Witajcie!
Dziś będzie post ciężki, post bardzo osobisty.
Post o strasznej chorobie, która dotknęła i mnie...
To nieprawda bowiem, że na anoreksję zapadają tylko osoby z kompleksem grubasa i niskiej wartości.
To także nie choroba jedynie rozpieszczonych jedynaków, pragnących zwrócić na siebie uwagę wiecznie zajętych rodziców.
Mogę potwierdzić na własnym przykładzie.
Zdziwieni?
Tak byłam anorektyczką…
Choć od tych wydarzeń minęło prawie 10 lat, to jakaś nikła
świadomość tego co było, wciąż tkwi w jestestwie mym gdzieś głęboko nadal…
XXX
Nigdy nie należałam do osób strasznie puszystych. Miałam jedynie co
najwyżej lekkie parę kilogramów za dużo, których to naddatków nigdy nie
traktowałam jako coś ujemnego. Dobrze mi było we własnej skórze i w
apetycie, który - skromnie mówiąc - mały nie był .
Wprawdzie
czasami od niektórych ciotek i pociotek zdarzało mi się słyszeć coś
niecoś o moim nadmiernym „tłuszczyku”, ale uwagi te przechodziły mi,
prawdę mówiąc, koło nosa. Podobnie jak przytyki mamusi, co nie chciała by w
niedługim czasie doszło do tego, że jej córeczka wyjadła całą lodówkę, i
dyskretnie mówiła mi o powstrzymywaniu apetytu.
Koledzy i koleżanki w
szkole także nie dawali mi nigdy wprost do sugestii, żem za bardzo przy
kości. Jedynie przy wspólnych zabawach na wf i ćwiczeniach
integracyjnych, Kathy Leonia była wybierana jako ostatnia i zawsze to jej się
dostawało, że sknociła zagrywkę albo, że do piłki nie dobiegła w czas.
Wszystko się zmieniło, kiedy w edukacji szkolnej doszłam do klasy 6 podstawówki.
Zaczęłam zauważać swoją nadmierną puszystość w porównaniu z innymi koleżankami, które niespodziewanie jawiły mi się jako ideały.
To był pierwszy impuls do rozpoczęcia kuracji odchudzającej.
Drugim impulsem stało się przezwisko wymyślone przez moich kolegów z
klasy, którzy, inteligentnie, zamiast mego imienia używali miłego
określenia: ”Kachna grubachna”…
XXX
Jakie było ich zdziwienie, gdy po dwóch miesiącach z Kachny-grubachny stałam się Kachną-chudziachną.
Tak, to był pewien rodzaj samozaparcia, który przez ponad pół roku
kazał mi stosować drakońskie diety,wymyślone przez mą skromną osobę.
Na śniadanie konsumowałam pół kromki chleba, podobnie jak na kolację.
Na obiad z kolei uparcie jadłam dwa kartofle lub jedną chochelkę zupy.
Poza tym wszystkim ćwiczyłam intensywnie niezliczone przysiady, pompki, podskoki, wyrzuty etc.
Tabletki na przeczyszczenie i lepsza przemianę materii były również moim środkiem zapobiegawczym.
To było coś, nad czym miałam kontrolę, coś co było tylko i wyłącznie moje.
Nie oceny, nie dobre zachowanie, nie ciuchy.
Ale moja własna aparycja, moje utracone kilogramy, mój nowy
wizerunek, kiedy to okrągłe policzki ustępują miejsca wystającym kościom
policzkowym, a oponki z brzucha idą sobie hen hen daleko, wypierane przez
płaskość.
Co na to rodzice?
Z początku cieszyli się, że ich córeczka zmienia swój jadłospis i zaczyna dbać o linię.
Jednak
szybko to zadowolenie zmieniło się w przerażenie, gdy podczas
kontrolnego ważenia w przychodni okazało się, że Kathy Leonia z 53 kilo przy
wzroście 157 waży nagle 42 kilo i ciągle odmawia spożywania swoich
porcji z dawnym apetytem i chęcią.
