Dziś będzie pogadanka o pewnym białym proszku tajemniczym, którego cud działanie odkryłam stosunkowo niedawno.
Owym specyfikiem jest mianowicie alantoina z ZSK.
Słowo od producenta: " Alantoina jest pochodną mocznika. Działa regenerująco, ułatwia gojenie i odnowę uszkodzonego naskórka. Zmniejsza pieczenie, łagodzi zaczerwienienie skóry wrażliwej. Ma także działanie nawilżające, wygładza i zmiękcza skórę. Kosmetyki z alantoiną znajdują zastosowanie w pielęgnacji cery wrażliwej, skłonnej do uczuleń, podrażnień. Poleca się ją także w preparatach przeciwtrądzikowych, po opalaniu w zasypkach i pudrach kosmetycznych. "
Skład: Klik!
Proszek w opakowaniu:
Na łapie:
Szczegóły:
Cena i dostępność: swój proszek złapałam na stronie ZSK i dałam zań ok. 6 zł.
Zapach: bez zapachu.
Konsystencja: biały pył, niczym wysuszony na wióry śnieg.
Opakowanie i pojemność: biały pojemnik z czarnymi napisami. Pojemność: 10 g.
Wydajność: średnia. Mazidło używam od jakiegoś półtora miesiąca i jest na wykończeniu.
Działanie: przyjemne. Produkt jest genialnym nawilżaczem i świetnym zmiękczaczem naskórka. Koi i uspokaja podrażnione zadrapaniami czy siniakami miejsca na ciele, przynosząc ulgę i szybszą regenerację. Po kilku seansach leczniczych z alantoiną zauważyłam także, że drobne krostki na plecach i pośladkach poszły sobie hen w siną dal. Ponadto produkt nie podrażnia, nie uczula, nie zapycha. Pewnie zastanawiacie się teraz jak używam to proszkowe coś? Od razu spieszę z wyjaśnieniami, że nie kręcę mazideł, nie bawię się w eksperymentatora drogeryjnego i nie tworzę nowych marek kremów czy smarowideł. Alantoinę stosuję po prostu jako dodatek do... kąpieli! Jedna płaska łyżeczka specyfiku wrzucona do wanny z wodą wystarczy, by nasza skóra poczuła się błogo i miękko. Jak dla mnie to idealne rozwiązanie na wszelakie problemy ciała mego zewnętrznego. Jeśli do tego dodam, że produkt jest tani, łatwo dostępny w Internecie - nic tylko kupować! Wtedy nawet kiepska wydajność nie jest problemem. Gdyby tylko alantoina była dostępna stacjonarnie, bym ją brała kilogramami normalnie. Polecam!
Ocena: 4/5
Miałyście?
Kathy i Leon
No proszę, ja do kąpieli zawsze dolewam olej, który się nie sprawdził też fajnie nawilża :)
OdpowiedzUsuńJa kolei olej na piety uzywam:)
UsuńBardzo ciekawy kosmetyk... :)
OdpowiedzUsuńTaki proszek specjslny z niego:)
UsuńNie miałam okazji wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTo kupuj i probuj!
UsuńNie słyszałam nigdy o tym specyfiku. Muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńEwidentnie polecam;)
UsuńTo mnie pozytywnie zaskoczyłaś tym produktem.
OdpowiedzUsuńPrawda?
UsuńNie znam go, ale wart wypróbowania. :)
OdpowiedzUsuńNie pozalujesz;)
Usuńjeszcze nigdy jej nie próbowałam, ale kusi:)
OdpowiedzUsuńO bardzo fajny produkt, taki dodatek kąpielowy :-)
OdpowiedzUsuńMuszę odwiedzić ten sklep internetowy. Poszperam co tam jeszcze mają :)
OdpowiedzUsuńDuzo skarbow maja co kusxa xd
UsuńPierwszy raz słyszę o tym proszku, ale z czystej ciekawości jestem skłonna go przetestować.
