Witajcie!
Jak większość z Was wie na podstawie postu tego: Klik! , gdy byłam w wieku mniej więcej 14 lat, zapadłam na anoreksję.
Wszystko zaczęło się książkowo - ot młode dziewczę, trochę przy kości, wyśmiewane z powodu powolności i nieudolności postanawia być fit.
Przechodzi na dietę, mniej je, dużo ćwiczy, biega.
Kilogramy idą w dół, dziewczę wygląda coraz lepiej i zgrabniej, ale jest mu ciągle mało.
Dochodzą głodówki, tabletki na przeczyszczenie, wyrzucanie jedzenia do kosza na śmieci/toalety.
Waga, dieta, jedzenie...
Wszystko łączy się w błędne koło, uniemożliwiające swobodne myślenie i egzystowanie.
Zaniepokojeni rodzice biorą dziewczę do lekarza, gdzie diagnoza jest oczywista.
Anoreksja, paranoja antyjedzeniowa, jadłowstręt.
Dziewczę ma do wyboru - ale wyschnie na wiór i odleci w siną dal jako proch, albo się ogarnie i weźmie za siebie.
Po ciężkiej walce z samą sobą wola życia i walki zwycięża.
Mija kilka, kilkanaście lat.
Choroba minęła, ale nie wygasa.
Co zostało mi z dawnych, głodowych czasów?
- wstręt do wagi/ważenia się. Nie mogę mieć w mieszkaniu sprzętu do pomiary masy ciała. W sklepach również przechodzę z dala od półek ze zdrowym stylem życia. Bo samo wspomnienie nałogowego ważenia boli,
- awersja do rozmów, pogawędek o odchudzaniu typu: "Kowalska się odchudza, Nowak się odchudza. A Ty , czemu nie gadasz z nami o dietach?" No szlak wtedy trafia na takie pogaduszki. Jak bym im wypaliła, że wszystkie diety świata tego miałam w jednym palcu i znałam na pamięć tabele kaloryczne, to by zaraz jedna z drugą zamknęła,
- słaby wzrok i arytmia serca. Nie dziwota, że od głodówek wszystko się psuje i rozpada. Jak miałam dobry wzrok w gimnazjum, tak potem się był zepsuł. Teraz mam -4,5 i to wcale nie jest przyjemne... Puls mam również nierówny, serce bije niewymiarowo. Ot uroki odchudzania,
- lęk przed powrotem choroby. To jest chyba najgorsze... Gdy mam doła, gdy mam kiepski humor - zjem sobie batonika, czekoladkę... A potem mam wyrzuty sumienia, że mi tyłek rośnie i znowu będę gruba jak dawniej.
- uraz do komentowania mojego wyglądu/sylwetki. "O Leonie, schudłaś? Przytyłaś? Lepiej wyglądasz?" Uwierzcie mi, nie ma nic gorszego niż gadka do byłej anorektyczki, że przytyła. Bo zawsze gdzieś w takiej anorektyczce, drzemie budzik ostrzegawczy, który może się obudzić pod wpływem takich słów...
Tak więc liczcie się ze słowami.
Niewinna czasem dyskusja/aluzja osobie przy kości może zmienić całe jej życie.
Tak jak to się stało w moim przypadku.
- Jaki ten Leon gruby - ktoś kiedyś rzekł.
-Gruba? Nigdy więcej! - powiedziałam sobie gdy miałam lat 14... i zachorowałam na anoreksję.
Kathy Leonia
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
sobota, 30 sierpnia 2014
33 komentarze:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zapanowała ostatnio jakaś chora moda na diety, odchudzanie Chodakowską i MelB. I tak się to właśnie kończy ... Strasznie Ci współczuje! Dobrze że w porę przyszła pomoc i wyszłaś z tego. Ja oczywiście również biegłam z dzikim pędem ćwiczących i co z tego mam? Przepuklinę kręgosłupa a w przyszłym roku czeka mnie operacja. Czy było warto? Oczywiście że nie, ale kto myślał wtedy o konsekwencjach : )
OdpowiedzUsuńEhh... Choroba dotyka tak wiele dziewczynek... Mając wolontariat w oddziele psychiatrii dziecięcej i młodzieży były same anorektyczki właściwie. Najmłodsza miała 6 lat... Ładna dziewczynka, duże okulary i oczy :) Z resztą każda z tych dziewczyn była ładna! Ale same kości. I po prostu drażni mnie ta moda na ćwiczenia, potem nastolatki się wciągają i kręgosłupy niszczą od masy ćwiczeń np. z chodakowską ;/
OdpowiedzUsuńosoby które zbyt dużo od siebie wymagają są podatne na tą chorobę, współczuję Ci obecnych kłopotów ze zdrowiem, powikłań po anoreksji
OdpowiedzUsuńWspółczuję, ale cieszę się, że już z tego wyszłaś... To najważniejsze!
