Witajcie!
Szybki wypad na działkę za miastem dobiegł końca.
Trochę się napowietrzyłam, trochę słońca zakosztowałam, trochę mnie robale pogryzły.
Ale było warto.
Czuję się zrelaksowana, wypoczęta i taka naładowana naturą.
Nie żałuję nawet wczorajszego wstania o poranku, stresowego pakowania naprędce, ogólnego niewyspania i końcowego później zmęczenia.
Co do szosowych kombinacji drogowych donoszę z dumą, że nikogo nie zabiłam.
I tu mam na myśli zarówno ród człowieczy jak i leśnych mieszkańców.
Całą odległość z jednej działki na drugą - ok. 160 km - zaliczyłam prawie sama.
Wsparcie, a raczej zabranie mi kierownicy przez mamę, było tylko w newralgicznych momentach takich jak: wyjazd/wjazd z garażu i wyjazd/wjazd na posesję.
Gdy już szczęśliwie wyjechałam natomiast na trasę, jechało mi się cudownie.
Byłam panem świata i szosy!
Kilometry znikały pod kołami, wiatr z okna rozwiewał grzywę, a serce wypełniała radość i duma, że warto było zdawać to prawo jazdy.
Miałam co prawda kilku sytuacji niezbyt zgodnych z przepisami o bezpieczeństwie drogowym - zdechnięcie silnika na światłach i przejechanie linii ciągłej podczas wyprzedzania pijanego majową porą rowerzysty - ale jak na pierwszy raz myślę, że nie było to aż takie źle.
Gorzej przedstawiała się sytuacja psychiczna współpasażerów moich, gdyż mama przez całą trasę, za każdym zakrętem czy hamowaniem, miała wizję, że się rozbijemy.
Dziadek z kolei, początkowo gromko wiwatując Leonowi podczas manewrów, zaczął po kilku kilometrach pogawędkę o nagłych i niewyjaśnionych wypadkach w rodzinie.
Wszystko się jednakowoż udało, dojechaliśmy i wróciliśmy w jednym kawałku.
Teraz nie mogę doczekać się kolejnej możliwości kierowania pojazdem rodzinnym...
Bo na swoje własne cztery kółka muszę jeszcze odłożyć trochę grosiwa...
A u Was jak majówka przebiega?
Kathy i Leon
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
niedziela, 3 maja 2015
55 komentarzy:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hoho zuch dziewczyna ;))
OdpowiedzUsuńA ja trochę lenia złapałem i sądząc winko oglądałam filmy/pogoda jakaś kiepska , ale ostatecznie cos mnie naszło i przygotowałam moją prace licencjacka do druku.
U mnie jeszcze dzisiaj grill. Mam dosyć!
OdpowiedzUsuńooo to super :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, cieszę się bardzo że podróż się udała. :-)
OdpowiedzUsuńno i super!:)
OdpowiedzUsuńSuper,że wycieczka się udała :)
OdpowiedzUsuńha ha ha rodzina zawsze potrafi wesprzeć człowieka na duchu ;)
OdpowiedzUsuńJazda autem jest spoko, a mój weekend trwa do środy :p
OdpowiedzUsuńHe he, rodzinkę trochę nastraszyłaś swoją jazdą :) Moje początki były bardzo podobne, ale z upływem czasu jest już o nie lepiej.
OdpowiedzUsuńA majóweczka u mnie świetna, codziennie karkóweczka z grilla i piwko :) Raj na ziemi.
Ja cały weekend w domku. :/
OdpowiedzUsuńU mnie majówka przebiega dziś leniwie, może jakiś spacerek? ;)
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o prowadzenie samochodu, to uwielbiam to! :)
Ja swoją majówkę spędziłam rozpoczynając sezon motocyklowy;)
OdpowiedzUsuńGratuluję ! ;) ja też byłam na działce na wsi i było super ;p
OdpowiedzUsuńpamiętam swój pierwszy raz za kierownicą po zdaniu prawka, ale się bałam :D
OdpowiedzUsuńDziadek chyba zwątpił ;D
OdpowiedzUsuńPamietam moje pierwsze przygody z samochodem. .. Bardzo emocjonujące :)
OdpowiedzUsuńHahha , zuch dziewczyna :D Moja Mama też się bała ze mną jeździć, zupełnie nie wiem dlaczego :D
OdpowiedzUsuńa fotki robię pod recki na bloga:) i testuje kosmetyki:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHihihi ale fajnie się czytało :) gratuluję udanego wypadu za miasto, ja na swoją najbliższą działkę mam 400 km i tym razem majówka była zbyt krótka na taki wyjazd...