OdpowiedzUsuńNie używam tego typu kosmetyków, więc się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńmiałam alantoinę ale w kosmetykach, jako składnik a nie oddzielny produkt
OdpowiedzUsuńChyba muszę zakupić. Ja do kąpieli dodaję oliwkę dla dzieci, mam potem skórę tak gładką, że wow:)
OdpowiedzUsuńalantiony jeszcze nie używałam
OdpowiedzUsuńja jeszcze nigdy nie miałam przygody z półproduktami... Ale ostatnio coraz bardziej mnie to kusi :)
OdpowiedzUsuńMoże w stacjonarnych aptekach też można ją dostać... Ja też jestem daleka od kręcenia kremów, to nie moja bajka. Jednak pewne składniki można i tak wprowadzić do codziennej pielęgnacji. Ja np. kupiłam w aptece glicerynę i dodaję po kropli do oleju różanego - to moja wieczorna pielęgnacja buzi :-)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam,że jest taki produkt, bardzo fajna rzecz ;)
OdpowiedzUsuńO trzeba wypróbować :D
OdpowiedzUsuńja mam alantoine stacjonarnie;) a dodaje do pudrów sypkich tez i maseczek :)
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się ten biały, niepozorny proszek! Chętnie go wypróbuję w kąpieli. :)
OdpowiedzUsuńnie miałam ;-) trzeba sprawdzić.
OdpowiedzUsuńNigdy o tym kosmetyku nie słyszałam,może też się w niego zaopatrze :D
OdpowiedzUsuńOczywiście znam i rzeczywiście można ja tak stosować :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
xo xo xo xo xo
fajny pomysł z tym dodawaniem do wody :D ja bym pewnie na to nie wpadła i kręciła mazidła przeklinając przy tym przeokrutnie :D
OdpowiedzUsuńsuper pomysł będę musiała wypróbować:-)
OdpowiedzUsuńhttp://edytaspisak.blogspot.com
Chciałabym wypróbować:)
OdpowiedzUsuńOstatnio ją wyrzuciłam, bo termin ważności umknął moim oczom.
OdpowiedzUsuńO, fajne coś!
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób na wykorzystanie alantoiny :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale przydałby mi się:)
OdpowiedzUsuńkuszący produkt szkoda tylko, że trzeba przez int. kupować
OdpowiedzUsuńJako fanatyk pryszniców chyba nie znalazłabym dla niej zastosowania, ale muszę przyznać, że działanie brzmi imponująco :)
OdpowiedzUsuńoo ciekawy produkt:) a co można zrobić z mocznikiem z sklepu zsk?? bo nabyłam a nie mam na niego pomysłu....
OdpowiedzUsuńDo nawilzenia wlosow i skalpu polecam ;)
UsuńNie próbowałam nigdy ale od dłuższego mnie kusi by zakupić ;-)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę. Zainteresowałaś mnie tym :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy kosmetyk, zapiszę sobie w zakładkach. Problemem u mnie jest brak wanny, mam tylko prysznic, ale zapewne da się coś wymyślić :)
OdpowiedzUsuńu mnie też.
UsuńKojarzę ten produkt, ale chyba w trochę innej wersji :)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować jak widzę.
OdpowiedzUsuńInteresujące :)
OdpowiedzUsuńnie używałam nigdy.. :)
OdpowiedzUsuńnie pomyślałam o tym, że można dodawać alantoinę do kąpieli ;)
OdpowiedzUsuńidealna na moje siniaki:p Do kąpieli? nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńskoro łagodzi zaczerwienienie :D przydało by mi się szkoda ze nie ma zapachu :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie slyszałam o tym produkcie, ale może wypróbuję, bo uwielbiam brać długie kąpiele ;)
OdpowiedzUsuńdzięki za mile slowa u mnie, obserwuję :)
Jak niweluje pryszcze na tylku, to przy okazji kolejnych zakupow zdecydowanie chetnie nabede ;p
OdpowiedzUsuńchyba miałam kiedyś jakąś maść z alantoiną.
OdpowiedzUsuń