OdpowiedzUsuńTo co piszesz jest przerażające. Ja także zawsze uważałam siebie za 'przy kości', chociaż moje BMI jest w normie, nawet kalkulatory podają, że mam idealną wagę. Ja jednak siebie widzę jako 'grubszą' - wstydzę się tego, nie noszę obcisłych ubrań. To jest kwestia psychiki. W ciąży przytyłam 23kg, urodziłam zdrowe 4,5kg dziecko. Potem baaardzo szybko schudłam, umarły mi samoistnie 3 zęby i została obwisła skóra na brzuchu :( Dzisiaj nadal jestem na diecie (nie jadam kolacji) i mam ogromne problemy z odpornością - praktycznie non-stop jestem chora.
OdpowiedzUsuńPaskudna choroba ;(
OdpowiedzUsuńKiedyś słyszałam chyba w telewizji, że z anoreksji się nie da wyleczyć bo pomimo, że już się odżywia normalnie, to jest strach. Myślę po przeczytaniu Twoich wyznań, że to może być prawdą. Tak naprawdę dalej chorujesz ale bez objawowo. Najgorsze są te choroby o podłożu psychicznym... niestety...
OdpowiedzUsuńKochana trzymaj się:*
To jest okropna choroba i fajnie, że udało Ci się ją pokonać ;)
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi miło ;)
Bardzo mocno 3mam kciuki, zeby z czasem takie mysli slably jeszcze bardziej. Zeby widok wagi nie przywolywal koszmarnych wspomnien, a rozmowy na ten temat nie sprawialy wiecej bolu :***
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka chorowała na anoreksję i bardzo dobrze wiem jak jest to trudne. Czasem nieprzemyślane słowo może zranić bardziej niż cios prosto w twarz.
OdpowiedzUsuńAnoreksja to bardzo poważna, ciężka i wyniszczająca choroba...
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest już znacznie lepiej.
Powodzenia i wszystkiego dobrego!
Dobrze, że wyszłaś z tego. Trzymam kciuki, żeby to nigdy nie powróciło :*
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci tego co przeszłaś...
OdpowiedzUsuńJa nie wchodzę na wagę, od daaawna, nie wiem ile ważę, a dzięki temu nie psuję sobie psychiki :) nie ważne ile ważymy, nie ważne co inni mówią, ważne by czuć się dobrze w swoim ciele :)
Najwazniejsze jest to, ze wyszlas z tego. Bardzo podziwiam, bo i wokolo sa ciagle jakies zawirowania o diety, jedzenie, wage zdrowy tryb zycia itp. Co do mnie samej - malo mnie to interesuje. Kiedys cos tam probowalam, ale zwyciezyla zdrowa mysl - nie rob sobie krzywdy! - i na tym na szczescie sie skonczylo. Nanwazniejsze to miec zaufanie do siebie samej.
OdpowiedzUsuńJa z kolei mam odwrotnie, ważę się 2-3x dziennie i MUSZĘ to robić. Oczywiście waga decyduje o moim humorze i o tym, czy pozwolę sobie na zjedzenie jeszcze czegoś tego dnia. Dziś na przykład jestem przewściekła od rana - właśnie przez wagę.
OdpowiedzUsuńI gdyby ktoś powiedział mi "o,przytyłaś" to jestem pewna, że zapamiętałabym to do końca życia.
A Ty jesteś mistrzem, że dałaś sobie radę z samą sobą. Bo to jednak była ta najtrudniejsza walka :*
UsuńNajważniejsze to przyznać się przed samą sobą,że coś jest nie tak i trzeba chcieć zmienić swoje życie. U Ciebie widzę zaszło to bardzo daleko i ciężko było Ci się zaakceptować..
OdpowiedzUsuńJa miałam bulimię.. To był okropny okres w moim życiu. Ale dzięki temu zaczęłam inaczej postrzegać siebie.
Podziwiam bardzo ze jesteś na tyle silną by wyjść z choroby i jeszcze potrafisz o tym swobodnie, w miarę, mówić :) mam nadzieję ze te gorsze myśli z czasem będą slably i odnajdziesz równowagę :)
OdpowiedzUsuńBiedna moja :(
OdpowiedzUsuńW każdym razie często nie masz wpływu na to, co mówią ludzie, zwłaszcza gdy nie są świadomi sytuacji. Najważniejsze jest to, żebyś Ty się czuła dobrze sama ze sobą a np. ja chociaż mam ostatnio trochę fioła na punkcie schudnięcia to czuła bym się straszliwie źle bez jedzenia.
Mam nadzieję, że kiedyś zapomnisz o tym wszystkim i z Twoich myśli znikną te wszystkie wspomnienia i złe skojarzenia.
Twoja historia to przestroga, ale wygrałaś i to się liczy :)
OdpowiedzUsuńDobrze znam twoja historie bo sama przez to przeszłam. A teraz od poniedziałku trafiam do szpitala ponieważ z anoreksji przeszłam na bulimię :/ zapraszam do siebie. Byla bym bardzo wdzięczna gdybys poklikala w linki z ubraniami :) patyskaa.blogspot.be
OdpowiedzUsuńanoreksja jest okropną chorobą... ludzie potrafią być straszni: naśmiewają się z kogoś, przez co potem ten ktoś zapada na takie choroby... dobrze, że już z tego wyszłaś. mam nadzieję, że to nigdy nie wróci!
OdpowiedzUsuńKochana :*
OdpowiedzUsuńto straszna choroba, ale poradziłaś sobie z nią! Jesteś młodą kobietką, która daje przykład.. Opisałaś to prosto, lekko, a człowiek wpada w zadumę...
Uważam, że ten tekst powinien być czytany w szkołach...
Podziwiam Cię za to, że ywszlas z tej choroby i chociaz nie wygasla to jednak wygralas walke z nią i bardzo dobrze i tak trzymaj :) :*
OdpowiedzUsuńTo jest jedna z tych chorób, która zostaje w człowieku na zawsze i zawsze trzeba się liczyc z jej nawrotem. ja tez jedna taka w sobie noszę. trzymajmy się!!!
OdpowiedzUsuńJa nawet nie zdawałam sobie sprawy jaka ta choroba może być poważna. Zawsze myślałam że to tylko wymysły nastolatek które chcą super wyglądać.
OdpowiedzUsuńuważam, że psycholog pomógłby Ci z tym co "zostało" Ci po anoreksji a szczególnie z lękiem :) żaden wstyd iść do psychologa :) każdy z nas ma problemy, musimy sobie jakos radzic :) pozdrawiam i życzę dużo zdrówka !
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka! Najłatwiej powiedzieć - pokochaj sama siebie, ale najtrudniej to wykonać. ;)
OdpowiedzUsuńTeż mnie się kiedyś to cholerstwo przyczepiło... Co do ostatniego punktu - nie cierpię, gdy ktoś mi mówi, że przytyłam, ale za to lubię słuchać, że schudłam. Organizm też mam nieco wyniszczony...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń16 sierpnia ma urodziny, zacznę 14 lat idę do drugiej klasy gimnazjum. Też zachorowałam na anoreksję, ale chyba wygrałam. Chyba,.... też boję się, że to powróci, ale tak samo "chyba" czuje się silna i wierze ,że dam radę. Oprócz najbliższej rodziny i oddalonej o paręnaście kilometrów przyjaciółki, nikt o tym nie wie... dlatego też ludzie mnie ranią. Ostatnio .. no w szkole, na początku., gdy moja choroba osiągnęła ,że tak powiem punkt kulminacyjny pani pedagog wzięła nas do siebie na zastępczą lekcje. włączyła nam film... o anoreksji.. z trudem powstrzymałam się od płaczu, a moje koleżanki krzyczały rozbawione" Julia to film o tobie" itp. Starałam się uśmiechać i śmiać razem z nimi , ale tak naprawdę środku dusiło mi się serce.
OdpowiedzUsuńSmutne i przykre, ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńNo dobrze. A perfekcjonizm i problem kontroli?
OdpowiedzUsuń(bo to są często bazy anoreksji, które nie chcą się odczepić, i przenosi się je na następne pokolenie w postaci wylizanego mieszkania, tresury najbliższych, nadopiekuńczości wobec dzieci)