Witajcie!
Dziś czas na cuda.
Oto co do mnie przybyło niedawno z BlogMedia:
I w szczególe.
Masło do ciała:
Balsam do ust:
Powyższe cuda to wyroby marki Weleda, która słynie z produkcji kosmetyków naturalnych, o cudownych składach i wspaniałych właściwościach odżywczych i regeneracyjnych.
Balsam do ust i masło do ciała przypadły mi do gustu już od pierwszego użycia i wiem, że na pewno będą to moi ulubieńcy.
Bliżej o nich napiszę niebawem, gdy tylko skończę testowanie tychże gagatków.
Dziękuję BlogMedia za zacną przesyłkę!
A Wy co dostaliście ostatnio fajnego?
Kathy Leonia
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
poniedziałek, 31 grudnia 2018
niedziela, 30 grudnia 2018
2022. Gotujemy w weekend, cz. 84 gulasz z mięsa drobiowego z suszonymi grzybami
Witajcie!
Dziś czas na coś dobrego.
Będziemy zajadać się gulaszem z mięsa drobiowego z suszonymi grzybami.
Oto jak wyszło:
Składniki:
dwie piersi z kurczaka (ja kupuję takie w opakowaniu z Biedronki zazwyczaj)
olej
łyżka masła
2 ząbki czosnku
2 mniejsze cebule
garść suszonych grzybów
mąka
przyprawy: przyprawa do gyrosa, szczypta soli, pieprzu, ostra papryka
Czynności:
1. Piersi z kurczaka kroimy na drobno, usuwając z nich zbędne żyłki i tłuszczyk, obtaczamy w mące i przyprawie do gyrosa, po czym wrzucamy na rozgrzaną patelnię, na której uprzednio wcześniej rozgrzaliśmy masło z olejem. Smażymy do zarumienienia.
2. Gdy mięsko się ładnie przyrumieni, wrzucamy je do garnka.
3. Teraz czas na cebulkę i czosnek, które również drobno kroimy i smażymy na oleju i maśle, aż się zeszklą. Po tym procederze, wrzucamy wszystko do garnka z uprzednio włożonym wcześniej przesmażonym mięsem.
4. Do zawartości naszego garnka dolewamy wody (tak, aby mięso było zakryte), wrzucamy suszone grzybki, doprawiamy według uznania i gotujemy wszystko ok. 10-15 minut, aż grzybki będą miękkie i całość się ładnie ze sobą połączy i przegryzie.
5. Gulasz najlepiej smakuje na gorąco...
6. ...tak więc zajadamy się!
Wypróbujecie?
Kathy i Leon
Dziś czas na coś dobrego.
Będziemy zajadać się gulaszem z mięsa drobiowego z suszonymi grzybami.
Oto jak wyszło:
Składniki:
dwie piersi z kurczaka (ja kupuję takie w opakowaniu z Biedronki zazwyczaj)
olej
łyżka masła
2 ząbki czosnku
2 mniejsze cebule
garść suszonych grzybów
mąka
przyprawy: przyprawa do gyrosa, szczypta soli, pieprzu, ostra papryka
Czynności:
1. Piersi z kurczaka kroimy na drobno, usuwając z nich zbędne żyłki i tłuszczyk, obtaczamy w mące i przyprawie do gyrosa, po czym wrzucamy na rozgrzaną patelnię, na której uprzednio wcześniej rozgrzaliśmy masło z olejem. Smażymy do zarumienienia.
2. Gdy mięsko się ładnie przyrumieni, wrzucamy je do garnka.
3. Teraz czas na cebulkę i czosnek, które również drobno kroimy i smażymy na oleju i maśle, aż się zeszklą. Po tym procederze, wrzucamy wszystko do garnka z uprzednio włożonym wcześniej przesmażonym mięsem.
4. Do zawartości naszego garnka dolewamy wody (tak, aby mięso było zakryte), wrzucamy suszone grzybki, doprawiamy według uznania i gotujemy wszystko ok. 10-15 minut, aż grzybki będą miękkie i całość się ładnie ze sobą połączy i przegryzie.
5. Gulasz najlepiej smakuje na gorąco...
6. ...tak więc zajadamy się!
