Dziś przybywam do Was z postem instruktażowym dotyczącym maseczkowania się.
Wiem, że późno - bo dopiero po dwóch latach pisaniny kosmetycznej - odkryłam świetne właściwości błotka nanoszonego na twarz, ale cóż, lepiej teraz, niż nigdy!
Maseczka z błota - brzmi banalnie i trywialne.
Ot nakładamy papkę na facjatę i już.
Ale to nie jest takie proste, jak się zdaje!
Oto czynności podstawowe przy maseczkowaniu się:
1. Umyj i oczyść odpowiednio wcześniej twarz. Nie maseczkuj się przy pełnym make up, bo zamiast efektu oczyszczenia, będzie efekt tzw. z tyłka wzięty.
2. Do rozrobienia maseczki przygotuj trochę ciepłej wody i spodek. Na nim to będziesz mieszać glinkę z dodatkiem wody. Produkt jest gotowy do nałożenia na twarz, gdy ma konsystencję papki.
3. Aby włosy nie przeszkadzały w zabawie, zabezpiecz je albo wysokim upięciem - typu kita - albo opaskę nałożoną nań. Dzięki temu pojedyncze, fruwające kosmyki nie będą nam przeszkadzać i fajdać się podczas całej operacji.
3. Najlepszym aplikatorem maseczki jest ziom palec.
4. Maseczkę nakładaj zatem paluchem cienką warstwą na twarz, z omijaniem okolic wewnętrznych oczu, nosa, ust.
Jeśli nałożymy zbyt dużo produkt na twarz - zaschnie nam bardzo szybko i będziemy musieli ją zwilżać w trakcie noszenia.
5. Maseczkę trzymaj na twarzy ok. 15-20 minut. Po tym czasie umyj twarz ciepłą wodą i raduj się z efektu gładkiej skóry. Proceder powtarzaj regularnie, najlepiej co tydzień.
Dla zainteresowanych, acz niepokojących się stanem facjaty Leona:
Skóra na zdjęciu jest owszem delikatnie zaczerwieniona po maseczce.
To jednakże naturalne, gdy twarz jest przez dłuższą chwilę myta i pocierana.
Po upływie kilku minut wszystko wraca do normy.
A Wy maseczkujecie się?
Kathy i Leon
ja może dzisiaj znajdę czas na nałożenie maseczki:)
OdpowiedzUsuńWczoraj się glinkowałam:)
OdpowiedzUsuńMnie nie chce sie niczego mieszac:). Najchętniej te nasączone szmatki nakładam na oblicze i jedziemy z ta uroda;))))
OdpowiedzUsuńGlinki nie nakładałam nigdy a pewnie w moim wieku już trzeba
OdpowiedzUsuńja nakładam pędzelkiem :) palcami przy glinkach jest mi niewygodnie :(
OdpowiedzUsuńmam tak samo ;)
UsuńJa tam nie popatrzyłam na zaczerwienienia, tylko na to, że Twoja skóra jest widocznie bardziej napięta, gładka i miękka :D
OdpowiedzUsuńOstatnio bardzo lubię glinki i często je nakładam. Dodatkowo właśnie też słyszałam, że bardzo ważne jest, by nie dać jej zaschnąć. Dlatego spryskuje twarz hydrolatem. :)
OdpowiedzUsuńNormalnie chyba się zacznę maseczkować!
OdpowiedzUsuńJa staram się robić to regularnie, używam różnych maseczek tak 1-2 razy w tygodniu
OdpowiedzUsuńNie lubię maseczek. Raz zastosowałam i nigdy więcej!
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie nakładania palcami maseczek - zawsze robię to przy pomocy pędzla z nylonowym włosiem.
OdpowiedzUsuńJa zawsze do nakładania maseczki używam paluchów :)
OdpowiedzUsuńziom palec :D:D:D haha padłam :D też błotko nim zawsze nakładam :D niezastąpiony :D
OdpowiedzUsuńJa w niedzielę chodziłam w maseczce z avonu :) Bardzo podobny kolor miałam na twarzy :P
OdpowiedzUsuńJa maseczkuję się bardzo intensywnie :)
OdpowiedzUsuńBez maseczki nie wyobrażam sobie tygodnia :) Z tym,ze ja nakładam je pędzelkiem :)
OdpowiedzUsuńFajny opis :)) Ja nie mam ostatnio czasu używać maseczek.
