Pora na kolejną, nieprzyjemną część z serii: "Symptomy i objawy ŁZS".
W poprzednim wpisie mówiłam o łusce na cebulkach włosowych: Klik!
Dziś pozostajemy nadal w tematyce łuskowej, ale przyjrzymy się jej z perspektywy nieco bliższej. Dotkniemy bowiem samego jądra łuski, tj. skóry głowy.
Czemu skórę głowiny nazywam jądrem łuski?
A temu, że to właśnie na skalpie, ŁZS gromadzi swoje odziały drożdżakowe i zakłóca życie człeka.
W zależności od stopnia natężenia choroby, a co za tym idzie - rozrastającej się kolonii panów drożdżaków, łuska może mieć dwojaki kolor.
W przypadku, gdy łoju na skórze głowy jest mniej a grzybek nie szaleje jak wściekły kojot - łuska jest biała, czasem delikatnie kremowa, a nawet wygląda jak fragment "skórki" przy paznokciach.
Jeśli natomiast stan zatłuszczenia jest większy, a grzybki żerują sobie zadowolone - łuska przybiera kolor ohydnie żółty.
Zatem im więcej łoju - tym więcej drożdżaków żywiących się nim.
I więcej łuski.
Przejdźmy jednak do praktyki. U mnie wygląda to mniej więcej tak:
![]() |
można powiększyć przez "klik" na zdjęcie |
![]() |
można powiększyć przez "klik" na zdjęcie |
![]() |
można powiększyć przez "klik" na zdjęcie |
Nie jest to może widok najprzyjemniejszy, ale no cóż, ŁZS to nie to samo co migrena czy bolący paluszek. To paskudztwo o wiele, wiele gorsze i upierdliwsze.
Jak widzicie, łuska, która oderwała się od skóry głowy i smętnie mi dynda na włosach oraz łuska spoczywająca na kolanie - są białe, natomiast te skupiska, które nadal znajdują się na skalpie - żółte. Specjalnie chciałam Wam pokazać jeden i drugi stan.
Doceńcie więc poświęcenie autorki!
I z takim oto dziadostwem przychodzi mi się mierzyć od ponad roku już...
Kathy Leonia, która pozdrawia wszystkich Polaków z chorą czupryną.