Wypróbujecie?
Kathy i Leon
sobota, 29 grudnia 2018
2021. So Chic! Wild Look wodoodporny tusz do rzęs
Witajcie!
Dziś sobie rzęsy wytuszujemy.
Będę mówić o wodoodpornym tuszu do rzęs z So Chic!, jaki otrzymałam w ramach giftów z konferencji Meet Beauty IV (Klik! i Klik!).
Produkt w okazałości:
Szczota:
Na oku:
Dziś sobie rzęsy wytuszujemy.
Będę mówić o wodoodpornym tuszu do rzęs z So Chic!, jaki otrzymałam w ramach giftów z konferencji Meet Beauty IV (Klik! i Klik!).
Słowo od producenta: " WRR… POSZUKUJESZ EKSTREMALNYCH DOZNAŃ?
Potrzebujesz do tego super trwałej mascary!
Nowoczesna formuła odporna na wodę zapewnia długotrwały efekt wydłużonych rzęs. Precyzyjna silikonowa szczoteczka. Specjalnie dobrane polimery wzmacniają rzęsy, zapewniając efekt subtelnego pogrubienia i wydłużenia. Rzęsy pozostają miękkie i elastyczne przez wiele godzin. Lekka konsystencja nie obciąża nadmiernie rzęs."
Produkt w okazałości:
Szczota:
Na oku:
Zacznę od tego, że to nie pierwsza styczność z z kosmetykami So Chic!
Miałam już od nich inny tusz, pomadkę do ust i bodajże lakiery do paznokci.
Nie było one jakoś oszałamiające w swoim działaniu, ale też nie zraziły mnie do siebie jakoś specjalnie.
Ot takie przeciętniaczki.
Podobnie rzecz się ma z powyższym tuszem Wild Look.
Coś tam wydłuży, coś tak podkreśli, coś tam poczerni...ale nie jest to efekt WOW.
Nie mam rzęs niczym skrzydła motyla, dzięki którym mogę zawojować świat.
Myślę, że to dobry tusz dla nastolatek, które dopiero zaczynają swoją przygodę z makijażem i zabawą kosmetykami.
Dla osób siedzących w mazidłach od dłuższego czasu, tego typu średnio produkty nie są już wystarczające.
Wspomnę jednak, że specyfik mnie nie podrażnił, nie uczulił.
Nie odbijał się w ciągu dnia na powiekach ani nie kruszył się.
Silikonowa szczoteczka była całkiem ok, gdyż dobrze rozczesywała rzęsy i pokrywała je czarną maziają w miarę równo.
Nie wrócę jednak do tuszu Wild Look ponownie, gdyż znam o wiele lepsze maskary w podobnej cenie.
Produkt kosztuje ok. 17 zł, ma 8 ml pojemności o można go kupić w sklepie internetowym tu: Klik!
Miałyście?
Kathy Leonia
Miałyście?
Kathy Leonia
piątek, 28 grudnia 2018
2020. Na piątek!
Witajcie!
Dziś piątku czas.
Pora więc się nieco rozgrzać w ten mroźny, zimowy wieczór.
Oto co mnie czeka:
Powyższego cudaka znalazłam jakiś czas temu w Auchan, gdzie przyciągnął mój wzrok jakże uroczą nazwą.
Nie dość bowiem, że ma być on winem korzennym, to jeszcze, jako tytułowy grzejnik, winien grzać od środka.
Musiałam więc zakupić owego cudaka, aby przetestować, by faktycznie będzie mi ciepłej.
I było!
Fajny, aromatyczny smak - coś jak pierniczki lub ciasteczka korzenne - nie za słodki dla podniebienia.
Idealny trunek do romantycznego, zimowego wieczoru we dwoje.
Polecam Wam z czystym przekonaniem, że i Wam posmakuje!
A Wy co dziś pić/jeść będziecie?
Kathy Leonia
Dziś piątku czas.
Pora więc się nieco rozgrzać w ten mroźny, zimowy wieczór.
Oto co mnie czeka:
Powyższego cudaka znalazłam jakiś czas temu w Auchan, gdzie przyciągnął mój wzrok jakże uroczą nazwą.
Nie dość bowiem, że ma być on winem korzennym, to jeszcze, jako tytułowy grzejnik, winien grzać od środka.
Musiałam więc zakupić owego cudaka, aby przetestować, by faktycznie będzie mi ciepłej.
I było!
Fajny, aromatyczny smak - coś jak pierniczki lub ciasteczka korzenne - nie za słodki dla podniebienia.
Idealny trunek do romantycznego, zimowego wieczoru we dwoje.
Polecam Wam z czystym przekonaniem, że i Wam posmakuje!
A Wy co dziś pić/jeść będziecie?
Kathy Leonia
czwartek, 27 grudnia 2018
2019. Tołpa Green Oils żel micelarny do mycia twarzy i oczu
Witajcie!
Dziś czas na mycie buzi.
Będę mówić o żelu micelarnym Green Oils z Tołpy do mycia twarzy i oczu, jaki otrzymałam w ramach gifów z Meet Beauty.
Słowo od producenta: "Łagodnie oczyszcza nie powodując dyskomfortu związanego z naruszeniem bariery ochronnej. Usuwa zanieczyszczenia i makijaż, również oczu. Przeciwdziała suchości i łagodzi podrażnienia. Pozostawia skórę gładką, nawilżoną i odświeżoną.
0%
sztucznych barwników
PEG-ów
SLS-u
mydła
parabenów i donorów formaldehydu
tak:
naturalny kolor
roślinne składniki aktywne
fizjologiczne pH
konserwanty
opakowanie bezpieczne dla środowiska – poddawane recyklingowi."
Mazidło w okazałości:
Od producenta:
Skład:
Na dłoni:
Zacznę od tego, że z Tołpą mam mieszane doznania.
Raz ich mazidła bardzo dobrze mi się spisywały, a raz ich używanie to była jakaś masakra.
Na szczęście powyższy żel micelarny mogę zaliczyć zdecydowanie do tej drugiej kategorii.
Przede wszystkim polubiłam go za to, jak dobrze i szybko myje moją twarz, oczyszczając ją z resztek makijażu czy tzw. zanieczyszczeń miejskich.
Produkt jest wydajny, dobrze się miesza z wodą, delikatnie pieni, tworząc idealną mieszankę do mycia.
Skóra po takim myciu wygląda zdrowo, promiennie; nie jest przesuszona, a wręcz jakby delikatnie nawilżona.
Pory wydają się być zmniejszone i schowane, drobnych krostek brak.
Ponadto, podczas regularnego stosowania żelu z Tołpy zauważyłam , że zmniejszył mi "świecenie się" mojej twarzy w ciągu dnia, dzięki unormowaniu wydzielania sebum.
Warto wspomnieć, że mazidło mnie nie podrażniło ani nie uczuliło.
Jest naprawdę godne uwagi, ze względu na świetne działanie i dobry skład.
Produkt kosztuje ok. 17 zł, ma 150 ml pojemności i można go dostać na stronie Tołpy: Klik!
Miałyście?
Kathy Leonia
Dziś czas na mycie buzi.
Będę mówić o żelu micelarnym Green Oils z Tołpy do mycia twarzy i oczu, jaki otrzymałam w ramach gifów z Meet Beauty.
Słowo od producenta: "Łagodnie oczyszcza nie powodując dyskomfortu związanego z naruszeniem bariery ochronnej. Usuwa zanieczyszczenia i makijaż, również oczu. Przeciwdziała suchości i łagodzi podrażnienia. Pozostawia skórę gładką, nawilżoną i odświeżoną.
0%
sztucznych barwników
PEG-ów
SLS-u
mydła
parabenów i donorów formaldehydu
tak:
naturalny kolor
roślinne składniki aktywne
fizjologiczne pH
konserwanty
opakowanie bezpieczne dla środowiska – poddawane recyklingowi."
Mazidło w okazałości:
Od producenta:
Skład:
- Aqua,
- Disodium Cocoamphodiacetate,
- Propylene Glycol,
- Polysorbate 20, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer,
- Poloxamer 184,
- Peat Extract, Linum usitatissimum Seed Oil*,
- Eryngium Maritimum Callus Culture Filtrate,
- Glycerin,
- Sodium Hydroxide,
- Sodium Chloride,
- Disodium EDTA,
- Parfum,
- Salicylic Acid,
- Sorbic Acid,
- Benzyl Alcohol
Na dłoni:
Zacznę od tego, że z Tołpą mam mieszane doznania.
