Dziś zajmiemy się włosami.
Będę mówić o Joico Moisture Co+Wash Whipped Cleansing Conditioner kremowej piance do mycia włosów.
Słowo od producenta: "Treat dry, brittle hair to Joico's Moisture Co+Wash Whipped Cleansing Conditioner; a rich, creamy foam that delivers the benefits of a gentle shampoo and nourishing treatment in one.
Fortified with Jojoba Oil and a blend of Shea and Murumuru Butters, the formula replenishes dehydrated, thirsty locks, whilst resurfacing marine botanicals and minerals restore the hydro-lipid barrier for softer, stronger strands.
Its unique dispensing system delivers the perfect amount of aerated cream, just enough to preserve the hair's natural oils each time and reducing breakage by up to 59% to reveal healthy-looking, frizz-free tresses with enhanced shine.
Sulphate free."
Produkt w okazałości:
Od producenta:
Skład:
Otworek:
Na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: produkt dostałam w ramach giftu na II spotkaniu blogerek w Łodzi, o którym pisałam tu: Klik! i Klik! , Normalnie można go ucapić w sklepach wymienionych tu za ok. 80 zł.
Zapach: przyjemny, kwiatowy.
Konsystencja: piankowa.
Opakowanie i pojemność: opakowanie plastikowe, typowe dla pianek, w charakterze biało-niebieskiej butli z otworkami oraz czarnymi napisami od producenta. Pojemność: 240 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Taki produkt starczy nam na rok użytkowania.
Działanie: kiepskie. Zacznę od tego, że nie lubię eksperymentów w kwestii włosowej. Mój skalp, przyzwyczajony do delikatnych mazideł, najzwyczajniej w świecie nie toleruje udziwnień do mycia typu pianki czy drogeryjne szampony. Wystarczy nieostrożne umycie głowy typowym szamponem Garnier czy Pantene, abym znowu oblepiła się łuską na łepetynie. Dlatego też do produktu Joico podchodziłam jak pies do jeża; z jednej strony bardzo kusiła mnie obietnica "piankowego" mycia, ale z drugiej - bałam się podrażnienia. Niemniej jednak człowiek ciekawski jest, zatem stwierdziłam, że muszę owego gagatka wypróbować. I to był - jak można się domyśleć błąd - gdyż od razu po umyciu głowy, zaczęło się swędzenie i wysyp łuski... Mój skalp uznał, że z pianką mu nie po drodze i najzwyczajniej w świecie wziął się zbuntował. Co z tego, że sam proceder mycia był niezwykle przyjemny i dał mi dużo radochy - bo kto nie lubi zlewu pełnego pieniącej się piany" - skoro zaraz potem nastąpił smutny powrót do rzeczywistości... Wielka szkoda, że mój łeb jest tak wybredny, bo ten produkt zapowiadał się naprawdę fajnie. Włosy po umyciu taką pianką, mimo wszystkich późniejszych niedogodności - były bardzo miękkie i cudnie się lśniły w słońcu. Warto dodać, że czesanie również przebiegało bezboleśnie; raz dwa i kudełki uczesane. Niestety, więcej do mazidła - jako szamponu - nie wrócę, gdyż nie mam zamiaru przeżywać znowu do koszmaru świądu i wysypu łuski... Myślę natomiast, że spróbuję zużyć piankę jako po prostu odżywkę ze spłukiwaniem, którą nie będą używała na skórę głowy, tylko na długość, bo doprawdy szkoda mi wywalać do kosza tak drogi produkt.
Ocena: 2/5
Miałyście?
Kathy Leonia
Moja skóra ma tendencję do świądu, dlatego bym nie ryzykowała.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że się lepiej sprawdzi... I ta cena.
OdpowiedzUsuńPianki do mycia włosów to jeszcze nie widziałam wcześniej :D
OdpowiedzUsuńDefinetly its not a good option. What a pity
OdpowiedzUsuńNie jest to produkt dla mnie 😐
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam pianki do włosów :)
OdpowiedzUsuńI have never used a foam to wash my hair.
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńBubel ;P
OdpowiedzUsuńNigdy nie mylam włosów pianka.
OdpowiedzUsuńTa pianka mnie nie przekonuje . Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMam mocno problematyczną skórę głowy, to nie dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam pianki do mycia włosów:)
OdpowiedzUsuńMiałam ją dawno temu, była ok, choć może obciążać włosy.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ☺
OdpowiedzUsuńNie miałam i nie kupię - za 80 powinnam dostać skład nie dłuższy niż 5-10 pozycji, a nie długości Pana Tadeusza :/
OdpowiedzUsuńZa 80 złotych produkt powinien być dużo lepszy, na pewno go nie kupię.
OdpowiedzUsuńNot for me. My scalp became happy when I switched to natural shampoo and conditioner.
OdpowiedzUsuńtyle kasy i taki bubel?! :ooo
OdpowiedzUsuńOjjj nie dla mnie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku, ale po twojej opinii wcale nie chcę go poznać :/
OdpowiedzUsuńDo przesuszonych włosów, to mogłoby być dla mnie, ale chyba nie zaryzykuję.
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale już czytam, że na pewno nie dla mnie on.
OdpowiedzUsuńThis looks like such a wonderful product! Great post :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńraczej nie bede korzystac
OdpowiedzUsuńFajna forma kosmetyku do włosów. Jestem ciekawa czy na moich włosach sprawdziłby się lepiej.
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili myślałam, że to dezodorant :p
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam pianek do mycia włosów - zawsze jestem wierna tradycyjnym szamponom ☺
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lili
No creo usarlo te mando un beso
OdpowiedzUsuńNie używam.
OdpowiedzUsuńNie znam
OdpowiedzUsuńNie miałam.
OdpowiedzUsuńköpüksü kremsi bir şey güle güle kullan :)
OdpowiedzUsuńAinda não conhecia :)
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy pianek do włosów, wolę 'normalne' szampony :)
OdpowiedzUsuńI don't know this
OdpowiedzUsuńXoxo ♡
Coś mnie nie zachwyca ten produkt . Powiem Ci ze mam podobnie z Ganierem . Kiedys lubiłam te markę ale gdy spróbowałam produktów bardziej naturalnych i zobaczyła różnice . Stwierdziłam ze już nigdy nie wrócę do Garniera . Tym bardziej ze firma ta testuje na zwierzętach .
OdpowiedzUsuńTakie wynalazki do mnie nie przemawiają, no i ta cena też niezła. Za 80 zł oczekiwałąbym naprawdę dobrego produktu.
OdpowiedzUsuńHello, thanks for the information.
OdpowiedzUsuńOd produktu, który tyle kosztuje trochę się jednak wymaga...A tu niestety..
OdpowiedzUsuń80 zł wow! Ale teraz cuda wymyślają :P Szkoda, że kiepskie.
OdpowiedzUsuń