia, heliotrop... Czego chcieć więcej? Woń niesamowicie do mnie pasowała i jakby stapiała się ze mną; coś jak druga skóra. Nie istniały inne perfumy, które dawały mi poczucie harmonii i spokoju i - paradoksalnie - odwagi i przebojowości zarazem. Zapach - mimo że to woda toaletowa - był bardzo trwały, na skórze i ubraniach wyczuwałam go z jakieś 8/10 godzin. Oprócz trwałości, woda ta była (i jest) tania i łatwo dostępna. Czemu więc pisze o tym cudzie perfumeryjnym w czasie przeszłym? A bo obecnie, mój gust nieco się zmienił; zamiast delikatnych nut, preferuję wonie nieco mocniejsze i ostrzejsze. Dlatego też Pur Blanca obecnie poszedł w odstawkę, i tylko czasem, z sentymentu, wącham sobie korek od produktu... Nie mniej jednak, myślę, że może jeszcze kiedyś do nich wrócę; w końcu nos zmienny jest.
Ocena: 4/5
A Wasze pierwsze perfumy jakie były?
Kathy i Leon
Dziś zaprezentuję Wam pewne pachnidło, które umilało mi całe liceum i początek studiów swoją delikatno-kwiatową nutą zapachową.
Będę mówić o wodzie toaletowej Pur Blanca z Avonu.
Słowo od producenta: "Zapach dla kobiety delikatnej. Zapach pełen bieli, lekki, świeży i zwiewny. Zapach przynosi poczucie pełnej harmonii i spokój ducha.
Kategoria: kwiatowo-ozonowa.
Nuty zapachowe, m.in: ylang-ylang, frezja, mięta, lilia wodna, biała peonia, białe drzewo sandałowe, mleczne piżmo, heliotrop.
Bohater w butli:
Szczegóły:
Cena i dostępność: w katalogach Avonu i na Allegro. Cena ok. 50 zł za 50 ml; w promocji często po 30 zł.
Zapach: dla mnie ten perfum to kwintesencja lat młodzieńczych. Zaraz po psiknięciu czuję przede wszystkim białą lilię, następnie pod nosem pojawia mi się frezja i drzewo sandałowe, które to dominuje później jaka tzw. nuta serca. Piękny, delikatny acz wyrazisty bukiet.
Konsystencja: biały płyn do psikania.
Opakowanie i pojemność: butelka szklana, delikatna i prosta w swym kształcie. Pojemność: 50 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Produkt używany w ilości rozsądnej (ze trzy "psiki" na dzień, wystarcza na jakieś pół roku).
Działanie: jak już wspomniałam wcześniej, Pur Blanca to woń mojej przeszłości szkolnej, czyli czasy jakieś 10 lat wstecz. To moje pierwsze perfumy z Avonu, jakie dostałam za pośrednictwem ciotki-konsultantki na jakie urodziny/imieniny. Zapach spodobał mi się już od momentu pierwszej aplikacji; ta kompozycja kwiatowa nie nudziła mi się naprawdę długi okres czasu i nie pamiętam szczerze ile buteleczek zużyłam od tamtego czasu... z 5? z 8? Za co kochałam Pur Blancę? Przede wszystkim za idealnie dobrane nuty zapachowe. Frezja, sandałowiec, biała lilia, heliotrop... Czego chcieć więcej? Woń niesamowicie do mnie pasowała i jakby stapiała się ze mną; coś jak druga skóra. Nie istniały inne perfumy, które dawały mi poczucie harmonii i spokoju i - paradoksalnie - odwagi i przebojowości zarazem. Zapach - mimo że to woda toaletowa - był bardzo trwały, na skórze i ubraniach wyczuwałam go z jakieś 8/10 godzin. Oprócz trwałości, woda ta była (i jest) tania i łatwo dostępna. Czemu więc pisze o tym cudzie perfumeryjnym w czasie przeszłym? A bo obecnie, mój gust nieco się zmienił; zamiast delikatnych nut, preferuję wonie nieco mocniejsze i ostrzejsze. Dlatego też Pur Blanca obecnie poszedł w odstawkę, i tylko czasem, z sentymentu, wącham sobie korek od produktu... Nie mniej jednak, myślę, że może jeszcze kiedyś do nich wrócę; w końcu nos zmienny jest.
Ocena: 4/5
A Wasze pierwsze perfumy jakie były?
Kathy i Leon
sobota, 5 kwietnia 2014
365. Recenzja: Mariza kredka do oczu ecru
Witajcie!
Dziś słów kilka o pewnym mazidle do oczu, znanym pod nazwą Mazira kredka do oczu w kolorze ecru.
Słowo od producenta: "Wyjątkowo miękka i delikatna konturówka, bezpieczna nawet dla wrażliwych oczu. Jej unikalna barwa optycznie powiększy każde piękne spojrzenie."
Kredka w okazałości:
I na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: w katalogach Marizy i na Allegro. Cena ok. 7zł za 1,2 g.
