Właściwości:
- płynna konsystencja
- intensywna pigmentacja
- długo się utrzymuje
- szybko wysycha
- usta wyglądają na pełne i zdrowe
Sposób użycia:
Szminkę nanieś delikatnymi pociągnięciami na usta od środka w stronę kącików."
Szczegóły:
Cena i dostępność: pomadkę znalazłam w kalendarzu adwentowym NYX z 2019 r. Normalna jej cena to ok. 40 zł.
Zapach: przyjemny, słodki.
Konsystencja: pomadkowa.
Opakowanie i pojemność: plastikowy, przezroczysty pojemnik z aplikatorem jak błyszczyk z czarnymi napisami od producenta. Pojemność: 4 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Takie opakowanie starczy nam na rok używania.
Działanie: średnie. Zacznę od tego, że szminka matowa to dla mnie must have w codziennym makijażu. Nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez trwałego malunku na ustach. Dlatego też, gdy zobaczyłam powyższą pomadeczkę w tym jakże niespotykanym złotawo-burgundowym odcieniu, musiałam ją wypróbować od razu. Niestety zamiast zachwytów i peanów uwielbienia, produkt okazał się być bardzo przeciętnym gagatkiem... zwłaszcza pod kątem owej trwałości. Pomadka nie jest bowiem na tyle zastygająca i trwająca w miejscu, jak to obiecywał producent. Wystarczy bowiem nieco więcej tłustego jedzenia i kilka dodatkowych szklanek picia, aby tenże kolorek uciekł z warg naszych. Szkoda doprawdy, bo liczyłam na zacny specyfik, godny tych 40 zł, a dostałam coś na skalę kosmetyków po taniości. Sama aplikacja mazidła jest co prawda szybka i przyjemna, ale to za mało, bym czuła się zachęcona do jej ponownego kupna. Warto natomiast wspomnieć, że pomadka mnie nie uczuliła, ani nie podrażniła. Nie polecam jej jednak, bo są inne szminki w podobnej cenie (np. Maybelline seria Matte Ink, Loreal seria Les Chocolates), za to z o wiele większą trwałością.
Ocena: 3/5
Miałyście?
Kathy Leonia