Posiłki stały się dla mnie istną męką. Nie cierpiałam rodzinnych
obiadów, ani wypadów ze znajomymi na pizzę czy na frytki. Wszyscy
zamawiali tuczące smakołyki, a Kathy Leonia dłubała widelcem w najmniej
kalorycznej sałatce.
Skąd wiedziałam że to najmniej kaloryczne? A bo tablice z kaloriami
znałam niemal na pamięć. Wystarczyło jedynie dodawać określone produkty
do siebie i każde danie miało się idealnie wyliczone.
XXX
Nie wiem dokładnie, co było by ze mną i moją pasją odchudzania, gdyby nie pewna doktor.
Po kolejnej kontrolnej wizycie, kiedy to się okazało że moja waga
spadła znowu i wynosiła 38 kilogramów a mama wpadła w niemal w czarną
rozpacz, pani doktor poprosiła mnie o chwilę rozmowy sam na sam.
W sumie wszystko było mi jedno.
Mamy błagania, taty groźby, babci
płacze, znajomych zmartwienia, pani wychowawczyni dziwne pytania, czy
dobrze się czuję - nie dawały skutku.
Dopiero ta babska rozmowa z lekarką.
Nie wiedziałam, że to będzie przełom w tej mojej paranoi odchudzania.
Uświadomiła mnie że to tylko ja sama mogę sobie pomóc, że to nie jest choroba mojej rodziny ale moja.
I jeśli chce się doprowadzić do ruiny to powinnam mieć tego świadomość, że właśnie to robię.
XXX
Wróciłam po tej rozmowie do domu, usiadłam w kuchni i zobaczyłam kotlety na stole stojące.
Wielkie, kaloryczne, robione przez moją babcię.
Mając na uwadze słowa lekarki przemogłam się.
Po raz pierwszy od pół roku zjadłam coś co miało więcej niż 100 kalorii za jednym razem.
Skończyłam z koszmarem odchudzania.
Wróciłam do normy.
Co prawda sidło anoreksji nadal czasami zataczało koło mnie swoje
zabójcze kręgi i miałam parę nawrotów, ale już nigdy tak jak za
pierwszym razem.
XXX
Jednak pewne rzeczy z tej choroby pozostaną mi na zawsze.
Chude ręce i nogi, pogorszony wzrok, szybkie męczenie się.
Czy boję się ponownego nawrotu?
Teraz już nie, choć wiem, że anorektyczką w umyśle pozostaje się całe życie..
Od ponad 8 lat moja waga stoi na szczęście w miejscu.
51 kilo, 164 wzrostu.
I niech tak zostanie.
XXX
Miałam szczęście że udało mi się z tego wyjść.
Ile osób na świecie tego szczęścia nie ma i choroba je niszczy do końca…
Gdyby nie tamta rozmowa z lekarką nie wiem co by się ze mną działo teraz.
Może nie mielibyście po prostu okazji poznać mego radosnego pisania i mej skromnej osoby tu na łamach tego bloga…
Kathy Leonia
PS.2 Obrona jednak we wtorek.
Mam dwa dni na naukę.
Będzie bowiem zastępstwo za promotorkę.
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
niedziela, 17 marca 2013
92 komentarze:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo się cieszę że z tego wyszłaś i że dzielisz się z nami tą historią. Dobrze, że istnieją lekarze, którzy wiedzą jak się zachować, większość w tej sytuacji rozmawia z rodzicami tak jakby dziecka przy tym nie było...
OdpowiedzUsuńPowodzenia na obronie!
dokładnie;p
UsuńDobrze że nie popadłaś głębiej w tą chorobę, moja znajoma leczy sie tak latami, teraz ma 28 lat i dalej z tym walczy, lądując co jakiś czas w szpitalu... straszne... Powodzenia we wtorek!!:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdzieki;p
UsuńZapewne wcześniej nie wiedziałaś o tym, że jesteś właśnie anorektyczką do tej rozmowy z lekarką? Jak to wszystko czytam to aż mnie ciarki przechodzą. Dobrze, że ktoś taki porozmawiał z tobą i jest już wszystko dobrze. Cieszę się, że jesteś :*
OdpowiedzUsuńja się wbrew pozorom czułam dobrze;p
UsuńGratuluję Ci,że udało Ci się pokonać chorobę.