Raz ich mazidła bardzo dobrze mi się spisywały, a raz ich używanie to była jakaś masakra.
Na szczęście powyższy żel micelarny mogę zaliczyć zdecydowanie do tej drugiej kategorii.
Przede wszystkim polubiłam go za to, jak dobrze i szybko myje moją twarz, oczyszczając ją z resztek makijażu czy tzw. zanieczyszczeń miejskich.
Produkt jest wydajny, dobrze się miesza z wodą, delikatnie pieni, tworząc idealną mieszankę do mycia.
Skóra po takim myciu wygląda zdrowo, promiennie; nie jest przesuszona, a wręcz jakby delikatnie nawilżona.
Pory wydają się być zmniejszone i schowane, drobnych krostek brak.
Ponadto, podczas regularnego stosowania żelu z Tołpy zauważyłam , że zmniejszył mi "świecenie się" mojej twarzy w ciągu dnia, dzięki unormowaniu wydzielania sebum.
Warto wspomnieć, że mazidło mnie nie podrażniło ani nie uczuliło.
Jest naprawdę godne uwagi, ze względu na świetne działanie i dobry skład.
Produkt kosztuje ok. 17 zł, ma 150 ml pojemności i można go dostać na stronie Tołpy: Klik!
Miałyście?
Kathy Leonia
środa, 26 grudnia 2018
2018. Kalendarz adwentowy z Loreal - czy warto kupić?
Witajcie!
Dziś czas na kolejny kalendarz adwentowy.
Mój pochodzi ze strony Zalando, gdzie kosztował ok. 168 zł.
Oto jak wyglądał:
A tak się prezentuje zawartość:
Produkty do paznokci:
Produkty do ust:
Produkty do twarzy:
Produkty do oczu:
Tzw. bubelki:
Lista zawartości kalendarza: Klik!
Powiem Wam tak, żeby gdybym nie znalazła promocji na powyższego gagatka, na pewno bym go nie kupiła.
Jego ceny na Allegro i w Internetach wahały się bowiem w granicach od 250 do 450 (!) zł.
Dopiero, gdy trafiłam na promocję -20% na Zalando, gdzie ze zniżką ów kalendarz kosztował 168 zł, stwierdziłam, a co mi tam, biorę!
I dzięki temu nie żałuję zakupu, bo zawartość kalendarz zwraca się i to prawie dwukrotnie!
Mamy tu m.in. kilka podkładów do twarzy, róż, sześć produktów do paznokci, śliczne konturówki do ust, tusz do rzęs, kredkę czarną na linię wodną, paletę cieni.
Jedyne, co wzbudziło mój niesmak to próbki podkładów i kremu CC, jakiś konkursowy los na wejściówki na targi kosmetyczne i tandetna figurka wieży Eiffela.
Niemniej jednak uważam, że jak za 168 zł kalendarz jest warty zakupy, zwłaszcza, że kosmetyki marki Loreal są naprawdę dobrej jakości i nie ma wśród nich bubelków.
A Wy ile kalendarzy adwentowych zakupiliście?
Kathy Leonia
Dziś czas na kolejny kalendarz adwentowy.
Mój pochodzi ze strony Zalando, gdzie kosztował ok. 168 zł.
Oto jak wyglądał:
A tak się prezentuje zawartość:
Produkty do paznokci:
Produkty do ust:
Produkty do twarzy:
Produkty do oczu:
Tzw. bubelki:
Lista zawartości kalendarza: Klik!
Powiem Wam tak, żeby gdybym nie znalazła promocji na powyższego gagatka, na pewno bym go nie kupiła.
Jego ceny na Allegro i w Internetach wahały się bowiem w granicach od 250 do 450 (!) zł.
Dopiero, gdy trafiłam na promocję -20% na Zalando, gdzie ze zniżką ów kalendarz kosztował 168 zł, stwierdziłam, a co mi tam, biorę!
