Witajcie!
Dziś czas na trochę opalenizny.
Będę mówić o Bandi UV Expert złote mleczko opalające pod prysznic.
Słowo od producenta: "Mleczko stopniowo opalające pod prysznic. Intensywnie nawilża i wygładza skórę. Zawiera drogocenne oleje z orzechów arganowych i buriti, dzięki którym skóra wygląda piękniej i emanuje zdrowym blaskiem.
Delikatnie opalizujące złote mikro drobinki sprawiają, że samoopalanie staje się luksusowym zabiegiem pielęgnacyjnym. Preparat pozostawia na skórze przyjemny, świeży zapach, łatwo się rozsmarowuje. Wyjątkowa formuła pozwala na stopniowanie głębi koloru skóry, bez smug.
Dla uzyskania doskonałej opalenizny:
1. umyj ciało ulubionym kosmetykiem myjącym i spłucz wodą
2. na mokrej skórze rozprowadź równomiernie preparat okrężnymi ruchami
3. dokładnie umyj dłonie
4. odczekaj 3 minuty
5. spłucz preparat ciepłą wodą6. delikatnie osusz skórę."
Produkt w okazałości:
Od producenta:
Skład:
Aqua/Water, Dihydroxyacetone, Olive Oil PEG-7 Esters, Glycerin, Decyl Cocoate, Polysorbate-20, Sodium Acrylate, Mauritia Flexuosa Fruit Oil, Polyglyceryl-3 PCA, Passiflora Incarnata Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Mica, Isohexadecane, Disodium EDTA, Sorbitan Oleate, Polysorbate 80, Parfum/Fragrance, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, CI 77891, CI 77491
Otworek:
Na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: produkt dostałam w ramach giftów z spotkania łódzkich blogerek, o którym to pisałam tu: Klik! i tu: Klik! Normalnie można ów produkt ucapić tu, gdzie kosztuje ok. 40 zł.
Zapach: przyjemny, trochę słodki, jak wata cukrowa.
Konsystencja: kremowa i glitterowa.
Opakowanie i pojemność: opakowanie plastikowe, niebieskie, z elementami szarości i czarnymi napisami od producenta. Pojemność: 150 ml.
Wydajność: dobra. Takie opakowanie starczy nam na jakieś dwa miesiące regularnego samoopalania się.
Działanie: średnie. Zacznę od tego, że nie jestem jakoś przekonana do używania samoopalaczy. Wolę swą naturalną bladość, do której przywykłam i z którą się lubię. Jednakże, zwłaszcza w lato - głównie po namowach koleżanek z pracy - skuszę się czasami na jakiś samoopalacz, użyję go ze dwa razy, po czym stwierdzę, że po co mi to było. Tak właśnie też było z produktem z Bandi. Mimo cudownych i niezwykle kuszących obietnic producenta, produkt nie zrobił ze mnie Mulatki, a raczej Glitterkę. Mazidło zamiast bowiem mnie opalić, obrokatowało mnie. Nie mówię, że wyglądało to źle, gdyż taki złoty poblask brokatu prezentował się całkiem zacnie - zwłaszcza na imprezie, ale to raczej nie jest efekt, jaki winniśmy uzyskać. Może moja skóra jest po prostu odporna na tego typu brązujące specyfiki lub po prostu te trzy minuty, podczas których specyfik ma działać cuda na skórze, jest za krótkim czasem jak dla mnie. Niemniej jednak, po kilku nieudolnych próbach zaprzyjaźnienia się z brązem od Bandi, oddałam owego gościa koleżance. Nie muszę mówić, że ona była zachwycona tymże gagatkiem? U niej bowiem, już po pierwszym użyciu, wyczarował piękną, złotą, niezwykle naturalną opaleniznę. I to bez smug, bez brudzenia ubrań i bez nieprzyjemnego zapachu. Dlatego warto pamiętać, że fakt, iż coś nie sprawdziło się jednej osobie, nie znaczy, że u wszystkich będzie bublem. Ja do tego mleczka opalającego na pewno nie wrócę, natomiast moja kumpela - zapobiegawczo - od razu kupiła sobie dwie tubki tegoż przyjemniaczka na zapas...
