Nie wiem jak Wy, ale ja nie cierpię takiej pogody, jaka jest obecnie.
Zimno, buro, szaro i nudno...
...i to nie tylko na dworzu.
Odkąd bowiem wróciłam do robocizny po urlopie, moim najlepszym przyjacielem stał się ten oto miły pan, ukradziony z którejś z sal lekcyjnych:
mój ci on, nie oddam go nikomu! |
Czemu tak zawzięcie przytulam się do grzejniczka?
A bo u nas w szkole jest zimno jak na Alasce...
System ogrzewania centralnego - od jakiś dwóch tygodni - coś nawala i wszyscy chodzimy ubrani jak Eskimosy na biegunie północnym, czyt. 4 warstwy ubrań (podkoszulek, bluzka, sweter, żakier) na górze, grube majty, rajty i porcięta na dole.
Jedynym ratunkiem w owym trudnych czasach zimna są tzw. przenośne grzejniczki.
Ten cudowny, mały sprzęt grzejący, pierwotnie był ustawiony w kilku wybranych salach lekcyjnych,.
Teraz jednakże, gdy ekipa pracownicza zmuszona jest wybierać między dobrem swym własnym a dobrem uczniów - rzecz jasna wybiera ciepło tyłka swego i podwędza grzejniczek z sal.
Tak więc, zasada przetrwania jest prosta - kto pierwszy się do grzejniczka dorwie, ten ma miłe grzanko i relaksik za biureczkiem.
Kto nie dorwie grzejniczka - ten dygoce przez 8 godzin.
Co na to kursanci?
Na pewno nie są zbytnio zadowoleni z faktu, że im zbyt ciepło nie jest, ale na szczęście - jak do tej pory - żaden nie zamarzł nam jeszcze na kość.
Niektórzy bystrzejsi pytają się nas-pracowników, co to się stało z ogrzewaniem i czemu nie ma małych grzejniczków w salach.
No przecie nie powie się im, że Leon czy inny pracownik grzejniczek zabrał i obecnie swój tyłek grzeje pod biurkiem...
Mówi się natomiast, że pracujemy nad awarią systemu grzewczego, i że dla własnego dobra lepiej się ubierać jak na tę porę roku przystało.
Jak na razie wymówka działa - ciekawe na jak długo...
Pozdrawiam więc Was spod biurka ciepło i mam nadzieję, że Wam chłody listopadowe nie straszne!
Kathy & Leon
ja jestem bardzo ciepłolubna, współczuję takich warunków pracy
OdpowiedzUsuńja już bym się do niego przytulała :D zimno to zdecydowanie największe zło!
OdpowiedzUsuńO tej porze roku grzejnik najlepszym przyjacielem człowieka. :D
OdpowiedzUsuńCzuję, że w tych warunkach nawet dzięki grzejniczkowi nie mogłabym długo wytrzymać, bo jestem wielkim zmarzlakiem :p
OdpowiedzUsuńkiedyś pracowałam w miejscu gdzie musiałam chodzić w czapce, szaliku i rękawiczkach, masakra, pozostaje mi tylko współczuć, pij gorące herbatki i trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńHahahah jakie spryciule ;D No niestety u nas na Uniwerku też często jest zimno ale zaciskami zęby i siedzimy na zajęciach. Podbijam gorące herbatki i inne napoje, niestety to jedyne najlepsze wyjście :)
OdpowiedzUsuńnie dobra ty;D
OdpowiedzUsuńWspółczuję, ale dobrze, że sobie radzisz i Pan grzejnik chętnie pomaga Ci przeżyć tą Alaskę :D
OdpowiedzUsuńU mnie w szkole też ostatnio było strasznie zimno, bo nikomu nie wspominało się aby włączyć kaloryfery :p
Ja podczas wspomagania swojego ucznia na lekcji siedzę przy grzejniku, więc mam idealne legowisko. Ale jeśli nie są włączone, to zamarzam masakrycznie!
OdpowiedzUsuńJa też nie znoszę zimna :(
OdpowiedzUsuńOj jak ja Ci współczuję. W mojej poprzedniej pracy jak przychodziłyśmy rano to miałaśmy temp. 11stopni. Do 16stu dobijałyśmy pod koniec dnia roboczego. Ostatecznie zmieniłyśmy lokalizację, bo w takich warunkach nie da się jednak pracować.
OdpowiedzUsuńWspółczuję - nie lubię siedzieć w zimnie.
OdpowiedzUsuńO matko, ja bym zamarzła :D
OdpowiedzUsuńale kradziej z Leona..
OdpowiedzUsuńu mnie w szkole niestety też zimno! :P
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jest tak zimno, da się wytrzymać. :D
OdpowiedzUsuńZobaczymy co będzie później.
mam pytanko, wiesz może gdzie się podziewa Fortunata? Pamiętam, że ją odwiedzałaś, zniknęła mi z oczu :(
OdpowiedzUsuńNie lubie zimna... a mam w pracy silną "sekcję wietrzącą", która non stop otwiera okno...
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń