Dziś wolny dzień.
Czas zatem na cosik kosmetycznego.
Zapodam Wam słów kilka o pewnej oleistej substancji, znanej pod nazwą: oliwka z NNKT (witamina F) Bambino.
Od producenta: "Oliwka pielęgnacyjna jest szczególnie łagodnym produktem przeznaczonym do codziennej pielęgnacji delikatnej i wrażliwej skóry niemowląt i dzieci. Oliwka produkowana jest w oparciu o wysokogatunkowy olej roślinny z dodatkiem stabilizowanych NNKT (witaminy F), dlatego skutecznie chroni delikatną skórę przed podrażnieniami i przesuszeniem oraz sprawia, że jest ona odpowiednio nawilżona i natłuszczona.
Sposób użycia: wsmarować w suchą skórę, rozprowadzić".
Mazidło w butli:
można powiększyć przez "klik" na zdjęcie |
Szczegóły:
Cena i dostępność: zakupiłam powyższe "cuś" w Biedronce jakieś pół roku temu. Kosztowało 8 zł.
Zapach: jakiś taki oleisto-słodki. Nawet przyjemny dla nosa, choć ciekawe ile tam chemii musieli władować w ten produkt, żeby oliwka taką słodyczą woniała...
Konsystencja: urocza maź tłusta.
Opakowanie i pojemność: butla plastikowa z bardzo niepraktyczną, różową etykietką z papieru, która bardzo szybko się ufajda produktem... 300 ml pojemności.
Wydajność: no niestety genialna... Męczę ten produkt już tyle czasu, a go zostało mniej więcej jedna trzecia.
Działanie: kiepskie. Nie zachwycił mnie jakoś szczególnie, a próbowałam naprawdę znaleźć dobry sposób na powyższy specyfik. Używałam go najpierw - zgodnie z założeniami producenta - jako balsamu do ciała. I tu nastąpiła porażka na całej linii.. Mianowicie: po Bambinowej oliwce skóra się kleiła, świeciła, i długo strasznie wysychała. Kolejne podejście - kilka kropelek na noc na włosy. I tu również niewypał. Po umyciu, miast błyszczeć, kudełki się spuszyły, zetrąkowały i zaprotestowały. Ale nic to. Próbujemy dalej. Kąpiel z oliwką Bambino? Czemu nie. Do wody wlałam jeden korek oliwki. Wymieszałam rękę całość, po czym zanurzyłam się w toni. A tu od razu atakuje mnie zapach produktu. Wszechogarniający, masakrycznie słodki. Po dłuższej chwili nie do wytrzymania... Po tym jakże przykrym, kąpielowym doświadczeniu przestałam eksperymentów kosmetycznych z powyższą oliwką. Obecnie używam jej do... czyszczenia kranów w łazience. Efekt - całkiem znośny. Ale to chyba nie do tego powinien służyć produkt kosmetyczny.Jednym słowem - jak dla mnie to tłusty, oliwkowy bubel...
Ocena: 1/5
Mieliście styczność z ową oliwką?
Kathy i Leon
Le bubel, dziękuję nie skorzystam :D
OdpowiedzUsuńnoooo ja ją mam, ale też przestałam używać, a powiedz mi dlaczego moje włosie się tak elektryzuje teraz?? :)
OdpowiedzUsuńużywałam kiedyś tej oliwki ale do ciała jedynie smarowałam się po kąpieli i ocierałam ręcznikiem, nie było tragicznie.
OdpowiedzUsuńmam tą oliwkę od chyba nawet ponad roku, jak nie dwóch lat! :P i ni cholery ją wykorzystać.
OdpowiedzUsuńfaktycznie, po tej oliweczce miałam tylko tłuste rączki :D
OdpowiedzUsuńTej oliwki nie miałam :) Ale też w ogóle mało używam, jedynie latem trochę dla podkreślenia opalenizny :)
OdpowiedzUsuńja używam oliwki z dżonsona i jestem zadowolona ;P fajnie nawilża skórę, szybko się wchłania.
OdpowiedzUsuńMiałam, ale ma do niej mieszane uczucia ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
livpily.blogspot.com
nie lubie jej, na dodatek na parafinie kręcona... nie podoba mnie sie to! ;)
OdpowiedzUsuńUuu... coś chyba nie bardzo ta oliwka.. :D
OdpowiedzUsuńJa nie uzywalam tego specyfiku i raczej uztywac nie bede bo raczej nie przepadam za oliwkami ni chybew ze do wlosow ale to zupeknie inna sprawa
OdpowiedzUsuńmycie kranów oliwką mnie rozwaliło, nie mam pytań :P
OdpowiedzUsuńteż miałam, też bubel
OdpowiedzUsuń