Zapach: kredka pachnie... kredką.
Konsystencja: kremowa końcówka w formie kredkowej do pisania; nie za miękka, nie za twarda.
Opakowanie i pojemność: produkt jako kredka. Pojemność: 1,2 g.
Wydajność: genialna. Kredkę tę zakupiłam jeszcze w październiku ubiegłego roku i nadal mam jej... coś ponad połowę! A używam jej dosyć często.
Działanie: super! Mazidło to jest wielofunkcyjne. Jako rozświetlacz, stosuję go pod łuk brwiowy i na kości policzkowe. Już mała ilość produktu, delikatnie rozprowadzona i roztarta w danym punkcie na twarzy, doda naszej cerze blasku i takiego zdrowego wyglądu. Kredka sprawdza się także jako mazidło na linię wodną, "otwierając" i powiększając optycznie nawet małe ślepia. I wreszcie trzecie zastosowanie produktu - jako jasny cień w kącikach oczu. Oprócz wielofunkcyjności wielbię genialną wydajność, trwałość i taniość produktu. Jeśli do tego dodam fakt nadzwyczajnej miękkości podczas aplikacji - same przyznacie, iż to mazidło kredkowe idealne! Polecam Wam szczerze to kremowe cudo, jego zakup odmieni żywot Wasz!
Ocena: 5/5
Miałyście? Słyszałyście?
Kathy z Leonem
Dziś słów kilka o pewnym mazidle do oczu, znanym pod nazwą Mazira kredka do oczu w kolorze ecru.
Słowo od producenta: "Wyjątkowo miękka i delikatna konturówka, bezpieczna nawet dla wrażliwych oczu. Jej unikalna barwa optycznie powiększy każde piękne spojrzenie."
Kredka w okazałości:
I na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: w katalogach Marizy i na Allegro. Cena ok. 7zł za 1,2 g.
Zapach: kredka pachnie... kredką.
Konsystencja: kremowa końcówka w formie kredkowej do pisania; nie za miękka, nie za twarda.
Opakowanie i pojemność: produkt jako kredka. Pojemność: 1,2 g.
Wydajność: genialna. Kredkę tę zakupiłam jeszcze w październiku ubiegłego roku i nadal mam jej... coś ponad połowę! A używam jej dosyć często.
Działanie: super! Mazidło to jest wielofunkcyjne. Jako rozświetlacz, stosuję go pod łuk brwiowy i na kości policzkowe. Już mała ilość produktu, delikatnie rozprowadzona i roztarta w danym punkcie na twarzy, doda naszej cerze blasku i takiego zdrowego wyglądu. Kredka sprawdza się także jako mazidło na linię wodną, "otwierając" i powiększając optycznie nawet małe ślepia. I wreszcie trzecie zastosowanie produktu - jako jasny cień w kącikach oczu. Oprócz wielofunkcyjności wielbię genialną wydajność, trwałość i taniość produktu. Jeśli do tego dodam fakt nadzwyczajnej miękkości podczas aplikacji - same przyznacie, iż to mazidło kredkowe idealne! Polecam Wam szczerze to kremowe cudo, jego zakup odmieni żywot Wasz!
Ocena: 5/5
Miałyście? Słyszałyście?
Kathy z Leonem
piątek, 4 kwietnia 2014
364. Gdzie mnie wcięło.
Witajcie!
Nie ma chyba słów w obecnej polszczyznie, którymi bym mogła wyrazić mój żal i kajanie się tym, że zniknęłam tak nagle i niejawnie ze światka blogowego.
Powodem mego wsiąknięcia było tylko i wyłącznie nagromadzenie się wszystkiego.
I przesyt wszystkim.Musiałam ochłonąć, odetchnąć, przedumać kilka spraw.
I może nie udało mi się jeszcze niektórych kwestii ogarnąć, myślę, że nadszedł czas by do Was wrócić.
Postaram się tworzyć regularnie, może nie codziennie, ale kilka razy w tygodniu.
Pierwszy, normalny post kosmetyczny już jutro.
A tymczasem, trzymajcie się i myślcie ciepło o mnie.
Kathy z Leonem
Nie ma chyba słów w obecnej polszczyznie, którymi bym mogła wyrazić mój żal i kajanie się tym, że zniknęłam tak nagle i niejawnie ze światka blogowego.
Powodem mego wsiąknięcia było tylko i wyłącznie nagromadzenie się wszystkiego.
I przesyt wszystkim.Musiałam ochłonąć, odetchnąć, przedumać kilka spraw.
I może nie udało mi się jeszcze niektórych kwestii ogarnąć, myślę, że nadszedł czas by do Was wrócić.
Postaram się tworzyć regularnie, może nie codziennie, ale kilka razy w tygodniu.
Pierwszy, normalny post kosmetyczny już jutro.
A tymczasem, trzymajcie się i myślcie ciepło o mnie.
Kathy z Leonem
Subskrybuj:
Posty (Atom)