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńStraszne, ale dobrze, że sobie z tym poradziłaś :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia we wtorek! :)
ale prawdziwe..
UsuńOstatnio czytałam ten post... bo chciałam sobie przypomnieć, co pisałaś jako Karia.
OdpowiedzUsuńWażne, że sobie poradziłaś z chorobą i że jesteś teraz silniejsza.
Powodzenia we wtorek :*.
jestem i nic mnie nie złamie;D
Usuńgratuluję pokonania anoreksji.. tydzień temu dowiedziałam się, że chłopak mojej koleżanki z klasy ma właśnie tą chorobę. także nie dotyka ona wyłącznie dziewczyn.
OdpowiedzUsuńa co do ceny kurtki to powiem Ci szczerze, że trafiła mi się niebywała okazja, bo dałam za nią jedyne 95 zł. ;)
to ładna okazja:)
UsuńMi ten rodzaj zaburzeń odżywiania znany jest tylko albo aż z perspektywy psychologicznej. Niemniej, gratuluję pokonania choroby, i odwagi do zamieszczenia notki.
OdpowiedzUsuńteoria nie idzie w parze z tym jak się ową chorobę ma
UsuńGratuluję pokonania choroby. Moja siostra również miała z tym duże problemy - można powiedzieć, że ciąża ją uratowała.
OdpowiedzUsuńI powodzenia na obronie :)
czyli też dała radę;)
UsuńTo straszne , ale dobrze ,że udało Ci się pokonać chorobę ;*
OdpowiedzUsuńwiem:D
UsuńGratulacje pokonania tej okropnej choroby... nie mówi się o niej tyle co powinno, a nawet nie wiemy naprawdę ilu anorektyków jest w około nas... Może komuś Twój artykuł da do myślenia i pomoże
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
właśnie u nas nadal to temat tabu
Usuńmoja siostra strasznie zwraca uwagę na to co je. nie odchudza się, ale je tylko zdrową żywność. to się chyba nazywa ortoreksja.
OdpowiedzUsuńpamiętam jak chodziła taka chuda jak patyk. schudła strasznie, zanikł jej okres, teraz musi się leczyć hormonalnie. skomplikowana historia. dobrze postanowiłaś z tym walczyć. każda kobieta nie obraziłaby się gdyby schudła parę kilo. ale tak szczerze mówiąc, mnie to jebie czy tu czy tam mam tłuszczyk. kobieta ma mieć krągłości, ma mieć cyc i pupę, a nie tak takie chucherowe coś. po chuj się tak męczyć, wyrzeczenia itd. życie nie polega na tym, żeby być chudym.
mi tez okres znikł.. na pół roku.
UsuńTaka młodziutka byłaś. Ale to jest właśnie to, że dzieci są tak okrutne, nawet nie zdają sobie sprawy, jak wiele zła mogą wyrządzić ich słowa. Najgorsze, że ostatecznie odbiło się to na twoim zdrowiu. Co tu dużo mówić, dorosłe osoby też potrafią przywalić między oczy i nie zwracają uwagę na to, że kogoś to boli. Mi bardzo długo dokuczali z moim wzrostem, co najmniej jakbym mogła to zmienić. Jak zakładałam obcasy to mówili mi, że oszukuję (WTF???). Na szczęście mam taki charakter, że na większość rzeczy mam wywalone, a przynajmniej na to co w moim odczuciu jest nie warte mojej uwagi. Przynajmniej nie mam problemu z tym, że któryś facet jest dla mnie za niski;) A ja lubię takich baaaardzo wysokich;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie we wtorek. Oj będzie się wieczorem działo ;)
ale to że za niska jesteś?
