GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE

Oświadczenie

Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!



Mój stary blog - Karia18

INFORMACJA:

Nowe posty pojawiają się rano, między 7-9!
Aby nie ominąć żadnej notki zapraszam do śledzenia mnie na FB i Instagramie i Tik Toku.

Uprzejmie proszę o klikanie w reklamy! Was to nic nie kosztuje, a ja zbieram na lepszy aparat :)

Moja grupa na FB o wygranej walce z anoreksją: Klik! oraz grupa dla osób zmagających się z ŁZS: Klik

Ceneo.pl

Bielenda

zdrowie

czwartek, 31 stycznia 2019

2053. New Anna Cosmetics szampon do włosów z naftą kosmetyczną i ekstraktami z pokrzywy, skrzypu i tataraku

Witajcie!

Dziś czas na włosów mycie.

Będę mówić o New Anna Cosmetics szamponie do włosów z naftą kosmetyczną i ekstraktami z pokrzywy, skrzypu i tataraku, jaki otrzymałam w ramach drugiego spotkania blogerek w Łodzi: Klik! i Klik!

Słowo od producenta: "Szampon jest polecany osobom walczącym z problemem słabych, wypadających włosów. Ziołowe ekstrakty są źródłem wielu dobroczynnych składników: witamin (C, K, z grupy B) oraz mikroelementów (wapń, magnez, żelazo, krzem, fosfor, siarka), które odżywiają włos od cebulki aż po same końce. 

Włosy nabierają zdrowego wyglądu, stają się sprężyste, mocne i pobudzone do szybszego wzrostu."

Mazidło w okazałości:











Od producenta:





Skład:




Otworek:




Na dłoni:





Zacznę od tego, że nie lubię eksperymentować z szamponami.

Mam już swoje sprawdzone ziomki z Green Pharmacy (rumiankowy, nagietkowy i pokrzywowy) i nie zamierzam zamieniać je na nic innego.

Jednakże, jak to kobieca ciekawość podszepnie, zdarzy mi się testować nowości.

W tym wypadku padło na szampon z firmy New Anna Cosmetics, który miał za zadanie oczyścić i odświeżyć skórę głowy, a także wzmocnić cebulki włosowe.

Cóż mogę rzec po kilkukrotnym użyciu owego produktu...

Ano chyba przede wszystkim to, że nie zaobserwowałam żadnego włosów wzmocnienia czy skóry głowy oczyszczenia, tylko - wręcz przeciwnie - wielkie, ogromne podrażnienie skalpu.
Mimo mycia głowy metodą kubeczkową i używania naprawdę znikomej ilości produktu, pojawił się u mnie świąd, łupież i łuski.

Winowajcą tego nieprzyjemnego stanu jest na pewno szampon Anny, gdyż nie zmieniałam swojej pielęgnacji ani niczego innego na łepetynę nie nakładałam.

Na szczęście w tego typu wypadkach wiem co robić, zatem w ruch poszedł Squamax, szampon Vichy Dercos na łupież tłustymaść przeciwgrzybiczna i powrót do sprawdzonych szamponów Green Pharmacy.
Po ok. tygodniu mój skalp się ogarnął i wrócił do normy.

Ja natomiast wiem, że szampon New Anna jest bublem, który mimo ładnego zapachu i wydajności u mnie się kompletnie nie sprawdził.

Nie polecam.

Produkt kosztuje ok. 20 zł, ma 300 ml i można go dostać w Internetach.

Miałyście?

Kathy Leonia

środa, 30 stycznia 2019

2052. Przesyłka z BeautyBigBang, cz. 2!

Witajcie!

Dziś ponownie cuda z BeautyBigBang.

Oto co do mnie przybyło:

a) rozświetlacz:


Klik!

Klik!

Klik!

Klik!

Klik!

Klik!

Zacznę od tego, że od jakiegoś pół roku jestem absolutną fanką rozświetlaczy.

Uwielbiam ten błysk i blask na kościach policzkowych, który dodaje głębi i wielowymiarowości każdemu.

Szczególnie lubuję się w takich rozświetlaczach, których "moc" widać od pierwszego maźnięcia.
Rozświetlacz z BeautyBigBang do takich właśnie cudaków należy.

Jest on tak napigmentowany i tak świetnie kolorystycznie dobrany, że aż samo patrzenie się nań wywołuje ciarki i dreszcze.

A efekt na policzkach?
Cudowna tafla rozświetlenia i ciepło błysku niczym promienie słoneczne.

Po prostu bajka i magia!

Produkt jest mega trwały i bez problemu wytrzyma cały dzień na kościach policzkowych bez osypywania się ani rolowania.

Jestem zakochana w tym produkcie.
To moje lśniące odkrycie tego roku.

Dla przypomnienia:

a) rozświetlacz: Klik!

I na koniec najlepsze!

Na hasło: KATHLE10 macie 10% zniżki przy zamówieniu:





Miałyście?

Kathy Leonia

wtorek, 29 stycznia 2019

2051. Max Factor Smokey Eye Matte Drama Kit paleta cieni do powiek

Witajcie!

Dziś sobie powieki ustroimy.

Będę mówić o Max Factor Smokey Eye Matte Drama Kit palecie cieni do powiek.

Słowo od producenta: "Cienie do powiek Max Factor Smokey Eye umożliwią nałożenie cieni zgodnie z własną wizją i nadadzą każdemu makijażowi nowy wymiar.

Właściwości:
  • tworzy naturalny makijaż oczu
  • tylko matowe cienie
  • pigmentacja jest bardzo intensywna
  • łatwo się nanosi
Skład:
  • aplikator
Sposób użycia:

Nanoś na powieki załączonym aplikatorem lub opuszkami palców."

Produkt w okazałości:



Mój numer to 01 Opulent Nudes:



Po uchyleniu wieczka:




Na dłoni:




Na oku:




Zacznę od tego, że produkty Max Factor cenię i lubię.

Kocham ich tusze do rzęs, pomadki matowe i pudry.

Nic więc dziwnego, że skusiłam się również i na cienie do powiek.

Jak więc one wypadły?
Ano cóż, nie wiem tak naprawdę jak je ocenić, gdyż wobec cieni Max Factor mam naprawdę mieszane uczucia...

Z jednej strony, pigmentacja i kolorystyka zawarta w owej małej paletce jest idealna do stworzenia makijażu dziennego jak i wieczornego.
Możemy wyczarować delikatny, jasno-beżowy look czy sexi smokey eye.
Cienie w każdym wydaniu makijażowym są przepiękne i skrzą się na powiece niczym diamenty.
Na bazie utrzymują się praktycznie cały dzień, nie wchodząc w załamanie i nie wałkując się.

Na razie brzmi idealnie, ale nie do końca.
To bowiem jak się osypują podczas aplikacji, to jest jakaś masakra...
Uwierzcie mi, że ponad połowę cienia aplikowanego pędzlem na powiekę, miałam... pod policzkiem.
Ta ponura rzeczywistość tyczy się zarówno tych cieni jasnych jak i ciemniejszych.

Jedynym więc wyjściem i sposobem na pozbycie się osypywania owych gagatków jest przyklejanie jakiejś ochronnej taśmy pod oko lub robienie makijażu oczu w pierwszej kolejności.

Nie jest to jakoś uciążliwe i po kilku malunkach makijażowych można przeżyć owe osypywanie się cieni, zważywszy na cudowny efekt, jaki się potem otrzymuje na oku.

Myślę, że paletka cieni z Max Factor jest warta wypróbowania i będę jej stosowała.

Produkt kosztuje ok. 40 zł, ma 3 g pojemności i można go dostać w Internecie.

Miałyście?

Kathy Leonia

poniedziałek, 28 stycznia 2019

2050. Labello Blackberry shine balsam do ust

Witajcie!

