Dziś czas na pomadeczkę.
Będę mówić o Rimmel The Only 1 Matte matowej pomadce do ust.
Słowo od producenta: " Rimmel The Only 1 Matte:
- nadaje ustom modne, matowe wykończenie, jednocześnie ich nie przesuszając
- dzięki wysoce napigmentowanej formule zapewnia głęboki kolor
- charakteryzuje się przedłużoną trwałością
- dzięki nawilżającej formule noszenie pomadki jest niezwykle komfortowe
- dba o wygląd i kondycję ust."
Mazidło w okazałości:
Korona marki:
Odcień (mój to 120 Call the Shots):
Na dłoni:
Powiem Wam, że odkąd odkryłam matowe, trwałe pomadki do ust, tak nie używam niczego innego.
Produkty, które trzymają się na ustach li do pierwszego kęsy czy łyku zdecydowanie odstawiłam w kąt i porozdawałam po znajomych.
Z powyższą pomadką Rimmel było tak, że ucapiłam ją za 5 zł na promocji w drogerii Rossman.
I całe szczęście, bo ceny regularnej w życiu bym za nią nie zapłaciła...
Pomadka ta to typowy tzw. jednorazowiec, wytrzymujący na ustach ok. godziny.
Gdy tylko chce nam się jeść czy pić to mazidło od razu schodzi z warg naszych, brudząc kubki czy szklanki.
Kolor sam w sobie nie jest zły, aczkolwiek nie powalił mnie na kolana.
Konsystencja produktu również szału nie robi, bowiem miast aksamitności w nakładaniu, jest ona tępa i nieco sucha.
Produkt zatem ust nie nawilża, ani nie odżywia.
Jedyne co robi to je barwi tymczasowo.
Nie wrócę do pomadki tej więcej na pewno, mimo że nie podrażniła ani nie uczulił mnie.
Pomadka kosztuje 30 zł, ma pojemność 3,4 g i można ją dostać w Naturze lub Rossmanie.
Miałyście?
Kathy Leonia
PS. Co do szablonu nowego szablonu bloga to myślę, że jest skończony.
Dumam jeszcze nad obrazkiem głównym, jak go ładnie umiejscowić, by wraz z napisem tworzył symetrię...
A przy okazji Draqilce bardzo dziękuję za poradę co do ustawień marginesowych!
Miałaś rację, że to wygląda znacznie lepiej.