UsuńGratuluję pokonania choroby !! :)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńWspółczuję Ci tej choroby ;/
OdpowiedzUsuńjuż się wyleczyłam
UsuńPostaram się nagrać , tylko narazie mam problem z dodawaniem zdjęć na bloga , a co tu mówić jakbym miała filmik ładować ;p
OdpowiedzUsuńsuper czekam:)
Usuńbardzo bardzo się cieszę,że pokonałaś tą chorobę :* chciałabym ważyć tyle co Ty :)
OdpowiedzUsuńoj nie mów o wadze;)
Usuńbardzo Ci dziękuje, że po raz kolejny napisałaś o tym wszystkim, traktuje to jako kolejne, bogate doświadczenie! Cieszę się, że udało Ci się wyjść z tego wszystkiego, jesteś silna! :)
OdpowiedzUsuńbez siły by mnie nie było:)
Usuńsuper post ;) dobrez się go czyta ;)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńOj kochana, jaki smutny post. Ale jednocześnie pełen nadziei, że można wyjść z tej strasznej choroby. Jestem z Ciebie dumna, z Twojego samozaparcia i tego że dałaś radę. To prawda, że rodzina nic nie może zdziałać, dopóki chora osoba sama nie zechce sobie pomóc. Ja też miałam taki impuls do odchudzania, jednak to był taki test dla samej siebie. Jak schudłam do określonej wagi - przestałam się odchudzać (nie wspomnę o jojo, które mnie dopadło). Jednak już chyba nigdy nie wyzbędę się z głowy tego, że muszę ukryć to czy tamto, choć moja waga jest jak najbardziej w normie i to nawet bliżej dolnej granicy. Zawsze sprawdzam w lustrze czy nie wystaje mi boczek, jakaś fałdka jak usiądę itp. Ale jakoś z tym żyję :) A co do wady wzroku to mam -2 i -2.25 :*
OdpowiedzUsuńja mam minus 4;p
Usuńto dobrze że potrafiłaś uświadomić to że to nie żarty
OdpowiedzUsuńmusiąłam..
UsuńCiekawy post dzięki któremu możemy Cię troszkę bardziej poznać :) Bardzo się cieszę że pokonałaś Ane, przypuszczam że to było trudne ale Ci się udało i za to wielkie gratulacje ;) Trzymaj sie kochana :*
OdpowiedzUsuńraczej post na przestrogę;)
Usuńcieszę się, że udało Ci się z tego wyjść! :*
OdpowiedzUsuń:) na szczęście
Usuńdobrze, że ci się udało pokonać chorobę. Sama wiem po sobie, że dokuczanie rówieśników ze szkoły jest straszne :/
OdpowiedzUsuńoni tak naprawdę przyczynili się do tego odchudzania..
Usuńjejku... anoreksja to coś strasznego, bardzo ciężko z niej wyjść. Najważniejsze, że Tobie się udało! ;* Gratuluję samozaparcia :)
OdpowiedzUsuńto koszamr
Usuńo mój Boże... gratuluję Ci przezwyciężenia tej choroby!
OdpowiedzUsuńciężko było:)
Usuńja też gratuluję pokonania choroby, Jesteś dzielna że się nie poddałaś i mimo tego, że tak wiele przeszłaś dałaś radę!:*
UsuńMyślę, że chyba każdy z nas ma swego rodzaju kompleksy powiązane z wagą. Osobiście chcę osiągnąć 50kg (a ważę jedynie 5 więcej), aczkolwiek do anoreksji mi daleko - i fizycznie i psychicznie. Warto jednak pamiętać, że ta choroba wiąże się z psychiką - wygląd jedynie jest jej efektem.
OdpowiedzUsuńLiczenie kalorii, wstręt do jedzenia... Boże, jak to brzmi. To straszne, że ta choroba tak niszczy człowieka.
Podziwiam Cię za umiejętność wyjścia z tej paranoi, gdyż wielu niestety się nie udaje. Musisz mieć doprawdy bardzo silną wolę. Szacunek. Wielki.