Dziś czas na balsam do ust.

Będę mówić o Labello Blackberry shine balsamie do ust o smaku jagodowym.

Słowo od producenta: "Balsam do ust jest niezbędnym pomocnikiem w pielęgnacji skóry ust o każdej porze roku.


Właściwości:
  • głęboko nawilża i intensywnie odżywia
  • nadaje ustom miękkość i delikatność
Sposób użycia:

Nanieś na usta kiedykolwiek w ciągu dnia w razie potrzeby."

Mazidło w okazałości:





Odcień balsamu:




Na dłoni:





Na ustach:





Zacznę od tego, że jestem uzależniona od nawilżających/ochronnych balsamów vel pomadek do ust.

Moje wargi, szczególnie teraz, zimową porą, mają okropną tendencję do wysychania i pękania... 
Dlatego też, produktów ochronnych do ust używam obecnie od rana do wieczora, aby zapewnić moich ustom miękkość i komfort.

Balsam z Labello skusił mnie głównie swoją "jagodową" nazwą.
Uznałam bowiem, że będzie pachniał i smakował cudnie.

I rzeczywiście tak było.

Piękny, naturalny smak i aromat to coś, co ewidentnie urzekło mnie od pierwszej chwili stosowania powyższego produktu.
Gagatek ów naniesiony na usta to niczym jagodowy dżem i sok razem wzięty.
Pyszny i kuszący.
Kolor balsamu na ustach - co prawda niebyt trwały, bo jedzenia czy picia nie wytrzyma - jest również jagodowy i uroczy.

Jak wyglądają natomiast właściwości nawilżające?

Ano kiepsko...

Specyfik niestety nie ma mocy odżywczej, ani tym bardziej nie daje ustom ochrony przed mrozem.
Moje wargi, mimo regularnego stosowania balsamu z Labello, bardzo szybko pękały i wysychały.
I nie był to jednorazowy incydent, ale raczej permanenty klops...

Szkoda doprawdy, bo gdyby produkt był faktycznie bardziej odżywczy, to byłby on naprawdę fajnym i wartym zakupu balsamem do ust.

A tak, to na pewno nie wrócę do niego ponownie i zużyję... na pięty!

Produkt kosztuje ok. 8 zł, ma 4,8 g i można go dostać w Internecie.

Miałyście?

Kathy Leonia

niedziela, 27 stycznia 2019

2049. Gotujemy w weekend, cz. 88 zupa meksykańska z klopsikami

Witajcie!

Dziś czas na coś pysznego i sycącego.


Będzie to zupa meksykańska z klopsikami.

Oto jak wyszła:





Składniki:

250 g mięsa mielonego z szynki lub łopatki

puszka fasoli czerwonej
pół suchej bułki
puszka fasoli białej
2 duże cebule
3 ząbki czosnku
1 puszka kukurydzy
koncentrat pomidorowy (ja dałam cały słoiczek)
1,5 litra bulionu z 3 kostek rosołowych
olej

masło
jajko
bułka tarta
przyprawy: sól, pieprz, zioła prowansalskie, ostra papryka, czosnek suszony, suszona cebula

Czynności:

1. Najpierw w 1,5 litra wody rozrabiamy nasz bulion, wrzucając do gotowanej wody 3 kostki rosołowe. Wszystko dobrze mieszamy, aby się kostki rozpuściły i nie było grudek
.
2. Następnie do naszego bulionu wrzucamy obie puszki odcedzonej fasoli i kukurydzy. Dodajemy koncentrat pomidorowy, według uznania.
3. Czas na klopsiki! Mięso mielone rozrabiamy z jajkiem, bułką tartą, suchą bułką, startymi na tarce 1 cebulą i 1 ząbkiem czosnku oraz przyprawami. Gdy masa będzie odpowiednia wymieszana, zaczynamy formować małe kuleczki, na kształt mini-pulpecików. 