OdpowiedzUsuńSuper że tak dobrze się czujesz za kierownicą to najważniejsze:)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak wiara mamy w umiejętności córki :DD
OdpowiedzUsuńTeraz z górki na pazurki :D
Brawo :D a ja się kiszę w domu cały weekend :d
OdpowiedzUsuńnie mam prawa jazdy, ale moja rodzina chybaby nie histeryzowała że się rozbijemy, prędzej ja :D
OdpowiedzUsuńHeheh pamiętam moją pierwszą trasę z rodziną: ojciec trzymał za ręczny, a mama siała panikę za każdym razem kiedy ciężarówka jechała z naprzeciwka :D no, bo w dzieci trzeba wierzyć...:]
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podróż była udana :D
OdpowiedzUsuńJa wczoraj cały dzień w domu spędziłam przy książce :))
Pamiętam jak ja męczyłam mamę żeby przy każdej możliwej okazji dała mi prowadzić samochód... :P
OdpowiedzUsuńWidzisz pot trud i łzy były tego warte :D
Dzielny Leonek ;)
OdpowiedzUsuńJa głównie siedziałam w domu, ale byłam też trochę u znajomych.
OdpowiedzUsuńJa na szczęście mam ogródek koło domu, więc na działkę nie muszę jeździż. Dziś się nawet opaliłam :) Weekend upływa całkiem milutko.
OdpowiedzUsuńA co do szosowania po drogach- dobrze, że wróciłaś cała i zdrowa :D
Pozdrawiam :)
Dom i seriale, spacery, malowanie, taka tam leniwa majówka ;)
OdpowiedzUsuńfajnie, że tu tak pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńJa mam akumulatory naładowane tak w połowie, przydałoby się jeszcze kilka dni wolnego ;p
Do mnie wpadła rodzinka i dwa dni grilowaliśmy :)
OdpowiedzUsuńSuper, że podróż minęła bez większego stresu ;)
Ja przy mojej pierwszej jeździe też się stresowałam. A jednocześnie byłam z siebie bardzo zadowolona:) Ja majówkę w domu spędziłam, ale było ok.
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna!!! :)
OdpowiedzUsuńgratuluje ;) tak trzymaj:)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak wsparcie rodziny, hahahaha :D
OdpowiedzUsuńa gdzie pracujesz, że taki zapierdziel?
UsuńKierowca z bombowca ... hihi :D
OdpowiedzUsuńMajówka w domu, ale też wypoczęłam, za to już za 4 dni prawie tygodniowy urlop i wyjazd, może jeszcze cieplej będzie... Rozmarzyłam się :-)
OdpowiedzUsuńMoja nerwowa, spędzona w domu, a dzisiaj wyjeżdżamy w trasę:) No dobra, w sumie to już jutro będzie... :)
OdpowiedzUsuńA no, jeździć trzeba:))
Dobrze kochana ,że wróciłaś cała i zdrowa, relaks też ci się należał :)
OdpowiedzUsuńHaha, brawo, świetnie że poradziłaś sobie na drodze i trochę odpoczęłaś:)
OdpowiedzUsuńW końcu trzeba było odpocząć, fajnie, że wypad się udał. :-)
OdpowiedzUsuńAh Ci rowerzyści:D
OdpowiedzUsuńDobrze,że wycieczka się udała:D
Majowka niestety juz sie konczy, ale dobry były te 3 dni :) zrelaksowałam sie na maxa :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że bez ofiar. :) Niedługo się wprawisz. :)
OdpowiedzUsuńU mnie na spokojnie - ognisko ze znajomymi, kino z chłopakiem... ;)
OdpowiedzUsuńa to Dziadek,. może teraz będzie miał więcej wiary:)
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna!:)
OdpowiedzUsuńGratuluję. Ciekawy jestem, co na to powiedziałby Krzysztof Hołowczyc.
OdpowiedzUsuńNo to pierwsze koty za płoty :) Gratulacje, ja również jestem z Ciebie dumna :)
OdpowiedzUsuńMajówka spędzona w Wiśle z Ukochanym :). Kiedy odebrałaś prawko? Sama mam dwa lata, a takie przewinienia jak Ty (gaśnięcie auta, rowerzysta na ciągłej) zdarzają się dość często :) Ale to chyba normalne.
OdpowiedzUsuńjak czytam Twoje posty to od razu mi się poprawia humor :)
OdpowiedzUsuńGratulacje !!! Teraz to już będzie super :)
OdpowiedzUsuńBrawo! :D
OdpowiedzUsuń