I dzięki temu nie żałuję zakupu, bo zawartość kalendarz zwraca się i to prawie dwukrotnie!
Mamy tu m.in. kilka podkładów do twarzy, róż, sześć produktów do paznokci, śliczne konturówki do ust, tusz do rzęs, kredkę czarną na linię wodną, paletę cieni.
Jedyne, co wzbudziło mój niesmak to próbki podkładów i kremu CC, jakiś konkursowy los na wejściówki na targi kosmetyczne i tandetna figurka wieży Eiffela.
Niemniej jednak uważam, że jak za 168 zł kalendarz jest warty zakupy, zwłaszcza, że kosmetyki marki Loreal są naprawdę dobrej jakości i nie ma wśród nich bubelków.
A Wy ile kalendarzy adwentowych zakupiliście?
Kathy Leonia
wtorek, 25 grudnia 2018
2017. Na Boże Narodzenie!
Witajcie!
Z racji na Święta Bożego Narodzenia życzę Wam wszystkiego, co najlepszego.
Przede wszystkim zdrowia, pomyślności, szczęścia i miłości.
Bądźcie pełni ciepła rodzinnego i zrozumienia dla siebie nawzajem.
Niech temu wszystkiemu towarzyszy wspólne kolendowanie, pójście na zimowy spacer i rodzinne opowieści.
A także - jakżeby inaczej - pyszne jedzenie.
Ja już powoli zaczynać się bać o swój żołądek, bo pierwszego dnia Świąt czekają mnie dwa obiady - i milion deserów.
Ewidentnie pęknę!
A Wy jak spędzacie Święta?
Kathy Leonia
Z racji na Święta Bożego Narodzenia życzę Wam wszystkiego, co najlepszego.
Przede wszystkim zdrowia, pomyślności, szczęścia i miłości.
Bądźcie pełni ciepła rodzinnego i zrozumienia dla siebie nawzajem.
Niech temu wszystkiemu towarzyszy wspólne kolendowanie, pójście na zimowy spacer i rodzinne opowieści.
A także - jakżeby inaczej - pyszne jedzenie.
Ja już powoli zaczynać się bać o swój żołądek, bo pierwszego dnia Świąt czekają mnie dwa obiady - i milion deserów.
Ewidentnie pęknę!
A Wy jak spędzacie Święta?
Kathy Leonia
poniedziałek, 24 grudnia 2018
2016. Świąteczna przesyłka od Lirene!
niedziela, 23 grudnia 2018
2015. Gotujemy w weekend, cz. 82 babeczki piernikowe
Witajcie!
Dziś czas na świąteczne, piernikowe babeczki.
Oto jak wyszły:
Składniki:
1/4 szklanki miodu
5 łyżek miękkiego masła/margaryny
1/3 szklanki cukru trzcinowego
1 jajko
1 cukier waniliowy
2 i 1/4 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżeczki przyprawy do piernika
1 łyżka kakao
Do dekoracji:
pokruszone wafle
Czynności:
1. Do miski wsypujemy składniki suche (mąkę, kakao, proszek do pieczenia, cukier, przyprawę do piernika, cukier waniliowy). Wszystko mieszamy.
2. Następnie dodajemy składniki mokre (masło/margarynę, jajko, miód) i również mieszamy, aż całość uzyska jednolitą konsystencję.
3. Blaszkę do pieczenia babeczek (taką na 12 sztuk) smarujemy masłem i przekładamy do każdej dziurki naszą masę (ja daję tak, żeby nie było do pełna).
4. Na wierzch masy sypiemy pokruszone wafle.
5. Blaszkę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 C i pieczemy ok. 25-35 minut, do suchego patyczka.
6. Po upieczeniu wyciągamy cudo z gorącej otchłani piekarnika i gapimy się chwilę nań.
7. Zajadamy na ciepło lub zimno.
Wypróbujecie?
Kathy i Leon
Dziś czas na świąteczne, piernikowe babeczki.
Oto jak wyszły:
Składniki:
1/4 szklanki miodu
5 łyżek miękkiego masła/margaryny
1/3 szklanki cukru trzcinowego
1 jajko
1 cukier waniliowy
2 i 1/4 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżeczki przyprawy do piernika
1 łyżka kakao
Do dekoracji:
pokruszone wafle
Czynności:
1. Do miski wsypujemy składniki suche (mąkę, kakao, proszek do pieczenia, cukier, przyprawę do piernika, cukier waniliowy). Wszystko mieszamy.