4. Nasze mini-pulpeciki smażymy na gorącej patelni z olejem z obu stron, aż będą rumiane.
5. Gdy kulki z mięsa się nam usmażą, przekładamy je do garnka z bulionem i warzywami z puszki. 
6. Na patelni smażymy na oleju i maśle drugą cebulkę z pozostałymi dwoma ząbkami czosnku, do momentu, aż warzywa się zeszklą.
7. Usmażone warzywa wrzucamy do garnka z bulionem i mięsem.
8. Całość przyprawiamy tak jak lubimy i gotujemy chwilkę na wolnym ogniu, by wszystkie smaki się przegryzły.
9. Podajemy z grzankami z chleba
10. Konsumujemy! 

Wypróbujecie?

Kathy i Leon

sobota, 26 stycznia 2019

2048. Przesyłka z BeautyBigBang, cz. 1!

Witajcie!

Dziś czas na cuda.

Oto co do mnie przybyło z BeautyBigBang:

a) kosmetyczka z sówką:



Klik!

Klik!

Klik!

Klik!


Kosmetyczka jest solidnie wykonana, z uroczym wizerunkiem sówki na czele.
To porządna, podręczna rzecz do przechowywania kosmetyków, czy innych ważnych gagatków, którą możemy wrzucić do torebki i używać, kiedy tylko chcemy.

Produkt jest także wodoodporny; może śmiało służyć w pogodzie i w niepogodzie.
I do tego ta sówka jako główna bohaterka kosmetyczki.
Czy ktoś jest w stanie się oprzeć urokowi tego jakże pociesznego zwierzątka?

Dla przypomnienia:

a) kosmetyczka z sówką: Klik!

I na koniec najlepsze!

Na hasło: KATHLE10 macie 10% zniżki przy zamówieniu:





Miałyście?

Kathy Leonia

piątek, 25 stycznia 2019

2047. Na piątek!

Witajcie!

Dziś czas na coś dobrego.

Oto co będę jeść:




Jakoś tak mnie naszło ostatnio na suszone owoce.

I muszę Wam powiedzieć, że są one równie uzależniające niż chipsy!

Jak już zacznę jeść te słodkie, suche przekąski, to nie mogę skończyć.

Na szczęście - w sumie - nie muszę się ograniczać odnośnie jedzenia suszonych owoców, gdyż moja partia była suszona naturalnie, domowo, bez dodatków typu siarczyny.

Zatem życząc Wam miłego piątku, sięgam po kolejną garść mojej zdrowej przekąski.

A Wy co dziś jeść będziecie?

Kathy Leonia

czwartek, 24 stycznia 2019

2046. Eveline Slim Extreme 4D Professional maska antycellulitowa modelująca

Witajcie!

Dziś się odchudzimy.

Będę mówić o  Eveline Slim Extreme 4D Professional masce antycellulitowej modelującej, jaką otrzymałam w ramach giftów z konferencji Meet Beauty  IV (Klik! i Klik!).

Słowo od producenta: "HD BODYFIT nazywany „rzeźbiarzem” kształtów usuwa nadmiar płynów i toksyny nagromadzone w komórkach, zwalczając wszystkie typy cellulitu i ujędrniając skórę. 

PRO-SVELTYL zapobiega magazynowaniu tłuszczu w tkankach oraz zmniejsza rozmiary komórek tłuszczowych, spektakularnie wysmukla sylw etkę i silnie ujędrnia skórę. 

ALGI MORSKIE Corallina Officinalis przyspieszają regenerację komórek oraz zapobiegają wiotczeniu skóry. 

PHYTOSONIC działa na komórki tłuszczowe z siłą ultradźwięków. Znacząco zmniejsza grubość tkanki tłuszczowej nawet w tak problematycznych okolicach jak uda, pośladki i brzuch. 

WITAMINA B3 stymuluje syntezę kolagenu i ceramidów w skórze, przywracając skórze gładkość i elastyczność. 

