Dziś podumamy sobie o odmładzaniu.
Będę mówić o Bartos Apple Queen kremie odmładzającym, jaki otrzymałam w ramach giftów z konferencji Meet Beauty IV (Klik! i Klik!).
Słowo od producenta: "Krem odmładzający o działaniu serum polecany dla skóry suchej i normalnej, także dla cer dojrzałych i wymagających oraz dla osób z Hashimoto bądź z nietolerancją glutenu.
Dzięki zawartym roślinnym komórkom macierzystym z jabłoni domowej, odnawia skórę na poziomie komórkowym. Ekstrakt z czerwonej koniczyny działa przeciwstarzeniowo i poprawia elastyczność skóry. Kwas hialuronowy głęboko nawilża i wypłyca zamrszczki. Na bazie soku z liści aloesu, który koi i goi podrażnienia. Ponadto zawiera m.in. witaminy B5, B3 i E oraz olej arganowy, avocado, monoi, masło waniliowe, aby w pełni zadbać o wszystkie potrzeby Twojej skóry.
Bez perfum i olejków eterycznych, dlatego stosujemy również jako krem pod oczy.
Opakowanie typu air-less z nowoczesną pompką zabezpiecza produkt przed dostępem powietrza. Zużywamy krem, aż do samego końca."
Produkt w okazałości:Od producenta:
Skład:
Konsystencja:
Na dłoni:
Zacznę od tego, że już od jakiegoś czasu jest boom na kosmetyki naturalne z mnóstwem dobroci w składzie.
Nie powiem, że takie produkty korcą i mnie, zatem czasem po nie sięgam sama z siebie, gdyż lubię dawać swojej skórze to co najlepsze.
Zwykle kieruję się zmysłem praktycznym, czyt. cena.
Oprócz kosztorysu - nie wspominając o składzie i działaniu - ważne jest dla mnie zapach danego produktu. Jeśli więc coś mi śmierdzi, to choćby nie wiem jakie cudowne składniki by miało i co by wspaniałego nie robiło, takiego gagatka używać nie będę...
I tak właśnie sytuacja wygląda w przypadku kremu Bartos.
Kosmetyk mimo, że świetnie nawilża, odżywia i koi buzię, jednocześnie dając naszej skórze całą masę naturalnych dobroci odbudowujących i regenerujących jej strukturę, to jednak nie nadaje się dla mnie.
Dlaczego?
Ano dlatego, że pachnie - hm - niczym stęchły strych w jakiejś wiejskiej chacie.
Co z tego, że produkt szybko się wchłania, dobrze współgra jako baza pod podkład i nie roluje makijażu?
Co z tego, że specyfik nie podrażnia, nie uczula ani nie zapycha?
Dla mnie liczy się to, że mój nos protestuje na sam widok kremu Bartos na łazienkowej półce...
Wiem, że ów specyficzny zapach to zasługa tych wszystkich nieprzetworzonych składników typu Vege i Organic, ale co ja poradzę, że każde użycie kremu kończy się zatykaniem nosa i sięganiem po perfumy, aby zabić ową nieprzyjemną woń?
Powiecie, że to przesada i powinna zagryźć zęby i pokornie znosić te mało znaczące niedostatki zapachowe?
Oj nie.
Ja nie z takich, co na podobne poświęcenia gotowe są.
Dlatego też po kilku próbach smarowania się tym mało przyjemnym mazidłem, oddałam je koleżance.
Ta dzielnie znosi mankamenty zapachowe, tłumacząc sobie, że tak musi być.
Może więc wśród Was znajdą się takie, co myślą podobnie jak moja kumpela.
Produkt kosztuje ok. 150 zł, ma 150 ml pojemności i można go dostać na stronie z kosmetykami Bartos: Klik!
Miałyście?
Kathy Leonia
Nie dla mnie. Widzę aloes, a mam na niego uczulenie.
OdpowiedzUsuńPrzez ten zapach też bym po niego nie sięgnęła.
