Dziś podumamy sobie o oleistym mazidle.
Będę mówić o oleju Marula 100% z BjuSPA.
Słowo od producenta: "Olej Marula jest wersją naturalną, wytłaczaną na zimno nasion owoców drzewa Marula.
Dzięki temu olej ten zachowuje naturalny kolor, bogactwo składników aktywnych oraz delikatnym charakterystyczny zapach
Ceniony zwłaszcza za silne działanie nawilżające i wygładzające i jest dobrze przyswajany przez skórę. Doskonale sprawdza się w walce z suchą i spękaną skórą, podrażnieniami i oznakami starzenia oraz jako oliwka do masażu dla dzieci. W pielęgnacji włosów wykazuje działanie nawilżające, ochronne i nabłyszczające. Wykorzystuje się go również jako krople do uszu i nosa. Może być stosowany w nawilżających balsamach, mleczkach i masłach do ciała. Świetnie nadaje się do pielęgnacji skóry głowy i włosów.
Olej Marula porównywany jest do Oleju Arganowego ze względu na podobne działanie odmładzające.
W swoim składnie posiada 4 razy więcej Witaminy C niż pomarańcza, kwasy Omega-9, które wspomagają
naturalną barierę lipidową skóry, Witaminę E, która spowalnia proces starzenia oraz flawonoidy
odpowiedzialne za ochronę skóry.
SPOSÓB UŻYCIA:
Jako pielęgnacyjny olejek stosowany samodzielnie do twarzy (również na okolice oczu),
ciała, włosów lub w połączeniu z innymi preparatami pielęgnacyjnymi. Nadaje się do każdego rodzaju skóry, łącznie z wrażliwą i alergiczną."
Bohater w butli:
Od producenta:
Skład:
Otworek:
Na dłoni:
Cena i dostępność: produkt dostałam na spotkaniu blogerek o którym pisałam tu: Klik! Normalnie można go ucapić tu za ok. 15 zł.
Zapach: bez zapachu.
Konsystencja: oleista.
Opakowanie i pojemność: opakowanie szklane z białą zakrętką i takową naklejką z czarnymi informacjami od producenta. Pojemność: 10 ml.
Wydajność: średnia. Taki produkt starczy nam na kilka razy używania.
Działanie: dobre. Zacznę od tego, że nigdy wcześniej nie używałam oleju Marula. Dlatego też produkt od BjuSPA niezmiernie mnie zaciekawił. I - rzecz jasna - nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Stosowałam go różnorodnie, w zależności od potrzeb. Olejowałam nim włosy na noc, nanosiłam na skórę zamiast kremu pod oczy, wcierałam w suche pięty i łokcie, a nawet - dodawałam do kąpieli. Za każdym razem mazidło swoje zadanie spełniało. Nabłyszczało włosy, odżywiało skórę, nawilżało suche miejsca i regenerowało drobne ranki. Produkt nie zapchał mnie, ani nie uczulił. Co do niego mam jednakowoż dwa minusy. Pierwszy - bardzo długi okres wchłaniania się w skórę (dlatego polecam używać go ostrożnie, bo łatwo można się "ufajdać"), drugi - kiepska wydajność (takie 10 ml wystarczyło mi na niecały tydzień). Nie wiem czy do specyfiku wrócę ponownie, bo 15 zł za niecałe 10 ml oleju to całkiem sporo, a dostępność - póki co - tylko w Internetach... Niemniej jednak, polecam spróbować ziomka, bo naprawdę działa.
Ocena: 3/5
Produkt ze współpracy, ale recenzja obiektywna.
Miałyście?
Kathy i Leon