WYCIĄG Z CENTELLA ASIATICA, w połączeniu z chłodzącym MENTOLEM, poprawia mikrokrążenie, pomaga łagodzić obrzęki.

Jak używać?


Stosuj jako zabieg body wrapping:

- Wykonaj dokładny peeling wybranym produktem z serii SLIM EXTREME
- Nanieś cienką warstwę maski na wybrane obszary ciała (uda, pośladki, brzuch, biodra)
- Owiń ciało folią, zaczynając od dołu. Dla wzmocnienia efektu okryj ciało ręcznikiem.
- Pozostaw na 15 minut, zdejmij folię, wmasuj pozostałości. Nie musisz spłukiwać!
- Kolejne zabiegi wykonuj co 3-5 dni, stopniowo wydłużając czas trwania do 45 minut. 
- W przerwach między cyklami nakładaj maskę bez folii, jak typowy balsam antycellulitowy."

Produkt w okazałości:




Od producenta:





Skład:


   Centella Asiatica Leaf Extract, Globularia Cordifolia Callus Culture Extract,
   Zingiber Zerumbet Extract, Ascorbyl Tetraisopalmitate,
  Glaucium Flavium Leaf Extract, Nelumbo Nucifera Leaf Extract, Polyacrylamide, Menthol, Sodium     Polyacrylate, C13-14 Isoparaffin, 
  Tocopheryl Acetate, Butylene Glycol, C10-18 Triglycerides, 
  Laureth-7,phenoxyethanol, DMDM       Hydantoin, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, 
  Coco-Glucoside, Sodium Benzoate, Sodium Citrate, Caprylyl Glycol,
   Citric Acid, Tocopherol, Glaucine, Sodium Sulfate, Euglena Gracilis Extract,

   CI 19140, CI 42090

Konsystencja:



Na dłoni:





Zacznę od tego, że rzadko sięgam po kosmetyki Eveline.
Nie lubuję się z nimi zbytnio, gdyż średnio się u mnie sprawdzają.

I to zarówno kolorówka, jak i pielęgnacja.

Podobna "średniość" wystąpiła również w przypadku powyższej maski antycellulitowej.

Nie wierzę bowiem w produkty, które mają nas cudownie i błyskawicznie odchudzić.
Maska, którą się nakremujemy i cellulit nam wykurzy?
No nie bardzo...
To dieta i ćwiczenia są kluczem do szczupłej sylwetki i braku problemu zasadniczego, o którym mowa, czyli pomarańczowej skórki.

Może byłam stronnicza i podchodziłam do tego mazidła z uprzedzeniem, ale inaczej się nie dało.

Na potrzeby jednak tego testu zacisnęłam zęby i - ignorując komentarze Narzeczonego, że wyglądam uroczo  - sumiennie testowałam kilka razy, zgodnie z zaleceniami producenta powyższą maziaję, dzielnie wieczorami owijając się folią i leżąc bez ruchu od 15 do 45 minut.

Nie dość, że się upaćkałam cała kremem, zafoliowałałam nieruchomo i w trakcie myślałam tylko o tym, kiedy to zdejmę, ewidentnie świadczy o tym, że mi się takowa procedura nie podobała. 

I teraz najważniejsze, czyli efekty... praktycznie zerowe.

Jak się domyślacie, mój cellulit radośnie sobie tkwił tam, gdzie był i nic z niego nie ubyło.
Moje miniboczki również dobrze się miały i nie ciekły gdzie pieprz rośnie.

Jedyne co zauważyłam w trakcie testowania powyższej maski to fakt, iż moje ciało było bardzo dobrze nawilżone.
Nie  musiałam stosować potem dodatkowego kremowania w trakcie dnia, bo skóra tego nie potrzebowała.

Dodatkowo, produkt ładnie pachniał, szybko się wchłaniał i nie podrażnił mnie.

