Witajcie!
Dziś czas na rzęsiska.
Będę mówić o Oriflame The One No Compromise Mascara tusz do rzęs.
Słowo od producenta: "Stylizuj rzęsy do perfekcji! Nowa, stylizująca szczoteczka nie pominie żadnej rzęsy. Zapewnia doskonałe podkreślenie, oszałamiającą długość i imponującą objętość nawet najdrobniejszych rzęs - od nasady po same końce, na całej długości i szerokości, bez rozmazywania*. Projekt szczoteczki pomaga uzyskać spektakularne uniesienie rzęs i trwałe ich podkręcenie*. 24 h ekstremalnej trwałości*, łatwe usuwanie tuszu*. Testowany oftalmologicznie."
Produkt w okazałości:
Szczegóły:
Cena i dostępność: produkt można kupić w Internetach za ok. 30 zł
Zapach: tuszowy.
Konsystencja: czarna.
Opakowanie i pojemność: opakowanie plastikowe, czarne, z tradycyjną szczoteczką i z bielą napisów od producenta. Pojemność: 8 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Taki tusz starczy nam na kilka miesięcy używania.
Działanie: kiepskie. Zacznę od tego, że to mój trzeci już tusz z marki Oriflame. Wcześniej stosowałam dwa inne gagatki z tej firmy, które były po prostu genialne: Klik! i Klik! Dlatego też byłam początkowo bardzo pozytywnie nastawiona i do tego produktu Oriflame, myśląc, iż okaże się on równie zacny, co jego poprzednicy. Niestety jakże mylne było to założenie, bo ów The One to zwykły bubel, który tak niemiłosiernie skleja rzęsy, że to aż woła o pomstę do nieba... Nieważne jak ostrożnie bym nakładała mazidło i jak uważnie bym włoski przeczesywała - to i tak się one skleją i zlepią w istne kołtuny. Nie wiem, czy to jest wina formuły, czy tej topornej szczoty... Fakt jest taki, że tuszem tym nie da się po prostu wykonać estetycznego makijażu oka w żaden sposób. Próbowałam kilka razy nakładać produkt szczoteczką z innego tuszu. Coś tam faktycznie było lepiej, ale co z tego, skoro po kilku godzinach od aplikacji tusz zaczął się kruszyć i osypywać... robiąc ze mnie pandę. Chyba już dawno nie trafiłam na tak felerny specyfik do makijażu rzęs, na wspomnienie którego mam aż ciarki wstrętu. Jedyny plus, że mazidło mnie nie podrażniło, ani nie uczuliło. I na tym pozytywy się kończą. Całe szczęście, że nie kupiłam tego tuszu w cenie regularnej, tylko gdzieś na promocji, bo te wydane niepotrzebnie 30 zł, by mi się śniło aż do dziś. Nie polecam!
Ocena: 1/5
Miałyście?
Kathy Leonia
What a pitty! Thanks for avoid us!
OdpowiedzUsuńOphthalmologically tested is good. Safe and look incredible on eyes. Happy wishes.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu twoje oczko wygląda całkiem ładnie, ale skoro nie polecasz, to lepiej trzymać się z daleka. Ogólnie nie przepadam za kosmetykami zarówno Oriflame jak i Avon.
OdpowiedzUsuńWhat a pity!!Thanks for advise!!!
OdpowiedzUsuńGreat product! Valerie
OdpowiedzUsuńnie lubię tradycyjnych szczoteczek...
OdpowiedzUsuńOjej, kiepskok kiepsko.
OdpowiedzUsuńHola! que pena que no te fuera bien con esta mascara, la verdad es que no deja las pestañas nada bonitas. Besos
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńThanks for your review:)
OdpowiedzUsuńNietrafiony produkt. Pozdrawiam serdecznie 🍁🍁🍁🍁🥰🥰🥰🥰🥰
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiałem po zdjęciu, co to? Czas na zmiany.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tusz to od lat wierna jestem jednej marce, mam zbyt wrażliwe oczy, by eksperymentować z innymi:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to taki bubel :(
OdpowiedzUsuńZazwyczaj przekładanie szczoteczki niewiele pomaga, kwestia formuły tuszu ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tuszu z Oriflame :)
OdpowiedzUsuńTeż nie polubiłam tego tuszu :/
OdpowiedzUsuńBubelek. ;p
OdpowiedzUsuńwell written review of good product...
OdpowiedzUsuńHave a wonderful day
A myślałam że lepiej wypadnie a tu taki klops.
OdpowiedzUsuńNa pewno się na niego nie skuszę!
OdpowiedzUsuńJa jakoś za Oriflime nie przepadam. Od tej maskary bede sie trzymac z daleka.
OdpowiedzUsuńMoże po dłuższym czasie by trochę zgęstniał
OdpowiedzUsuń