-------------------------------------
Zostałaś przeze mnie nominowana :) Szczegóły w nowym wpisie na moim blogu. I przepraszam, jeśli nie bierzesz udziału w tego typu zabawach.
super chętnie się przyłącze:L(
UsuńAnoreksja i bulimia to jedne z najgorszych chorób...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że z tego wyszłaś :*.
oj tak.. to masakra
UsuńNajważniejsze, że z tego wyszłaś :) Zyczę Ci wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńkochana;*
Usuńcieszę się, że opisałaś swoją historię bo to na pewno w wielu przypadkach pomoże innym!
OdpowiedzUsuńDobrze że z tego wyszłas kochana ;*
oj bardzo dobrze..
UsuńChyba najwazniejszym krokiem jest pamiętanie o tym i nie wypieranie się tego, że się zbłądziło. I z jednym się zgodzę, ze to zostaje na całe życie. Alkoholizm, anoreksja czy też w mojej opinii najpotężniejsza czarna siła we wszechświecie, depresja. Tego się nei da wyrzucić.
OdpowiedzUsuńtak to prawda. to zawsze będzie w człeku
UsuńCieszę się, że z tego wyszłaś. Dobrze, że pisałaś swoją historię dla innych.
OdpowiedzUsuńja tez sie ciesze :) i nie wyobrazam sobie zycia bez jedzenia ;) uwielbiam jeść ;) ale Twoja historia to przestroga dla innych ;) dobrze że trafiłaś na takiego lekarza;)
Usuńdla przestrogi :)
UsuńJejku, to rzeczywiście trochę przeżyłaś, ale to dobrze, że udało Ci się z tego wyjść :)
OdpowiedzUsuńJa po skończeniu podstawówki też miałam taki okres drastycznego odchudzania, ale ono polegało tylko na tym, że przez ponad 2 tygodnie nic nie jadłam, tylko mleko piłam. Ale jak zaraz zauważyłam efekty, to znowu zaczęłam jeść. Za bardzo właśnie lubię jeść , żeby z tego rezygnować na dłuższą metę :)
o matko... 2 tyg bez jedzenia??
UsuńCieszę się, ze udało Ci się wyjść z tej podstępnej choroby. Jesteś silną osobą i wierzę w Ciebie. Szacun wielki.
OdpowiedzUsuńdzięuję:)
UsuńCieszę się bardzo, że udało Ci się pokonać tą straszną chorobę :) i miejmy nadzieję, że już nigdy nie powróci... :)
OdpowiedzUsuńoby też na to liczę:)
UsuńCzytała kiedyś Twoją historię, ale nie zostawiłam tutaj śladu. Nie wiedziałam co napisać. Ja nigdy nie miałam z tym problemu i nie znam nikogo osobiście, dlatego nie wiem jak to jest.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że pokonałaś to i masz za sobą. Życzę abyś nigdy więcej nie wracała do takiego stanu. Buziaki:)
bo prawda jest taka że w POlsce nie mówi się otwarcie o tej chorobie. Wiemy o niej z gazet ale nie z życia takiego prawdziwego. To nadal temat tabu
Usuńa ja także to przeszłam byłam 5 tygodni w ośrodku rodzice się bali ze kopne w kalendarz , rok walki z ponownym nauczeniem się jedzenia ale to już za mną 8 lat temu ... z 60 kg schudłam do 48 i ciągle byłam gruba :0 a mierzę 172 ups trochę dużo poleciało kilogramów ale byłam głupia i nie było sensu tego robić ach ta młodzież ... pozdrawiam ...
OdpowiedzUsuńcóóż błędy młodości jak to można nazwać zostaną w psychice na zawsze... mi na szczęście udało się bez ośrodka wyleczyć:))
Usuńja jestem bardzo zaskoczona. I podziwiam Twój upór i silną wolę.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci, tego, że odzyskałaś kontrolę nad swoim życiem.
Wcześniej nie widziałam tej zakładki, coś mi chyba na oczy padło.
mam wzrost ten sam co ty i tylko tyję. nie mam takiej siły.
Teraz przybyło mi problemów, i nie myślę o jedzeniu.
anorektyczką w umyśle pozostaje się całe życie..
