Dziś czas na odżywkę do włosów.
Będę mówić o TRESemme Pro Collection Biotin+ Repair 7 z biotyną i kompleksem Pro-Bond odżywka do włosów zniszczonych.
Słowo od producenta: "Odżywka TRESemmé Biotin+ Repair 7 zawiera formułę ze specjalnie stworzonymi cząsteczkami, które pokrywają włos ochronną powłoką i wygładzają jego powierzchnię, poprawiając wygląd nawet najbardziej zniszczonych kosmyków.
Kolekcja TRESemmé Biotin+ Repair 7 zawiera Biotynę i pomaga przywrócić piękno Twoim włosom już od pierwszego użycia.
Nowoczesna formuła zawarta w odżywce TRESemmé Biotin+ Repair 7 ułatwia rozczesywanie zniszczonych pasm wspomagając odżywienie włosów i przygotowując do zabiegów stylizacji.
Najlepszy efekt regeneracji uzyskasz stosując wszystkie produkty z linii Biotin+ Repair 7."
Produkt w okazałości:
Skład:
Otworek:
Na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: produkt można znaleźć w Rossmanie za ok. 25 zł.
Zapach: słodki, jak budyń waniliowy.
Konsystencja: kremowa.
Opakowanie i pojemność: opakowanie w kształcie prostej, białej butli z czarnymi napisami od producenta. Pojemność: 400 ml.
Wydajność: bardzo dobre. Takie opakowanie starczy nam na kilka miesięcy odżywkowania się.
Działanie: dobre. Zacznę od tego, że to moja pierwsza styczność z produktami TRESemme. Wcześniej co prawda słyszałam wiele dobrego o tej firmie na innych blogach - pewnie milusie posty sponsorowane - ale jakoś takoś mnie nie korciło do zakupu. Jak bowiem coś jest za bardzo polecane, to u mnie się to nie sprawdza. Dlatego też byłam bardzo sceptycznie nastawiona do powyższego mazidła i w sumie ów stan obojętności trwa do dziś. Czemu? Ano temu, że specyfik ten może być bezpiecznie używany li od ucha w dół - wtedy faktycznie widać, że produkt działa. Zauważyłam nawilżenie włosów, samoistny blask, łatwość rozczesywania i brak plątania się czupryny. I do tego ten niezwykle przyjemny zapach budyniowy, który utrzymywał się cały dzień po umyciu włosów. To by były plusy użytkowania mazidła w tradycyjnej formie. I teraz niech Was absolutnie ręka Świata odgania, aby aplikować produkt w sposób eksperymentalny na skalp - wypadanie włosów, świąd, łupież i podrażnienie gwarantowane... Ja nie wiem, co mnie podkusiło, by to zrobić, ale teraz już wiem, że to był mało mądry pomysł... Oczywiście trzeba pamiętać, że to co u mnie, nie musi zdarzyć się u innych i pewnie znajdą się osoby, które ową odżywkę potraktują jak maskę. Niemniej jednak, wychodzę z założenia, że skoro odżywka ma odżywiać nasze kudełki, to czemu by tego nie miała zrobić od korzeni? Widocznie jednak nie każdy ma takie pomysły jak ja. Podsumowując: produkt można wypróbować, ale miłości bezkresnej tu nie ma.
Ocena: 3/5
Miałyście?
Kathy Leonia