Pokonwersowałam z Wami nieco o symptomach i objawach ŁZS tu: Klik! i tu: Klik!, dlatego też - dla równowagi w przyrodzie - pora na cykl postów dotyczących swoistej walki z ŁZS.
Jak już się wspominałam kilkukrotnie i macie tego pewnie po dziurki w nozdrzach, największą zmorą w tej skórnej chorobie jest łuska - dla niewtajemniczonych: złuszczające się fragmenty naskórka, wywołane przez atak drożdżaków (Pityrosporum ovale).
Łuska produkowana przez powyższe grzybki, oblepia nam skórę głowy przez co "dusi" cebulki włosowe, a także wydziela nieprzyjemny zapaszek, który osiada na włosach i skalpie (coś jak ukiśnięte mleko/masło). Poza tymi łuseczka taka, z premedytacją wywołuje przymus drapania się pazurami po głowie i przede wszystkim wygląda nieestetycznie na łepetynie.
Warto nadmienić, że ów złuszczający się naskórek, może mieć kolor biały (jak skóra łba jest w miarę dobrym stanie) lub żółty (gdy drożdżaki żerują radośnie).
Małe przypomnienie obrazkowe:
można powiększyć przez "klik" na zdjęcie |
Co zatem czynić, aby ów żółty, łuskowy nieprzyjaciel pojawiał się jak najrzadziej na naszej głowinie?
Oto kilka rad dobroczynnych ode mnie:
- pierwsze i najważniejsze - myjmy włosy regularnie! Nie wolno dopuścić do nadmiernego zatłuszczenia skalpu. Bajeczki o przetrzymywaniu włosów nieumytych, coby miały nagle przestać się przetłuszczać, możemy wsadzić sobie w cztery litery. Ja obecnie myję kudełki co dwa dni. Wcześniej myłam co trzy dni, jednak wtedy kolonie żółtej łuski zaczynały szaleć, więc teraz wolę nie ryzykować.
- po drugie, używajmy szamponów przeciwłupieżowych. Ale nie Head and shity i Pantene kity czy podobne, tylko wybierajmy apteczne specyfiki. Np. szampon Dercos Vichy do łupieżu tłustego: Klik!, szampon z Green Pharmacy z dziegciem lekarskim, szampon Pirolam, szampon Pharmaceris do łupieżu tłustego. Ja mam jednakże swoistą specyfikę mycia włosów (metoda pojemniczkowa), o której pisałam tu: Klik!
Teraz myję głowę szamponem Green Pharmacy pokrzywowym, wymieszanym z szamponem Vichy na łupież tłusty.
- po trzecie, złuszczajmy skórę głowy! Ja używam do tego oliwki Salicylol. Nakładam ją na skalp przed myciem na około godzinę, po czym myję głowę dwukrotnie wspomnianymi wcześniej szamponami. Dla początkujących adeptów salicylowania: uważajcie, bo jest to produkt cholernie oporny w zmyciu i w spłukiwaniu, ale no niestety - coś za coś...
- po czwarte, nawilżajmy skalp olejowaniem. Możecie z przekąsem stwierdzić, po co nawilżać coś, co się przetłuszcza? A no trzeba. I to musowo. Jeśli głowina będzie przesuszona - przetłuszczenie będzie jeszcze większe, łój zacznie nam wychodzić na czoło, drożdżaki zaczną wariować, a nam samym nie pozostanie nic innego, jak srogie upicie się z rozpaczy krystaliczną wodą. Ja nakładam olej na głowę co drugie mycie. Oprócz oliwki Salicylol, używam od kwietnia olejku arganowego z ZSK; wcześniej korzystałam z olejku Alterry. Mój plan działania olejami jest taki: oliwka Salicylol (łyżka stołowa) na godzinę przed myciem tylko na skórę głowy, olejek arganowy (ok. pół łyżki stołowej) na całe włosy przed pójściem spać - rano szorujemy głowę.
- po piąte, używajmy maści przecigrzybicznych. Ja - zaraz po umyciu głowy - serwuję włosiskom swoisty "koktajl" antydrożdżakowy własnej produkcji, składający się głównie z żelu aloesowego i maści Clotrimazolum. O tej miksturze napiszę niebawem.
- po szóste, bądźmy delikatni dla włosów z ŁZS. Nie czochrajmy ich od rana do nocy, nie wiążmy w zbyt ciasne upięcia, nie maltretujmy gorącym nawiewem z suszarki ( osobiście używam tylko chłodnego "dmuchu"). Ponadto włosy przeczesuję dwa razy dziennie grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami (niedługo o nim wspomnę), upinam je zwykle w niską kitę: Klik! a rozpuszczone noszę tylko przy ładnej pogodzie.