Ocena: 3/5
Miałyście?
Kathy z Leonem
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
poniedziałek, 11 marca 2019
37 komentarzy:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pierwszy raz je widzę. :)
OdpowiedzUsuńNie używam tego typu kosmetyków, też wolę swoją naturalną opaleniznę :)
OdpowiedzUsuńNa dłoni skojarzyło mi się z musztardą xD
OdpowiedzUsuńTego typu produktów nie używam 😉
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak bardzo różnie skóra potrafi reagować ;) Super, że miałaś komu oddać ten kosmetyk i nie leży nieużywany
OdpowiedzUsuńMi tam nie przeszkadza moja bladość. Nie sięgnę po ten produkt.
OdpowiedzUsuńPrzybrązowienie mi obojętne, też lubię być blada, ale na lato uwielbiam się świecić :D Także może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPreferują tylko naturalną opaleniznę. 😊
OdpowiedzUsuńInteresting post dear! thanks for sharing, xx
OdpowiedzUsuńTo raczej nie dla mnie ☺☺
OdpowiedzUsuńI tan myself a lot when I go out, so never use this kind of products.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie używam samoopalaczy.
OdpowiedzUsuńwidać szału nie ma.
OdpowiedzUsuńNie używam samoopalaczy pod żadną postacią,ale miło było poczytać! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się ten produkt ani skład ani jego dzialanie.
OdpowiedzUsuńTeż nie korzystam za samoopalaczy. Po prostu nie czuję takiej potrzeby. Jestem blada i dobrze mi z tym :) Kiedyś śmiałam się z moją siostrą, że mamy arystokratyczną krew skoro nie możemy się opalić ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
mnie się takie mleczka nie trzymają, blada twarz ze mnie :)
OdpowiedzUsuńPo pierwszym użyciu piękna złota opalenizna bez smug.. tiaaaa. ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką takich kosmetykow
OdpowiedzUsuńJa bym z chęcią go przetestowała. Nawet dla samych drobinek:)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale pamiętam pierwsze eksperymenty z samoopalaczem jak się koleżance porobiły zacieki na łydkach... ;)
OdpowiedzUsuńOjj zdecydowanie nie dla mnie nie używam takich produktów :)
OdpowiedzUsuńja jakoś mam wrażenie, że używając samoopalacza zrobiłabym sobie krzywdę :D
OdpowiedzUsuńI´ve never known the Brand before, but it looks so interesting.
OdpowiedzUsuńNie używam nigdy samoopalaczy i solarium .wolę naturalne słoneczko. Miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie czy nie zostawia zacieków.
OdpowiedzUsuńPrzy samoopalaczach jest niestety tak, że na bladej nieopalonej skórze pozostawiają brzydkie ślady po kolejnym użyciu
Ja muszę sobie coś takiego kupić. Przydałoby mi się na moją bladą cere. Pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię samoopalaczy, ani tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tego typu produktu pod prysznic :D
OdpowiedzUsuńNo proszę, od prysznicem można się opalić. ;)
OdpowiedzUsuńdawno nie miałam nic z Bandi
OdpowiedzUsuńSzkoda ze brokatuje,forma aplikacji wygląda zachęcająco ☺
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lili
uy no creo que lo use. Te mando un beso
OdpowiedzUsuńBłysk i glitter też lubię ale lepiej wyglądają na lekko opalonej skórze niż na bladości ( mam na myśli tu siebie ). Gdyby produkt działał dobrze samoopalająco i do tego te błyszczące drobinki - mógłby być fajny efekt.
OdpowiedzUsuńTeż nie jestem przekonana do samoopalaczy, raczej nie kupię.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że o tak szybko działającym samoopalaczu jeszcze nie słyszałam i nie dziwię się, że nie działa ;))
OdpowiedzUsuń