Z racji, że dawno nie było recenzyji produktu do ust, postanowiłam dziś zaprezentować Wam pewne mazidło kolorowe z Avonu.
Mówić będę niniejszym o szmince z serii Color Trend, a dokładniej o odcieniu First Date.
Najpierw słów kilka od producenta: "To kremowa, miękka szminka o właściwościach nawilżających, w bogatej gamie kolorystycznej".
Się producent wysilił nie ma co...
Ale wracając co meritum, oto bohaterka dnia:
![]() |
na ręku |
![]() |
ino z bliska (można powiększyć przez "klik" na zdjęcie |
I na ustach:
Szczegóły:
Cena i dostępność: pomadkę kupiłam na początku roku u koleżanki-konsultanki w Avonie. Cena ok. 8 zł.
Zapach: nijaki na pierwsze zaciągnięcie nosa. Przy drugim zaciągnięciu, wyczuwam jakąś dziwną, chemiczną nutę z pewną domieszką... niby-landrynki. Ogólne wrażenie zatem? Mdłe i nieprzyjemnie...
Konsystencja: szminkowa. Twarda i - jak na razie - nierozciapująca się.
Opakowanie i pojemność: czarny, plastikowy sztyft do wykręcania, z jakimiś serduszkami i wieżą Eiffla. 4, 6 gr infantylizmu.
Wydajność: no niestety genialna... Nie mogę tego dziadostwa skończyć od trzech miesięcy...
Działanie: takie sobie. Coś tam nawilży, coś kolor nada... Jednak podkreśla bardzo suche skórki, jest mało trwała - góra 2 godziny bez jedzenia, schodzi nierównomiernie a jej smak przyprawia mnie o odruch wymiotny. A poza tym ten kolor... Typowa pomarańczowa czerwień panien spod latarni. Używam jej zatem tylko pod błyszczyk, bo samej nosić niepodobna... Wierzcie mi, 8 zł można lepiej zainwestować.
Ocena: 2/5
Miałyście podobną pomarańczowo-krwistą czerwień?
Kathy Leonia