Dziś podumam z Wami o moim odkryciu ostatniego czasu.
Będą to silikonowe gąbeczki do nakładania makijażu:
A tak wygląda podkład naniesiony za ich pomocą:
Moje gąbeczki przybyło do mnie już jakiś czas temu ze stronki Zaful.com
I od razu skradły me serducho.
Czemu?
Ano temu, że tak cudownie rozprowadzają podkład i korektor na skórze, że każda "tapeta" wygląda bardzo naturalnie.
Do tego przedłużają trwałość makijażu twarzy, bo nic się nie ciastkuje ani nie wałkuje w ciągu dnia.
Kolejny plus to brak marnowania produktów podkładowych.
Silikonowa gąbeczka - w przeciwieństwo do pędzli czy gąbek normalnych - nie wypije ani grama pokładu oraz nie brudzi się nim.
To oszczędza nam uciążliwego mycia gąbeczki oraz pozwala na 100% wykorzystanie produktu tam gdzie jego miejsce, czyt. twarz.
Jestem zachwycona owym silikonowym akcesorium kosmetycznym i polecam go każdemu.
Jest tani, wydajny i łatwo dostępny w Internetach.
A Wy używaliście gąbeczek silikonowych?
Kathy Leonia
Czytałam już o takich gąbkach, ale jesteś pierwszą osobą, która jest zadowolona. Mnie nie przekonują.
OdpowiedzUsuńdo podkładu-jak używam, używam dłoni, wydaje mi się,że najlepiej się nimi nakłada podkład:)
OdpowiedzUsuńMój makijaż to tusz do rzęs i balsam do ust, więc nie są mi potrzebne takie rzeczy, ale ciekawa alternatywa dla klasycznych gąbek :)
OdpowiedzUsuńCiekawe w sumie są.
OdpowiedzUsuńJa używam dłoni.
Dłonie w zupełności mi wystarczają.
OdpowiedzUsuńNie używałam. Ostatnio się przerzuciłam tylko na krem BB i nakładam palcami. Ale jeśli wrócę do podkładów, to przemyślę - bo ładny efekt :)
OdpowiedzUsuńna pewno działa na podkłady bardziej ekonomicznie niż jajeczka.
OdpowiedzUsuńI had one, but it didn't like me.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze takich.
OdpowiedzUsuńCoś kiedyś obiło mi się o uszy ale nic więcej :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to straszny bubel, aż się zdziwiłam, że u Ciebie tak dobrze się to sprawdziło ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę takie cuda - Twoja rekomendacja jest dla mnie pewnikiem, że się sprawdzą - musze ich poszukać!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWidzę, że podkład wygląda świetnie, a gąbeczki są takie ładniutkie. :))) Niech Ci służą, już Ci służą... hehehe Miłego weekendu. :)))
OdpowiedzUsuńwow it looks useful:>
OdpowiedzUsuńI have one but I don't like it.
OdpowiedzUsuńWyglądają super, ciekawy produkt:)
OdpowiedzUsuńmi właśnie takie silikonowe gąbki robią maskę z fluidu, ale zato uwielbiam nimi nakładać czarną maskę ;D
OdpowiedzUsuńPierwszą osoba, która się tym dziadostwem zachwyca... serio? Aż mi się wierzyć nie chce, ale może odkrylas jakiś super sposób na tego gigantycznego bubla...
OdpowiedzUsuńMam ją, choć od jakiegoś czasu jest trochę zapomniana. Ja jednak podkładów nią nie nakładam, bo z nich nie korzystam, ale z maseczkami wypadała fajnie :)
OdpowiedzUsuńNobel dla tego, kto je wymyślił! :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale ciekawi mnie. Fajnie, że nie pije podkładu. To duża oszczędność 😊
OdpowiedzUsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńHave a good day!
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie używałam takich silikonowych gąbeczek.
OdpowiedzUsuńFajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńmuszę sobie kupić!
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie próbowałam czegoś takiego i nie zamierzam tego robić. Przeczytałam wiele razy, że to bubel, więc na pewno się skuszę. Dziwne, że u Ciebie dało radę, ale skoro tak jest, to świetnie :) Osobiście wolę tradycyjne jajeczka :)
OdpowiedzUsuńNie używałam, zawsze słyszałam same negatywne opinie :/.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie kusi taka sylikonowa gąbeczka :D
OdpowiedzUsuńSeems to work quite well! its beautiful
OdpowiedzUsuńMam to coś w domu, ale leży nie tknięty :P
OdpowiedzUsuń