2. Następnie dodajemy składniki mokre (masło/margarynę, jajko, miód) i również mieszamy, aż całość uzyska jednolitą konsystencję.
3. Blaszkę do pieczenia babeczek (taką na 12 sztuk) smarujemy masłem i przekładamy do każdej dziurki naszą masę (ja daję tak, żeby nie było do pełna).
4. Na wierzch masy sypiemy pokruszone wafle.
5. Blaszkę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 C i pieczemy ok. 25-35 minut, do suchego patyczka.
6. Po upieczeniu wyciągamy cudo z gorącej otchłani piekarnika i gapimy się chwilę nań.
7. Zajadamy na ciepło lub zimno.
Wypróbujecie?
Kathy i Leon
sobota, 22 grudnia 2018
2014. Paznokcie na dziś, cz. 80
Witajcie!
Dziś szponów pora.
Oto jak wyglądają:
Użyte produkty.
Lakier nr 12 z BeautyBigBang (do kupienia tu: Klik!)
Naklejki wodne nr 001 z BeautyBigBang (do kupienia tu: Klik!)
Powiem Wam, że to moje pierwsze zetknięcie się z naklejkami wodnymi, ale na pewno nie ostatnie.
To, jaki piękny i delikatny efekt dają powyższe gagatki zapiera aż dech w piersiach.
Dodatkowo, zestawiłam je z glitterowym lakierem, dzięki czemu wszystko się pięknie mieni i błyszczy.
Efekt idealny na Sylwestra!
Naklejki bardzo łatwo się wycina, bez problemu aplikuje.
Jak?
Ano wystarczy paznokcie pomalować lakierem bazowym, odczekać, aż wyschnie.
Następnie wybraną naklejkę docisnąć do płytki paznokcia i potrzymać chwilę pod bieżącą wodą (ok. 10 sekund).
I już.
Ot cała filozofia.
Takie naklejki są genialnym rozwiązaniem na urozmaicenie manicure.
Ja jestem zakochana w działaniu tychże cudaków i zamówiłam zaraz kolejne sztuki.
Taki płat naklejki kosztuje ok. 1,60 zł, ma 10 sztuk wzorków i można ją dostać tu: Klik!
I na koniec najlepsze!
Na hasło: KATHLE10 macie 10% zniżki przy zamówieniu:
Miałyście?
Kathy Leonia
Dziś szponów pora.
Oto jak wyglądają:
Użyte produkty.
Lakier nr 12 z BeautyBigBang (do kupienia tu: Klik!)
Naklejki wodne nr 001 z BeautyBigBang (do kupienia tu: Klik!)
Powiem Wam, że to moje pierwsze zetknięcie się z naklejkami wodnymi, ale na pewno nie ostatnie.
To, jaki piękny i delikatny efekt dają powyższe gagatki zapiera aż dech w piersiach.
Dodatkowo, zestawiłam je z glitterowym lakierem, dzięki czemu wszystko się pięknie mieni i błyszczy.
Efekt idealny na Sylwestra!
Naklejki bardzo łatwo się wycina, bez problemu aplikuje.
Jak?
Ano wystarczy paznokcie pomalować lakierem bazowym, odczekać, aż wyschnie.
Następnie wybraną naklejkę docisnąć do płytki paznokcia i potrzymać chwilę pod bieżącą wodą (ok. 10 sekund).
I już.
Ot cała filozofia.
Takie naklejki są genialnym rozwiązaniem na urozmaicenie manicure.
Ja jestem zakochana w działaniu tychże cudaków i zamówiłam zaraz kolejne sztuki.
Taki płat naklejki kosztuje ok. 1,60 zł, ma 10 sztuk wzorków i można ją dostać tu: Klik!
I na koniec najlepsze!
Na hasło: KATHLE10 macie 10% zniżki przy zamówieniu:
Miałyście?
Kathy Leonia
piątek, 21 grudnia 2018
2013. Na piątek!
Witajcie!