- po siódme, odpowiednia dieta. Jesteśmy bowiem tym, czym jemy. ŁZS-owcy! Unikajcie słonych przekąsek, ostrych specjałów i czekolady. Te delicje tylko pogarszają stan naszego organizmu od wewnątrz, co niestety równa się z wzmożonym wypryskiem drożdżaków na zewnątrz - czyt. skóra głowy. Osobiście uwielbiam ostre i pikantne dania, ale pozwalam sobie na takie coś raz na tydzień.
- po ósme, pamiętajmy jedno: ŁZS to choroba, która niestety będzie nam towarzyszyła do końca żywota bo - jak na razie a przynajmniej z tego co mi na ten temat wiadomo - nie ma na nią lekarstwa. Tak więc przez cały czas, w każdym miejscu i o każdej porze, musimy odpowiednio pielęgnować włosy i skórę głowiny, aby nie dopuścić do stanu zaognienia choróbska!
- i wreszcie po dziewiąte, dermatolog! Nie bójmy się tego typu lekarzy - nie dadzą nam pavulonu, tylko pomogą i pocieszą w niedoli ŁZS-owej! Jak tylko zauważymy, że nasze objawy zaostrzają się a łuski jest więcej, nie czekajmy ani chwili, tylko pędźmy do dermatologa. Ja do lekarza owego chodzę niestety prywatnie, bo nie mam nerwów czekać pół roku na wizytę... Taką wizytę odbywam raz na 3/4 miesiące, by skontrolować stan skalpu i ewentualnie otrzymać jakieś mazidło apteczne do smarowania.
Drodzy bracia ŁZS-owcy, dodacie coś jeszcze do tej listy?
Kathy Leonia
Ostatnio coraz bardziej przyglądam się temu zjawisku i sporo czytam, bo podejrzewam, że ktoś z mojego otoczenia może na to chorować. Ale w zasadzie mam jedno pytanie ( bo już się sama pogubiłam). Jak wygląda początkowa faza ? jak rozpoznać, że to ŁZS a nie coś innego ?
OdpowiedzUsuńmi zaczęło się od łupieżu i to srogiego. Płatki białe sypały się ze mnie jak pierze z kołdry. Potem doszło masakryczne wypadanie włosów razem z obklejonymi łuską cebulkami no a następnie głowa mnie zaczęła swędzieć. I tak oto wykryto i mnie łzs;p
UsuńOj :( kurdee, wredne to choróbsko.
UsuńWcześniej o tym nie czytałam, ale tak jest zawsze - nie interesujemy się czymś, dopóki nas nie dotyczy.
no ja poszłam do dermatologa tylko dlatego, że mi te włosy leciały... a kudły myłam nadal szamponami typu Pantene i Timotei, co włosy gorzej dobijało jeszcze...
UsuńJako dziecko miałam podobny problem, ale rodzice z dermatologiem szybko to okiełznali.
OdpowiedzUsuńzazxroszczę;D
UsuńŻyczę powodzenia w walce z tym choróbskiem!
OdpowiedzUsuń:))
UsuńDercos Vichy jest bardzo dobry, ale drogi. Niezła jest też Dermena (dostępna już nie tylko w aptekach, widziałam ją ostatnio w Rossmannie), ale ona bardziej na wypadanie włosów niż na takie problemy.
OdpowiedzUsuńDermena jest na wypadanie:)
UsuńFlosLek wypuścił szampon do tłustego łupieży, Elestabion T. Vichy to to nie jest, ale działa.
UsuńHa! Ja myję włosy codziennie :P Kurczę, całe szczęście, że to kiedyś mija :P
OdpowiedzUsuńnie mija ;)
UsuńUlala, ciesze się że mnie takie coś nie dopadło...
OdpowiedzUsuńoj ciesz;D
UsuńNapracowałaś się z tym postem :) ale wszystko dobrze wytłumaczyłaś, na szczęście nie mam problemu z tłustym łupieżem, ale mam za to przesuszoną skórę głowy :/ i nieco podrażnioną, czasem zaraz po myciu swędzi, pojawiają się krosty... :/
OdpowiedzUsuńoj krosty to niedobrze... byłaś u dermo?
UsuńCoraz bardziej się tego obawiam co piszesz ;-/
OdpowiedzUsuńJa nie mogę żyć bez czekolady no ;p
czekolada to zło:D
UsuńDobry post dla osób które dopiero dowiadują się o ŁZS.
OdpowiedzUsuńA dla mnie bardzo ciekawy! życzę powodzenia
cieszy mnie to:)
UsuńBardzo ciekawy post:)
OdpowiedzUsuńserio?:)
Usuńpost ciekawy i przydatny dla osób, które tak jak ja- mało obeznane są w tym temacie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzacnie:)
UsuńZ tym dymkiem to mnie zaskoczyłaś ale myślę że to jakaś ściema :D natomiast zajrze do tych linków, no bo raczej tez bym nie chciała dostać takiej kary:D
OdpowiedzUsuńja wole to wstawić;D
UsuńA to jeszcze nie jest tak źle z tym ŁZS, gorzej że to czepi się na całe życie ;/
OdpowiedzUsuńno ja też już wstawiłam sobie dymek. Ciekawe co jeszcze wymyślą..
oby już nic więcej..
