Witajcie!
Dziś trochę bardziej refleksyjnie będzie.
Porozmawiam z Wami bowiem o finansach...
5 lat temu, zanim zaczęłam pracować i zdobywać własne przychody, to zawsze, gdy potrzebowałam kasy szłam do babci, mamy tudzież
dziadka.
I żuliłam o kilka złotych polskich, że mi trza tyle i tyle.
I co najdziwniejsze nie czułam się z tym źle, mimo że od dawna byłam w
wieku pracującym i powinnam była wcześniej już zacząć harówkę
robotniczą jak przystało dorosłej osobie.
Mi się jednak nie chciało użerać się z pracodawcą i współpracownikami więc swe pierwsze doświadczenie w biznesie odwlekałam na czas przyszły.
Na drugim roku studiów się jednak zmobilizowałam.
Koniec darmozjadztwa!
Ruszyłam swoje cztery litery i prawie trzy miesiące poznawałam arkana handlu w sklepie obuwniczym…
Co przeżyłam nerwów i stresów to moje.
Co jednak zarobiłam własną, ciężką pracą to też moje.
Dalej była praca w sklepie perfumeryjnym.
Ciężka, stresująca, wyczerpująca, ale i dająca niezmierną satysfakcję.
W końcu świat kosmetyków to mój świat.
Kolejny przystanek na drodze kariery zawodowej?
Cóż, to już był nieco wyższy level, mianowicie pracowałam w call center przez ponad rok czasu.
Byłam również audytorem, copywriterem.
Aż wreszcie wylądowałam w szkole językowej, gdzie ludziom wciskam kursy językowe.
Co mogę rzec, po tych 5 latach bycia na rynku?
Że łatwo i sympatycznie nie jest.
Praca to nie studia, ani nie szkoła.
Nikt się nad nami nie będzie litował, ani przytulał.
Praca to odpowiedzialność, to liczne zadania do wykonania, to poczucie przynależności do firmy jak i do swego stanowiska.
No i najważniejsze nieco przyjemniejsze aspekty robocizny - własne pieniądze i niezależność finansowa.
To motywuje najbardziej.
Dlatego, choćby nie wiem jak było ciężko, zaciska się zęby i się haruje dalej.
Parafrazując słynne słowa Małego Księcia: "Jesteś odpowiedzialny za oswojenie się z pracą swoją..."
A u Was jak to było z pierwszymi doświadczeniami na rynku pracy?
Kathy i Leon
PS. Obawiam się, że jutro postu nie uda mi się stworzyć.
Tak więc oczekujcie czegoś nowego dopiero w weekend...
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
czwartek, 28 listopada 2013
9 komentarzy:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
na rynku pracy jestem od 8 lat, nie robię tego co chcę a to co muszę. ale mogło być gorzej.
OdpowiedzUsuńno to doświadczenie, jakby nie patrzeć masz :) ja swoją przygodę z pracą zaczęłam jak miałam 17 lat, pracowałam w klubokawiarni znajomych znajomego... 7 zł na godzinę, napiwków prawie żadnych, przy zamknięciu o 22 nagle grupa 30 osób mówiąca, że ma rezerwacje na imprezę zamkniętą była normą, a ja na 8 do szkoły śmigać musiałam... niestety złe wspomnienia spowodowały, że pracę zawiesiłam na 3/4 lata, a teraz pomagam mojemu narzeczonemu w prowadzeniu własnego biznesu i myślę o swojej kawiarni w perspektywie kilku lat. niestety ale trzeba mieć ogromne szczęście, żeby w dzisiejszych czasach robić to co się chce i mieć jeszcze z tego pieniądze.
OdpowiedzUsuńJa mam małe doświadczenie co do pracy gdziekolwiek, ale mam nadzieję, że w końcu znajdę coś normalnego ;)
OdpowiedzUsuńJa rozpoczęłam staż a później, po stażu od razu zaczęłam pracę. Ni było łatwo znaleźć staż, ale jakoś się udało. :)
OdpowiedzUsuńJa jak na razie to plącze się cały czas od stażu do stażu.
OdpowiedzUsuńA ja mam 20 lat i zerowe doświadczenie. Wiele razy chciałam pójść do pracy ,ale zawsze jest jakiś problem. Mimo to radzę sobie, mam stypendium rektora oraz niskie socjalne. Cóż, jestem na II roku , po licencjacie biorę się do roboty na rok a potem znowu szkoła , kolejna ;-)
OdpowiedzUsuńChyba Cię przebiję :D ... ja trzepać własną mamonkę zaczęłam chyba w wieku 15 lat. Sprzedawałam ciuchy na allegro, kupowałam je w lumpeksie i też kilka swoich, robiłam kolczyki, paznokcie... sprzedawałam maliny ;p (paradoksalnie, chyba najbardziej oplacalna praca w jakiej bylam), później praca w barze, weekendowa jako pokojówka w hotelach 3 różnych, kelnerka, byłam też kasjerką w delikatesach, a i w mcdonaldzie :D ... Aktualnie zrobiłam kurs przedluzania rzes i tak sobie dorabiam :)
OdpowiedzUsuńJa szczerze mówiąc pracować zaczęłam dopiero w tym roku. No wcześniej przewinął się jakiś staż czy dorabianie jako konsultantka AVON. Kasę na studiach mam ze stypendium naukowego więc jakoś idzie, no i teraz też jest praca, ale zarobki takie, że aż wstyd. Jak można ludziom płacić takie grosze? Nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńja zaczełam jak miałam 20 lat, więc wcale nie tak wczesnie ;)
OdpowiedzUsuń