Dziś piątku czas.
Oto co mnie czeka:
W racji, że Święta Bożego Narodzenia już za kilka dni, gotowanie i pieczenie pyszności idą pełną parą.
Dlatego też na świątecznym stole - a przy okazji i przy obiedzie dzisiejszym - nie może zabraknąć i pierogów.
Domowych, z ciasta wyrabianego ręcznie, ze swojską kapustą i grzybami z pobliskiego lasu.
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie wytrawne nadzienie do pierogów.
Jest po prostu idealne!
I to nie tylko na Święta, ale i przez cały rok.
A Wy co dziś jeść będziecie?
Kathy Leonia
Dziś piątku czas.
Oto co mnie czeka:
W racji, że Święta Bożego Narodzenia już za kilka dni, gotowanie i pieczenie pyszności idą pełną parą.
Dlatego też na świątecznym stole - a przy okazji i przy obiedzie dzisiejszym - nie może zabraknąć i pierogów.
Domowych, z ciasta wyrabianego ręcznie, ze swojską kapustą i grzybami z pobliskiego lasu.
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie wytrawne nadzienie do pierogów.
Jest po prostu idealne!
I to nie tylko na Święta, ale i przez cały rok.
A Wy co dziś jeść będziecie?
Kathy Leonia
czwartek, 20 grudnia 2018
2012. Alverde Feuchtigkeits Serum Q10 Bio-Gojibeere krem na dzień i na noc z jagodami goji
Witajcie!
Dziś się pokremujemy.
Będę mówić o Alverde Feuchtigkeits Serum Q10 Bio-Gojibeere krem na dzień i na noc z jagodami goji"
Słowo od producenta: " Alverde Naturkosmetik to wegański kosmetyk z surowicą Q10 i organicznym wyciągiem z jagód goji 30 ml.
Ekstrakt z owoców goji ekologicznej to naturalny przeciwutleniacz, witamina E aktywnie przeciwdziała przedwczesnemu starzeniu się skóry. Formuła z naturalnym koenzymu Q10 wspiera naturalne funkcje regeneracji skóry do zewnętrznych czynników środowiskowych, takich jak wolne rodniki, które mogą prowadzić do przedwczesnego starzenia się skóry. Preparat z naturalnych migdałów i olej jojoba odżywia skórę i daje gładką w dotyku. Preparat kwasu hialuronowego i gliceryna ulepszone wykrywalnego wilgotność skóry
Aktywny kompleks o właściwościach pielęgnacyjnych kremu i łatwości surowicy pomaga skórze by naskórek był bardziej elastyczny, a zmarszczki zmniejszone. Wzrost nawilżenia skóry z 30 badanych osób po 4 tygodniach regularnego stosowania.
Kosmetyk wegański, ani składniki zwierzęce ani kwiatowe są zawarte ani testów na zwierzętach."
Mazidło w okazałości:
Od producenta:
Skład:
Aqua, Alcohol *, Glycerin *, Glycine Soja Oil *, Helianthus annuus Seed Oil *, Polyglyceryl-3 Dicitrate / stearynian, Olea Europaea Fruit Oil *, guma ksantanowa, Lycium barbarum Fruit Extract *, ubichinon, tokoferol, Hialuronian sodu, Prunus Amygdalus Dulcis Oil *, Simmondsia Chinensis Seed Oil *, Rosmarinus officinalis Liść Oil
Pompka:
Na dłoni:
Zacznę od tego, że kosmetyki Alverde znam nie od dziś i stosuję już od jakiegoś czasu.
Seria z koenzymem Q10 i jagodami goji nie jest mi więc obca, bo już miałam z niej serum pod oczy: Klik!
Serum owe spisało się jednakowoż kiepsko...
Jak więc zatem wypadł krem na dzień i na noc?
Ano o dziwo dobrze!
Szczególnie doceniłam powyższe mazidło w obecnym, zimowym czasie, gdy to moja skóra potrzebowała czegoś treściwego i nawilżającego.
Krem z Alverde fajnie się aplikował i szybko wchłaniał, pozostawiając widoczną warstwę ochronną na mojej buzi.