OdpowiedzUsuńJa aplikuję glinkę pędzelkiem i zdecydowanie większa wygoda niż paluchem. Bardzo lubię glinki i staram się raz w tygodniu używać jej. :)
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj akurat mam dzień na maseczkę :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki każdego rodzaju :-)
OdpowiedzUsuńDwa dni temu nakładałam glinkę. Uwielbiam jej działanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na moją pierwsza glinkę :) przydatny post ,dziękuje :)
OdpowiedzUsuńGlinka jest swietna ;)
OdpowiedzUsuńGlinka jest swietna ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie maski :)!
OdpowiedzUsuńOd dawna żadnej maseczki nie używałam, chyba zaopatrzę się w jakąś w najbliższym czasie ;-)
OdpowiedzUsuńFajny efekt dają glinki :)
OdpowiedzUsuńMoże i ja spróbuję :). U na słoneczko, więc słonecznie Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNigdy się nie maskowałam w ten sposób....
OdpowiedzUsuńBardzo przydatne rady, spróbuje je wykorzystać. Lubię glinki. Pozdrawiam :) :*
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takiej maseczki, ale efekt wyszedł rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie do zrobienia sobie dzisiaj maseczki! :D
OdpowiedzUsuńLubię maseczki z glinką ale nie przygotowuję ich sama, zawsze kupuję gotowe ;))
OdpowiedzUsuńRóżnicę widać gołym okiem :-) Tak, maseczkuję się, staram się nakładać maseczkę dwa razy w tygodniu :-)
OdpowiedzUsuńJa jak dotąd używam gotowych maseczek, ale coraz bardziej kuszą mnie glinki :)
OdpowiedzUsuńCzasem nakładam maseczki, ale dość rzadko. Chciałabym częściej.
OdpowiedzUsuńUściski!:))
A mnie wolniej wysycha jak nałożę więcej:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maski z glinki, całe szczęście używam ich prawidłowo :)
OdpowiedzUsuńJam Ci się maseczkuję!
OdpowiedzUsuńlubię maseczki ( glinki ) moja skóra po niej jej idealna :D
OdpowiedzUsuńPowinnam zwrócić większą uwagę jak nakładam maskę, świetny post, przyda się! :D
OdpowiedzUsuńświetna ta maseczka, nie wiedziałam że to takie proste ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Maseczkuję się, ale nigdy nie miałam jeszcze błotka ^^
OdpowiedzUsuńJa już dawno się nie maseczkowałam...a takiego błotka na 'facjate' nie nakładałam chyba nigdy :P
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy nie nakładałam glinki :)
OdpowiedzUsuńJa dziś nakładałam maseczkę z kasztana,pierwszy raz ją miałam i jestem z niej zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńw tym miesiącu zaczęłam używać maseczki z glinki i przyznam szczerze, że nakładałam dość grubą warstwą i ciągle musiałam ją zwilżać, od dziś warstwa będzie cienka :D
OdpowiedzUsuńPrzydatne :) porcelanowa-perfekcja.blogspot.com
OdpowiedzUsuńa dzisiaj właśnie się glinkowałam :D
OdpowiedzUsuńMaseczkuję się zawzięcie i bardzo to lubię! Jednak ja mam taki bajerencki zestaw do maseczek glinkowych z pędzelkiem - uwielbiam! Nakładanie glinki tym cudenkiem jest boskie :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie maseczki:)
OdpowiedzUsuńMuszę kupić te glinki :P
OdpowiedzUsuńMuszę chyba zacząć używać maseczki
OdpowiedzUsuńlubię maseczki.... zdecydowanie bardziej niż peelingi :D
OdpowiedzUsuńO dawno nie nakładałam maseczki na twarz :)
OdpowiedzUsuńMaseczkuję się, ale glinki nigdy nie miałam :-)
OdpowiedzUsuńPowinnam pomyśleć o maseczce :)
OdpowiedzUsuńMi się zdarza czasami :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki z glinki, ale zazwyczaj kupuję te gotowe :P
OdpowiedzUsuńSą też glinki w saszetkach, już w odpowiedniej konsystencji i ilości, tylko nałożyć i czekać aż wyschnie. Im cieńsza warstwa tym szybciej wysycha, ale powinno się zużyć całą saszetke na raz, więc nie należy oszczędzać :)
OdpowiedzUsuńLeos, poradnik pierwsza klasa :)! Widze jednak, ze bejbiki i tak Ci troche fruwaja, ale to bardzo dobrze - bejbikami trza sie cieszyc i niech se nawet poprzeszkadzaja :D
OdpowiedzUsuń