UsuńPowodzenia w niekończącej się walce z tym syndromem (bez ironii) ;)
OdpowiedzUsuńA co do tych plików cookies to jest tak chore, że tylko idiota mógłto wymyślęć. Od lat to się praktykuje, ba to jest od początku, ale teraz uznali, że trzeba o tym poinformowac czytelników. Nie mają na co pieniędzy wydać.
no dokładnie..
UsuńNo jeszcze kurde żeby płacić za nieumieszczenie inf o jakichś ciasteczkach... nie będę pisać nic więcej bo cisną się tylko niecenzuralne słowa :D
OdpowiedzUsuńparanoja..
UsuńPierwsze słysze o ty plikach cookies, zajrze sobie zaraz w te linki ;D
OdpowiedzUsuńa looknij:)
UsuńUwielbiam ostre rzeczy !! :(
OdpowiedzUsuńja niestety tez..
Usuńbardzo przyadtne rzeczy piszesz;*
OdpowiedzUsuńach jakam mądra;D
Usuńi u mnie pojawiła się informacja dotycząca cookies :D
OdpowiedzUsuńdobrze;D
Usuńpowodzenia w walce z tym! dobrze, że opisujesz to na blogu, może ktoś dzięki Tobie zauważy objawy :)
OdpowiedzUsuńbez sensu z tymi plikami cookies... nie mają już z czego kasy czerpać w kryzysie. lepiej by się czymś pożytecznym zajęli!
widzisz nudzi im się widocznie;D
UsuńOj niefajna sprawa, powodzenia !
OdpowiedzUsuńoj żebyś wiedziała;)
UsuńDługa ta lista... obyś zwyciężyła nierówną walkę :).
OdpowiedzUsuńOstatnio wszędzie widzę te komunikaty dot. plików cookies.
długa lista bo choroba poważna;)
UsuńDobrze ze ja nie mam takich roblemow z wlasami...
OdpowiedzUsuńdymek denrwuje ale co tam, jak mus to mus ;*
a no racja:):*
UsuńNigdy nie miałam problemu z takim czyms :/ wspolczuje
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy wpisik: ilonastejbach.blogspot.com
farcuiara
Usuńmam takie pytanie... czy do złuszczania skóry głowy zamiast polecanych przez Ciebie oliwki mogę użyć preparatu PILARIX z mocznikiem? myślisz, że może coś dać? Z góry dziękuję za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńwitaj, powiem Ci że nie znam tego preparatu:D może najpierw zrób test strategiczny na jakiejś małej partii skóry głowy, żeby sprawdzić jak działa ów preparat:) ja oliwkę Salicylol sprawdziłam dlatego o niej wspominam najczęściej wole na razie nie eksperymentować z łepetyną:)
UsuńWykrylam to u siebie... nie wiem co z tym zrobić
OdpowiedzUsuńna poczatek isc do dermatologa :) jak bedzie sensowny to wizyta u niego moze sporo pomoc :)
OdpowiedzUsuńja po 2 miesiaca metod mojej ostatniej dermy poki co mam wzgledny spokoj...choc musze sie pilnowac caly czas :)
niestety też miewam z tym problem...ciekawe rady.
OdpowiedzUsuńtrochę martwi mnie odstawienie czekolady ;)
Słuchajcie chciałabym Wam powiedziec jak bylo u mnie. Męczyłam się z ŁZS i łupieżem kilka lat Smarowałam się wszystkimi możliwymi masciami i nic nie pomagało, zawsze po chwilowej poprawie niestety zaczerwienienia i łojotok powracał i tak w kółko- błędne koło. Wiadomo wszystkie maści na sterydach wiec dla zdrowia w gruncie rzeczy to i tak jest porażka... Byłam załamana że już do konca zycia będę sie wstydziła spojrzec w lustro przez te ohydne plamiska na twarzy aż pewnego dnia kupilam z allegro domowej roboty ZESTAW NA ŁOJOTOKOWE ZAPALENIE SKÓRY i chociaż za bardzo nie wierze w takie wynalazki to mimo wszystko zdecydowalam sie na zakup bo koszt w sumie niewielki (99zł czy jakos tak), przy pieniądzach które wydawałam przez lata na maści sterydowe to tyle co nic. O dziwo czerwone plamy z twarzy i łupeż ZNIKŁY mi całkowicie juz po 10 dniach, nie wiem jak to mozliwe, ale jestem po tej kuracji juz trzeci miesiąc i skóra jest nadal ZDROWA. Tak wiec polecam moze komus tez pomoze
OdpowiedzUsuńJa mam to od roku, ale od urodzenia mam wszelkiego rodzaju zapalenia skóry (AZS, ŁZS), więc niestety jestem przyzwyczajona :) Również chodzę do dermatologa prywatnie, nieszczególnie mi pomaga, ale cóż. Dobre porady!
OdpowiedzUsuń