Dzięki temu nie były mi straszne minusowe temperatury na dworze, ani zimne wiatry grudniowe, bo miałam skórę odpowiednią przygotowaną na owe pogodowe niedogodności.
Produkt był także dobrym primerem przed użyciem podkładu, a następnie ładnie z nim współgrał, nie rolując ani nie ciastkując mi make upu.
Warto wspomnieć, że mazidło mnie nie zapchało, ani nie podrażniło.
Miało delikatny, przyjemny zapach.
Myślę, że warto wypróbować tego gagatka, bo to naprawdę dobry i wydajny produkt za niewielkie pieniądze.
Mazidło kosztuje ok. 20 zł, ma 30 ml pojemności i można je dostać w drogeriach DM.
Miałyście?
Kathy Leonia
Dziś się pokremujemy.
Będę mówić o Alverde Feuchtigkeits Serum Q10 Bio-Gojibeere krem na dzień i na noc z jagodami goji"
Słowo od producenta: " Alverde Naturkosmetik to wegański kosmetyk z surowicą Q10 i organicznym wyciągiem z jagód goji 30 ml.
Ekstrakt z owoców goji ekologicznej to naturalny przeciwutleniacz, witamina E aktywnie przeciwdziała przedwczesnemu starzeniu się skóry. Formuła z naturalnym koenzymu Q10 wspiera naturalne funkcje regeneracji skóry do zewnętrznych czynników środowiskowych, takich jak wolne rodniki, które mogą prowadzić do przedwczesnego starzenia się skóry. Preparat z naturalnych migdałów i olej jojoba odżywia skórę i daje gładką w dotyku. Preparat kwasu hialuronowego i gliceryna ulepszone wykrywalnego wilgotność skóry
Aktywny kompleks o właściwościach pielęgnacyjnych kremu i łatwości surowicy pomaga skórze by naskórek był bardziej elastyczny, a zmarszczki zmniejszone. Wzrost nawilżenia skóry z 30 badanych osób po 4 tygodniach regularnego stosowania.
Kosmetyk wegański, ani składniki zwierzęce ani kwiatowe są zawarte ani testów na zwierzętach."
Mazidło w okazałości:
Od producenta:
Skład:
Aqua, Alcohol *, Glycerin *, Glycine Soja Oil *, Helianthus annuus Seed Oil *, Polyglyceryl-3 Dicitrate / stearynian, Olea Europaea Fruit Oil *, guma ksantanowa, Lycium barbarum Fruit Extract *, ubichinon, tokoferol, Hialuronian sodu, Prunus Amygdalus Dulcis Oil *, Simmondsia Chinensis Seed Oil *, Rosmarinus officinalis Liść Oil
Pompka:
Na dłoni:
Zacznę od tego, że kosmetyki Alverde znam nie od dziś i stosuję już od jakiegoś czasu.
Seria z koenzymem Q10 i jagodami goji nie jest mi więc obca, bo już miałam z niej serum pod oczy: Klik!
Serum owe spisało się jednakowoż kiepsko...
Jak więc zatem wypadł krem na dzień i na noc?
Ano o dziwo dobrze!
Szczególnie doceniłam powyższe mazidło w obecnym, zimowym czasie, gdy to moja skóra potrzebowała czegoś treściwego i nawilżającego.
Krem z Alverde fajnie się aplikował i szybko wchłaniał, pozostawiając widoczną warstwę ochronną na mojej buzi.
Dzięki temu nie były mi straszne minusowe temperatury na dworze, ani zimne wiatry grudniowe, bo miałam skórę odpowiednią przygotowaną na owe pogodowe niedogodności.
Produkt był także dobrym primerem przed użyciem podkładu, a następnie ładnie z nim współgrał, nie rolując ani nie ciastkując mi make upu.
Warto wspomnieć, że mazidło mnie nie zapchało, ani nie podrażniło.
Miało delikatny, przyjemny zapach.
Myślę, że warto wypróbować tego gagatka, bo to naprawdę dobry i wydajny produkt za niewielkie pieniądze.
Mazidło kosztuje ok. 20 zł, ma 30 ml pojemności i można je dostać w drogeriach DM.
Miałyście?
Kathy Leonia
Subskrybuj:
Posty (Atom)