OdpowiedzUsuńHahahahaha... mi tez jak coś śmierdzi to choćby skały ... wiadomo co ... to nie będę używać. :D
OdpowiedzUsuńJeśli coś ma prawdę ma bardzo brzydki zapach to też nie dałabym rady używać :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWhat a pitty! Smell is really important in cosmetic.
OdpowiedzUsuńSzkoda z tym zapachem☺
OdpowiedzUsuńStęchły strych w wiejskiej chacie - coś mi to przypomina ;) Miałam w rękach pewien kosmetyk: piękne opakowanie, skład cudotwórczy! Już od przeczytania ulotki czułam jak prostują mi się zmarszczki, ale..użyłam raz i był to pierwszy i ostatni za razem. Ten kosmetyk śmierdzi a nie pachnie! Kilka razy otwierałam opakowanie by go użyć, ale mnie zwyczajnie odrzuca ;))
OdpowiedzUsuńMyślę, że mi by nie przypadł do gustu. Niestety.. Nie zależy mi na tym by kosmetyk zawsze pachniała, ale nie może mnie zapachem odrzucać :D
OdpowiedzUsuńelmalı her şeyi çok severim. I love green apple :)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnych kosmetyków z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej firmy.
OdpowiedzUsuńZapach zniechęca. 😊
OdpowiedzUsuńnie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńNie znam ani tego kosmetyku, ani samej marki.
OdpowiedzUsuńJa podobnie :)
UsuńNie znam tej firmy. Słoiczek pięknie wygląda, ale ten zapach? Hmm nie wiem
OdpowiedzUsuńPierwszy raz mam styczność z tą firmą..Ale jakoś nie skusił mnie ten krem szczególnie..
OdpowiedzUsuńdobrze , ze oddałaś ten kosmetyk koleżance, niech ona się męczy z tym zapachem :P
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńja tez bym nie mogła tego kremu używać;)
OdpowiedzUsuńnie używałam- i przez tę nutę zapachowa raczej bede trzymać się z daleka
OdpowiedzUsuńIt seems great product
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tym kremem.
OdpowiedzUsuńHave a good day! ♡
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w zupełności- jak coś brzydko pachnie to przecież nie nadaje się do użycia!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Miałam i chociaż zapach akurat mi nie przeszkadzał to krem mnie strasznie zapychał :( także niestety bardzo szybko poszedł w odstawkę
OdpowiedzUsuńThis is another brand that I don't know, thanks for sharing!!
OdpowiedzUsuńMiałam go, ale byl zbyt ciezki dla mnie
OdpowiedzUsuńSzkoda tego zapachu, bo wydaje się być bardzo fajnym produktem :)
OdpowiedzUsuńZe względu na zapach nie sięgnę.... Ładne opakowanie, trzeba przyznać :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale po konsystencji wiedzę, że może być dla mnie za ciężki.
OdpowiedzUsuń"stary strych w stęchłej chacie" !? Nigdy nie przypuszczałam, że będę się śmiać czytając recenzje kremu :D
OdpowiedzUsuńPrzez zapach raczej zrezygnuje :)
OdpowiedzUsuńWolę ładnie pachnące kosmetyki.
OdpowiedzUsuńNo całkiem ciekawy ten krem
OdpowiedzUsuńOpakowanie ładne, ale cena-uhuhuhu😂
OdpowiedzUsuńNo i ten zapach -raczej się nie skusze☺
Pozdrawiam
Lili
Uy no creo que lo pruebe . Ten un buen fin de semana
OdpowiedzUsuńWonderful photos and interesting post dear!
OdpowiedzUsuńHave a lovely day!
Dilek
O Jezu, miałam kiedyś podobny krem, niby naturalny, ze śluzem ślimaka. Jechał zgniłą szmatą tak, że w efekcie zużyłam go jako balsam do ciała bo nie byłam w stanie znieść tego smrodu na mojej twarzy....
OdpowiedzUsuń150zł za taki zapach? ;p
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam pierwsze zdjęcie to się zastanowiłam czy nie śmierdzi, bo przypomina z opakowania jakiś stary, babciny specyfik... Też pewnie bym nie używała ;)
OdpowiedzUsuń