Pytacie się jak obecnie wygląda mój skalp, czy jest poprawa, czy swędzi, czy się drapię.
Zacznę może - niejako z melancholią w głosie - że ŁZS jest niestety jak wieczny wrzód na głowie...
Nie zginie, nie ucieknie, nie zagoi się...
Jak przylazł, tak będzie i nie odpuści.
Jedyne co możemy zrobić to ugłaskać drania i złagodzić objawy choroby.
Ja niestety, w natłoku zajęć codziennych, stresu i - dodatkowo - robionego prawa jazdy, zapominam często obecnie o łepetynie mojej, tyranej grzybami.
Przyzwyczaiłam się już bowiem do myśli, że mam chory łeb i chorą skórę głowy.
Moja pielęgnacja nie zmieniła się jakoś specjalnie od momentu radosnego odkrycia choroby.
Dalej nawilżam: Klik! , dalej odgrzybiam: Klik!, dalej złuszczam: Klik! dalej olejuję: Klik!.
Raz jest lepiej, raz gorzej...
Obecnie to się prezentuje tak:
Jak widać na załączonych obrazkach łuska wciąż trzyma się skalpu i uciekać nie chce..
Obecny, niezbyt ciekawy stan skalpu powodowany jest przez stres i złą dietę, tak więc kajam się sama przed sobą w piersi, obiecując poprawę.
Mam zamiar też znaleźć sobie jakiegoś mocniejszego złuszczacza, bo do Squmamaxa się już łuska przyzwyczaiła chyba i ma go ostatnio w nosie.
Polecicie coś na złuszczanie łepetyny?
Kathy Leonia
PS. Odpowiadając na komentarze pod brukselkowym kotletem: nie jestem wegetarianką.
Mięsko lubię i nie mam zamiaru latać z transparentami typu: "Uwolnić kury i woły".
Kotlety z brukselki zrobiłam dlatego, żeby coś urozmaicić w diecie.
Biedny Leon :* ale super, że umiesz żyć z tą chorobą, bo wpadłam kiedyś przez przypadek na blog jakieś dziewczyny, co problem jak Ty ma, i dla niej to "koniec świata" xd
OdpowiedzUsuńPonad 10 lat temu miałam problem z łuską na głowie i pomógł mi Propylacticare stosowany na noc i mycie włosów szamponem z mydlnicy lekarskiej (fitomed).
OdpowiedzUsuńOd niedawna mam stwierdzone ŁZS i wg zaleceń lekarza, mam starać się nie używać kosmetyków na skórę głowy, więc wszelkie preparaty, odzywki nakładam na tą część włosów która nie styka się ze skórą. Dwa to zmiana szamponów, gdyż bardzo szybko się skóra przyzwyczaja do nich. Stosowałam Capitis Duo, teraz mam Selsun Blue. Odkąd stosuje te zasady to łuski nie ma już 4 miesiące.
OdpowiedzUsuńJa tam nie widzę nic na tej skórze głowy szczególnego, może dlatego bo nigdy się nie przyglądałam także swojej xD
OdpowiedzUsuńCzyli nie jesteś wegetarianką i widze, że nie tylko ja o to pytałam :) Zaspokoiłaś moją ciekawość xD
Mi też by się coś przydało...
OdpowiedzUsuńZ Twoja skora glowy nie jest aż tak zle przynajmniej oceniając po zdjęciach. Mi bardzo pomogl Salicylol ale nadal bezskutecznie walczę z luska na przedzialku, co jest mega dolujace bo ciężko to zaslonic włosami. Na pewno wyprobuje Sqamax. Nie rozumiem tylko czemu z innych części Glowy wszystko juz dawno temu zeszlo a z przedzialkiem nadal się męczę.
OdpowiedzUsuńto uporczywa i dokuczjąca choroba, życzę powodzenia w leczeniu
OdpowiedzUsuńByłam u dermatologa jakieś 1,5 miesiąca temu objawami swędzenia głowy, nadmiernego przetłuszczania i wypadania włosów. Pani doktor stwierdziła ze nie ma się czym martwić, zapisała mi cynk i miedz na przetłuszczanie, coś na alergie i szmpon dla włosów z łupieżem i takimi tam. I w sumie nie bardzo mi to pomogło bo głowa dajej trocę swędzi....
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia w walce z tą chorobą.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wytrwałości :) LZS to łupież bo nie mam pojęcia czy dobrze zrozumiałam?
OdpowiedzUsuńPowodzenia w walce z tą upierdliwą dolegliwością :)
OdpowiedzUsuńja uzywam squamaxu i emulsji na recepte
OdpowiedzUsuńWspółczuję ;/ mam nadzieję, że uda się opanować trochę choróbsko.
OdpowiedzUsuńEeech, niestety tak to jest- jedni mają problem ze skórą głowy, inni z cerą (czyt. ja) ...
niestety nie znam się na tym :(
OdpowiedzUsuńCo ten stres potrafi....
OdpowiedzUsuńA ja właśnie na weganizm przechodzę stopniowo.. i nie krzyczę o uwolnieniu kur... :D
OdpowiedzUsuńpowodzenia! Mam Nadzieje że się uda ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
unnormall.blogspot.com
A uniknąć stresu to niemalże niemożliwe. :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda się zwalczyć choć trochę tę chorobę, powodzenia! :-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z egzaminami na prawo jazdy! ;-) Z własnego doświadczenia mogę Ci podpowiedzieć, że nie ma co się stresować i im bardziej podejdziesz do nich swobodnie, a nawet czysto "olewająco" tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńNie znam się na tym w ogóle, więc trudno mi cokolwiek polecić :)
OdpowiedzUsuńKochana teraz masz tyle na glowie, wiec sie nie dziwie, ze trwasz przy stalej pielegnacji. 3mam jednak mocno kciuki, zeby ta paskudna luska sie wreszcie odczepila ;)!
OdpowiedzUsuńOjej, Biedactwo ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za pozbycie się problemu! ;)
Współczuję życia z tym choróbskiem i trzymam kciuki, żebys nadal sobie dobrze radziła! :)
OdpowiedzUsuń