Nie robił jednak tego, co powinien - czyt. odchudzał - a to w sumie było głównym założeniem specyfiku.

Zatem nie wrócę do niego ponownie, bo nie warto.

Produkt kosztuje ok. 24 zł, ma 300 ml pojemności i można go dostać na stronie producenta: Klik!

Miałyście?

Kathy Leonia

środa, 23 stycznia 2019

2045. Przesyłka z DressLily.com!

Witajcie!

Dziś czas na cuda.

Oto co do mnie przybyło z DressLily.

a) kurtka z futerkiem:

Klik!

Klik!


Klik!

Klik!

Klik!


b) kostki do lodu w kształcie czaszki:

Klik!

Klik!

Klik!

Klik!

Kurtka jest niezwykle ciepła i miła w dotyku.
Futerko, które jest wewnątrz kurtki skutecznie grzeje i jest świetne na obecnie panujące mrozy.

Z kolei kostki do lodu w kształcie czach są wielce fikuśne i z pewnością zrobią furorę na nie jednej imprezie.
Zwykła cola pita z takimi kostkami lodu smakuje o wiele lepiej.

Dla przypomnienia:

a) kurtka z futerkiem: Klik!
b) kostki do lodu w kształcie czaszki: Klik!

A Wam jak się podoba powyższe zamówienie z DressLily?

Kathy Leonia

wtorek, 22 stycznia 2019

2044. Nabla Diva Crime Lipstick matowa trwała pomadka do ust

Witajcie!

Dziś sobie podumamy o pomadkach.

Będę mówić o Nabla Diva Crime Lipstick, czyli o matowych, trwałych pomadkach do ust.

Słowo od producenta: "Mocno napigmentowana, matowa pomadka dla efektownych i aksamitnych ust. Idealnie się rozprowadza, perfekcyjnie kryje i jest długotrwała. Bogata formuła sprawia, że błyskawicznie odżywia i maksymalnie nawilża usta. 

Zawiera japoński olej Kamelia, dla doskonałego nawilżenia i antyoksydacyjnych korzyści 

Nie zawiera silikonu, olejów mineralnych, parabenów, ftalanów, EDTA"


Produkty w okazałości:



Moje odcienie:




W okazałości:



Na dłoni:



Na ustach Ombre Rose:



Na ustach Closer:



Zacznę od tego, że pomadki Nabli korciły mnie już od dłuższego czasu.

Patrzyłam na nie ukradkiem, przekonując siebie, że nie są mi potrzebne tak drogie mazidła.

Jednak kobieta zmienną jest i oczywiście, gdy tylko trafiłam na licytację na Allegro, gdzie za dwie pomadki Nabli było 70 zł - już z wysyłką - wiedziałam, że muszę je mieć.

I tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką obu odcieni.

Nie muszę mówić, że zakochałam się w nich od pierwszego maźnięcia?

Te kolory są po prostu idealne, jakby stworzone dla mnie.
Ich masełkowa, milusia konsystencja otula wargi moje jak delikatny puch kwiatowy.

Pomadki nakładają się po prostu same; ich aplikacja jest banalnie prosta i szybka.
Na ustach wytrzymują ok. 3-4 godzin, wymagając delikatnych poprawek - szczególnie podczas picia, gdy to "zjadają" się równomiernie.

Nie są to więc najbardziej trwałe pomadki na świecie, ale za tę ich cudowną konsystencję mogę się nimi maziać od rana do wieczora.

Produkty nie wysuszyły, ani nie podkreśliły mi suchych skórek.

Są wydajne, o pięknych odcieniach, choć nie dla każdego portfela.
Ja na pewno jeszcze kiedyś skuszę się na inne odcienie pomadek z Nabli, ale to jak będę mieć jakąś extra premię.

Produkt kosztuje ok. 70 zł, ma 4,2 g i można go dostać w Internecie.

Miałyście?

Kathy Leonia


Walmart

hx caps

www.uusoccer.ru