Dziś sobie buzię oczyścimy.
Będę mówić o Beauty Formulas Australian Tee Tree oczyszczającej maseczce do twarzy peel off.
Słowo od producenta: "Maseczka zawiera australijski Olejek z Drzewa Herbacianego, który słynie ze swoich naturalnych właściwości antybakteryjnych i antyseptycznych.
Naturalne składniki maseczki wnikają głęboko w pory odblokowując je i usuwając martwy naskórek, sebum i inne zanieczyszczenia. Stosowana regularnie pozostawia skórę czystą, świeżą i jedwabiście gładką. Formuła maseczki tworzy przezroczystą powłokę, którą po kilku minutach ściągamy."
Produkt w okazałości:
Od producenta:
Skład:
Otworek:
Na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: produkt kupiłam w Naturze za ok. 10 zł.
Zapach: orzeźwiający, eukaliptusowy.
Konsystencja: żelowa.
Opakowanie i pojemność: opakowanie plastikowe, jak tubka, z elementami zieleni, fioletu, bieli i czarnymi napisami od producenta. Pojemność: 50 g.
Wydajność: średnia. Takie opakowanie starczy nam na trzy, góra cztery zabiegi.
Działanie: kiepskie. Zacznę od tego, że uwielbiam maseczki peel off. Moim nr 1 w tego typu mazidłach, od kilku już lat, był czarny ziomek z Pilaten, którego ukochałam w walce z zaskórnikami. Szybki, działający, wydajny. Czy produkt Beauty Formulas strącił Pilaten z piedestału? Ano nie... Maseczka Pilaten jest bowiem bez porównania lepsza i skuteczniejsza w "wyciąganiu" wągrów z ich trzewi. Specyfik Beauty Formulas nie radzi sobie kompletnie z ową eliminacją... i jedyne co robi to usuwa suche skórki na twarzy. Mimo odpowiedniego przygotowania się do zabiegu - przemycie twarzy ciepłą wodą w celu otworzenia porów - i pozostawienie mazidła na ok. 20 minut na buzi, ani jeden wągier nie uciekł podczas "zrywania" glutka. Szkoda doprawdy, bo liczyłam na choć delikatny efekt, a nie na całkowitą porażkę w walce z czarnymi kropami. Jedyne co zauważyłam po zabiegu z ową maseczką, to fakt, iż moja skóra była odświeżona i ładnie pachniała eukaliptusem. Warto jednak wspomnieć, że specyfik nie uczulił, ani nie podrażnił mnie. Niestety jego brak działania, kiepska wydajność sprawiają, że nie kupię tegoż gagatka ponownie.
Ocena: 2/5
Miałyście?
Kathy z Leonem
Szkoda, że się nie sprawdziła, bo miałam ochotę ją wypróbować.
OdpowiedzUsuńmaseczki peel off to moje ulubione, szkoda, że ta się nie sprawdziła:(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie poradził sobie z zaskórnikami. Ale muszę wypróbować wspomnianą przez Ciebie maskę Pilaten 😉
OdpowiedzUsuńLubię produkty z olejkiem herbacianym, ale już alkohol tak wysoko w składzie mnie nie kusi. Zwłaszcza, że działanie kiepskie.
OdpowiedzUsuńLubie te maseczkę, a z wagrami i Pilaten u mnie rady nie daje
OdpowiedzUsuńJa też na pewno się nie skuszę na ten produkt.
OdpowiedzUsuńI like tea tree but not peel off masks.
OdpowiedzUsuńRzadko kupuję maseczki , bo robię sobie sama z domowych produktów Pozdrawiam wiosennie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie miałam!^^
OdpowiedzUsuńJednym słowem lipa... ;/
OdpowiedzUsuńnie znam tej maseczki i po Twojej recenzji nie chcę jej poznać:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze opinia kiepska. Mialam na nia ochote.
OdpowiedzUsuńI tried the nose stripes of this line of products and are also not enough. XXX
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie piszesz jak się ściągała, bo wiele tych maseczek niby to peel-off trzeba zmywać bo wcale nie chcą się ładnie odklejać. Albo to ja mam do nich jakiegos pecha :/
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że maseczka zawodzi.
OdpowiedzUsuńInteresting post dear! thanks for sharing, xx
OdpowiedzUsuńJuż sama szata graficzna do mnie jakoś nie przemówiła- widzę że i działanie kiepskie. Będę omijać;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Pilaten rządzi... choć mam wrażenie, że teraz działa słabiej, niż te pare lat temu, kiedy trafił w moje łapki po raz pierwszy.
OdpowiedzUsuńMaski peel-off bardzo lubię, ale po tą na pewno nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale uwielbiam olejek z drzewa herbacianego. Uratował mi włosy i kto wie czy nie życie przy okazji ;)
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę skoro słabo się spisała. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmialam ten kosmetyk ale zupełnie nie jest dla mnie
OdpowiedzUsuńJak taka do bani to ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMasks have never been for me. I don't like waiting. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziła, a Pilaten też lubię :)
OdpowiedzUsuńAmazing product!
OdpowiedzUsuńxoxo ♡
Wiem, że nie kupię :)
OdpowiedzUsuńUuu... słabiutko :(
OdpowiedzUsuńI love tea tree products
OdpowiedzUsuńMiałam ostatnio długą przerwę w używaniu takich maseczek, ale jak zrobiłam, to przypomniałam sobie, jak bardzo mi one odpowiadają. Szkoda, że ta akurat się nie sprawdziła, będę omijać.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji na pewno jej nie kupię.
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie miałam tego typu maseczek...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak słabo się spisała. Pilaten też miałam, u mnie okazał się marny w działaniu w nie rozumiem jego fenomenu :P
OdpowiedzUsuńNie znam tej maseczki i po Twojej recenzji raczej po nią nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńvery good review as usual.
OdpowiedzUsuńTez lubie peel off :) ale te nie znam i nie chece pozanc
OdpowiedzUsuńWieki nie miałam kosmetyków tej marki. Muszę zerknąć co tam ciekawego mają teraz w asortymencie.
OdpowiedzUsuńUy gracias por la advertencia d ela mascara Te mando un beso
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziła, ja raczej za maseczkami peel-off nie przepadam, chociaż czasami po nie sięgam. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio coś często trafiasz na słabe produkty, oby już było tylko lepiej :D
OdpowiedzUsuńnie mialam ale zaciekawila mnie:)
OdpowiedzUsuń