OdpowiedzUsuńświęta prawda.
to samo jest zresztą z wieloma chorobami i nie tylko chorobami, kiedy do konca zycia powinniśmy się przedstawiac "cześć, jestem XYZ i jestem....." ....
Cześć..
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko, że zapraszam cię na mojego nowego bloga i zachęcam do obserwowania, może zainteresują cię posty osoby podobnej w pewnych kwestiach do ciebie. :)
modelkanacodzien.blogspot.com
to prawda anoreksja pozostaje w umyśle na zawsze mam 34 lata i zmagam się z nią od 17 lat...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się udało. Trzymam za Ciebie kciuki :)
OdpowiedzUsuńZnam dwie dziewczyny, którym faceci na odchodne powiedzieli, że są brzydkie grube i głupie. Oczywiście nie było to prawdą, ale dało początek anoreksji.
Straszne jest, że dążymy do jakiegoś ideału narzuconego przez media :(
A ja mam 172 cm i wazę 55 ;D
OdpowiedzUsuńAleż mi łyso, że dopiero teraz zauważyłem tę zakładkę. Myślałem, że tu tylko o kosmetykach i przyłaziłem bo podoba mi się jak piszesz... dla samej składni i doboru słów.
OdpowiedzUsuńMyślę, iż fakt pokonania "demona" dodał Ci wiele do tego radosnego usposobienia. Cieszę się, że tu trafiłem bo jesteś bardzo interesującą osóbką, choć sam się do siebie śmieję, że czytuję damski blog. :P
Pozdrawiam.
Tej historii Twojej osoby nie znałam... :* :( przykro mi,ze musiałas przez to przejsc.. Zasymilowałas tą częśc swojej osobowości, która wytoczyła ciężką artylerię, cudowne jest to, ze dałas radę, to jak pokochac wroga,,,jego siła wówczas maleje. Ponoć dostajemy na barki tylko taki ciężar, jaki jesteśmy w stanie udżwignąć...Ty swój przeniosłas i rozładowałas kochana! Gratuluję siły i odwagi, tego, ze podzieliłas sięz nami swoją historią <3 to wspaniała motywacja i dla innych, którzy zmagają się z różnymi chorobami, dziękuję :***
OdpowiedzUsuńMoc buziaków :****
Zapraszam http://modmag.bloog.pl/
OdpowiedzUsuńpodziwiam Ciebie za to,że udało Ci się wyjść z anoreksji. Dzięki temu pewnie teraz jesteś szczesliwa:)
OdpowiedzUsuńna mnie ludzie mówili anorektyczka nie ważne że jadłam normalnie i nigdy się nie odchudzałam, to że jestem chuda oczywiście musiało świadczyć o anoreksji albo Bóg wie czym innym. Nigdy nikt się nie interesował że anoreksja to choroba . dobrze że udało Ci się z tego wyjsć ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyszłaś z tego i uświadamiasz nas.
OdpowiedzUsuńDobrze, żetrafiłam na blog tak wartościowej osoby.
Pozdrowienia ze Szwecji.:)
Gdyby nie moja przyjaciółka, zapewne dzisiaj nie byłoby mnie na tym świecie. To ona pomogła mi pokonać anoreksję i wrócić do świata żywych.
OdpowiedzUsuńKażdy medal ma dwie strony. Waga dobra do wzrostu - gratuluję ! Ja mam 165 cm i chciała bym wazyc pomiędzy 50 - 60 kg. Ja zaś choruje na otylosc, depresje i DDA .
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla ciebie. Udało ci się to czego ja nie umiem osiągnąć. Walczę z anoreksją od dwóch lat i dopiero teraz czuję potrzebę dzielenia się moją historią z innymi. Trzymam za ciebie kciuki, żeby nasza wspólna "przyjaciółka" już nigdy nie wróciła
OdpowiedzUsuńIt's a complex illness and I feel like it is not presented well in the media. Many people don't take anorexia seriously, they don't understand that people suffering from it often need help. It is good that the conversation with the doctor managed to help you. It is great you managed to get better by yourself. All the best to you.
OdpowiedzUsuń