Dziś podumamy sobie o demakijażu.
Będzie to Bielenda Multi Essence 4 w 1 multiwitaminowa esencja do pielęgnacji twarzy do cery mieszanej, jaką otrzymała w ramach giftów z Meet Beauty.
Słowo od producenta: "Multiwitaminowa esencja Bielenda Multi Essence 4 w 1 do cery mieszanej i tłustej - mocno skoncentrowana esencja łączy w jednym moc serum i lekkość toniku. Płynna konsystencja doskonale wtapia się w skórę. Do stosowania na oczyszczona skórę, pod krem rano i wieczorem lub w ciągu dnia jako zabieg odświeżający.
Zawarty w esencji filtrat drożdżowy, bogaty w uzyskane w procesie fermentacji minerały, witaminy i aminokwasy, zwiększa poziom nawilżenia skóry, sprężystość i elastyczność, rewitalizuje.
Kwas glikolowy złuszcza naskórek, stymuluje procesy naprawcze skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków, wygładza i ujednolica koloryt cery.
Witamina B3 redukuje nadmierne wydzielanie sebum, matuje cerę, prowitamina B5 łagodzi podrażnienia i redukuje zaczerwienienia, a kwas hialuronowy intensywnie i długotrwale nawilża."
Mazidło w okazałości:
Skład:
Otworek:
Na dłoni:
Zacznę od tego, że nigdy wcześniej nie miałam produktu do demakijażu z Bielendy.
Zazwyczaj do zmywania tapety używałam różowego Garniera, czyli mojej miłości od kilku już opakowań: Klik!
Ale ileż można używać tego samego?
Takim oto przekonaniem powitałam z radością nowego gagatka demakijażowego z Bielendy.
I muszę przyznać, że była to dobra znajomość.
Produkt świetnie oczyszczał twarz z makijażu oraz innych nieczystości, sprawiając, że skóra szybko odzyskiwała blask i promienność.
I to bez pocierania, bowiem wystarczyło namoczyć wacik kosmetyczny owym micelem, przyłożyć do powiek, poczekać chwilę, przeciągnąć delikatnie po całym oku i gotowe.
Makijażu nie ma, czuć świeżość i nawilżenie.
Jak dla mnie brzmi zacnie.
Ponadto specyfik ładnie pachniał, ot takim morską bryzą i nie podrażniał mnie.
Do tego był wydajny, łatwo dostępny i skuteczny w swym działaniu.
Myślę, że może jeszcze do niego wrócę kiedyś.
Produkt kosztuje ok. 16 zł, ma 200 ml i można go dostać w drogeriach.
Miałyście?
Kathy Leonia
Skład:
Otworek:
Na dłoni:
Zacznę od tego, że nigdy wcześniej nie miałam produktu do demakijażu z Bielendy.
Zazwyczaj do zmywania tapety używałam różowego Garniera, czyli mojej miłości od kilku już opakowań: Klik!
Ale ileż można używać tego samego?
Takim oto przekonaniem powitałam z radością nowego gagatka demakijażowego z Bielendy.
I muszę przyznać, że była to dobra znajomość.
Produkt świetnie oczyszczał twarz z makijażu oraz innych nieczystości, sprawiając, że skóra szybko odzyskiwała blask i promienność.
I to bez pocierania, bowiem wystarczyło namoczyć wacik kosmetyczny owym micelem, przyłożyć do powiek, poczekać chwilę, przeciągnąć delikatnie po całym oku i gotowe.
Makijażu nie ma, czuć świeżość i nawilżenie.
Jak dla mnie brzmi zacnie.
Ponadto specyfik ładnie pachniał, ot takim morską bryzą i nie podrażniał mnie.
Do tego był wydajny, łatwo dostępny i skuteczny w swym działaniu.
Myślę, że może jeszcze do niego wrócę kiedyś.
Produkt kosztuje ok. 16 zł, ma 200 ml i można go dostać w drogeriach.
Miałyście?
Kathy Leonia
Nie znam tego produktu. 😊
OdpowiedzUsuńCena całkiem przystępna.
OdpowiedzUsuńNa razie mam płyn z serii kokos&aloes i go uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńŁadnie sobie radzi, nie wykluczam, że poznamy się bliżej :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego kosmetyku, do demakijażu używam kremów, kilka płynów podrażniało moją skórę i musiałam zmienić metodę walki z tapetą :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko myszko :*
Można długo... ja tam jestem wierna różowemu Garnierowi i nie narzekam. :D
OdpowiedzUsuńlubię Bielendę- w kwestii produktów do oczyszczania cery;)
OdpowiedzUsuńSo, it's really interesting.
OdpowiedzUsuńProduktu nie znam ale znam markę ;)
OdpowiedzUsuńZ Bielendy używam tylko serum :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o niej czytałam :P
OdpowiedzUsuńLubię Bielendę, tego płynu nie miałam jednak chętnie go kupię ;)
OdpowiedzUsuńNie miałyście :) Nie używam takich rzeczy bo się nie maluję :)
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale przekonujesz by go wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam go, ale może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńinteresujący wielofunkcyjny kosmetyk
OdpowiedzUsuńLubię Bielendę, szczególnie te produkty profesjonalne.
OdpowiedzUsuńLubie firme Bielenda, tą esencje tez bym chętnie przetestowała :)
OdpowiedzUsuńMiałam i lubiłam :)
OdpowiedzUsuńCiekawy☺
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt , ale nie dla mnie. Mam cerę suchą .
OdpowiedzUsuńKonkretna recenzja - jakie lubię
Kilka razy już o nim słyszałam i wiem, że muszę koniecznie go przetestować :)
OdpowiedzUsuńSkusze się :)
OdpowiedzUsuńTo jest esencja z kwasem glikolowym... Chcesz powiedzieć, że używasz jej do demakijażu oczu...???
OdpowiedzUsuńNic mnie nie piecze ani nie uczula. Nie widzę powodu by zaprzestać używania
Usuńİnteresting product 😊
OdpowiedzUsuńMiałam, podobał mi się. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze p.s. ;) Clouse 90 troszkę wyżej zadaje bardzo ważne pytanie. Przyłączam się. Bo mnie się podobał do twarzy.
UsuńMożliwe, że kiedyś się na niego skusimy :)
OdpowiedzUsuńOh very interesting product
OdpowiedzUsuńxx
Great post!
OdpowiedzUsuńGreat review!
OdpowiedzUsuńGreat review dear! :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to hit zeszłego roku ;)
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś :) Dobrze go wspominam :)
OdpowiedzUsuńMiałam i dobrze wspominam :) Używałam jako tonik, nie zmywałam nim nigdy makijażu, bo nie wiem, jak to by się mogło skończyć na mojej cerze :) A do demakijażu mam sprawdzony już od kilku miesięcy płyn micelarny też marki Bielenda z nawilżającej serii.
OdpowiedzUsuń