Dziś przybywam do Was z opinią leonową na temat pewnego serum do łepetyny pomocnego w walce z ŁZS, jaki otrzymałam w ramach współpracy z Elfa Pharm.
Będę mówić o produkcie z Elfa Pharm z marki Vis Plantis, znanym pod nazwą serum do skóry głowy z dziegciem brzozowym.
Słowo od producenta: pielęgnacja skóry z łuszczycą skóry głowy owłosionej, łojotokowym zapaleniem skóry głowy, a także z łupieżem tłustym.
Rozwiązanie: działanie dziegciu brzozowego, znanego od wieków naturalnego składnika z niezwykłego drzewa jakim jest brzoza, pomaga w postępowaniu uzupełniającym i kontrolowaniu wymienionych problemów
Serum o dobrych własnościach redukujących, bogate w emolienty i składniki odbudowujące naturalną barierę ochronną. Nie zawiera barwników, parabenów i kompozycji zapachowej, ma charakterystyczny zapach. Regularnie stosowane stopniowo reguluje pracę gruczołów łojowych, redukuje oznaki łupieżu oraz zapobiega jego ponownemu powstawaniu. Zmniejsza przetłuszczanie się włosów. Przyspiesza resorbowanie się zmian grudkowo-łuszczących skóry głowy, poprawia jej nawilżanie, elastyczność i komfort. Skóra jest mniej podatna na świąd.
Dziegieć brzozowy - zawartość 0,5%: naturalny, brązowy, gęsty, oleisty, o specyficznym zapachu, pozyskany w procesie suchej destylacji kory brzozowej, sprawdzony w tradycji ludowej do pielęgnacji skóry z problemami
Składniki wspierające:
- Roślinna betaina - reguluje nawilżanie i elastyczność naskórka, ułatwia złuszczanie
- Oliwa z oliwek - poprawia stan bariery hydrolipidowej, uszczelnia przestrzenie międzykomórkowe
- Olej lniany - bogaty w kwasy omega- 3,6,9, odbudowuje płaszcz ochronny skóry
- Pantenol - zwiększa syntezę lipidów, wzmacnia barierę ochronną, nawilża, łagodzi, działa przeciwświądowo
Sposób użycia:
Po umyciu głowy szamponem nakładać cienką warstwą 1 raz dziennie na miejsca zmienione, 3 razy w tygodniu. Nie wcierać. Zmyć po 5 minutach. W przypadku nasilonych zmian pozostawić na 6 - 8 godzin. Serum może plamić tkaniny.
Uwaga: Przed zastosowaniem należy wypróbować działanie na niewielkim obszarze skóry, nie stosować na otwarte rany i w ostrych stanach zapalnych skóry, nie stosować w czasie ciąży i ze steroidowymi kremami przeciwzapalnymi. Do zewnętrznego stosowania, w razie dostania się do worka spojówkowego przemyć dokładnie wodą. Dziegieć posiada własności fotodynamiczne, dlatego w trakcie stosowania preparatu nie opalać się i nie korzystać z solarium.
Skład:
Aqua, Propylene Glycol, Cetyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Betaine, Linum Usitatissium Seed Oil, Olea Europea Fruit Oil, Aminopropyl Dimethicone, Betula Alba Oil, Panthenol, Citric Acid, Dmdm Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate.
Mazidło w pudle:
Od producenta:
W butli:
Na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: płyn otrzymałam jak produkt ze współpracy z Elfa Pharm. Normalnie można go ucapić właśnie tam, gdzie kosztuje jakieś 15 zł.
Zapach: mocny, dziegciowy, niezbyt uroczy.
Konsystencja: kremowa maź do niwelowania łuski.
Opakowanie i pojemność: brązowa butla z elementem estetycznie wyglądającej gałązki brzozy nań oraz z biało-żółtymi napisami. Pojemność: 200 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Produkt spokojnie starczy na ponad pół roku użytkowania.
Działanie: zacne. Zacznę może od tego, że to nie pierwsza moja przygoda z produktem dziegciowym. Wcześniej raczyłam używać podobnego szamponu - również z Green Pharmacy - ale z racji na woń uciążliwą, nie mogłam go zdzierżyć... Jestem bowiem estetką zapachową - zarówno w życiu codziennym, jak i pielęgnacyjnym nie znoszę, jak coś brzydko pachnie. To samo tyczy się kosmetyków. Dlatego też do serum Vis Plantis podchodziłam bardzo, ale to bardzo ostrożnie. Na początku rzeczywiście było ciężko przyzwyczaić się do woni dziegciu, natomiast potem jakoś "poszło". Szczęście bowiem, że mazidło jest na naszej głowie li minut ok. 10 - to jeszcze da się znieść. Produkt więc stosowałam głównie rano, przed myciem głowy. Aplikowałam go sobie na dłonie i wcierałam paluchami cienką warstwą w łepetynę. Po czym - zależnie od stanu łuskowego - zmywałam po ok. 10-15 minutach. Dzięki temu łuska była zniwelowana, skóra głowy czysta, a i nos nie cierpiał zbytnio. Mazidło mnie nie uczuliło, nie podrażniło, nie wysypało. Specyfik dobrze się zmywał, nie zostawiał - na szczęście! - zapachu na włosach. Wszystko było zacne i fajne. Jeśli do tego dodam wydajność, taniość i łatwą, internetową dostępność - ot polecam ŁZSowym głowom! Jedyne co niezbyt mi się widzi, to ten zapach dziegciowy... Wiem natura, wiem samo zdrowie... No cóż. Jeśli coś ma pomagać, to trzeba czasem i takiż smrodek znieść w pokorze.
Opakowanie i pojemność: brązowa butla z elementem estetycznie wyglądającej gałązki brzozy nań oraz z biało-żółtymi napisami. Pojemność: 200 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Produkt spokojnie starczy na ponad pół roku użytkowania.
Działanie: zacne. Zacznę może od tego, że to nie pierwsza moja przygoda z produktem dziegciowym. Wcześniej raczyłam używać podobnego szamponu - również z Green Pharmacy - ale z racji na woń uciążliwą, nie mogłam go zdzierżyć... Jestem bowiem estetką zapachową - zarówno w życiu codziennym, jak i pielęgnacyjnym nie znoszę, jak coś brzydko pachnie. To samo tyczy się kosmetyków. Dlatego też do serum Vis Plantis podchodziłam bardzo, ale to bardzo ostrożnie. Na początku rzeczywiście było ciężko przyzwyczaić się do woni dziegciu, natomiast potem jakoś "poszło". Szczęście bowiem, że mazidło jest na naszej głowie li minut ok. 10 - to jeszcze da się znieść. Produkt więc stosowałam głównie rano, przed myciem głowy. Aplikowałam go sobie na dłonie i wcierałam paluchami cienką warstwą w łepetynę. Po czym - zależnie od stanu łuskowego - zmywałam po ok. 10-15 minutach. Dzięki temu łuska była zniwelowana, skóra głowy czysta, a i nos nie cierpiał zbytnio. Mazidło mnie nie uczuliło, nie podrażniło, nie wysypało. Specyfik dobrze się zmywał, nie zostawiał - na szczęście! - zapachu na włosach. Wszystko było zacne i fajne. Jeśli do tego dodam wydajność, taniość i łatwą, internetową dostępność - ot polecam ŁZSowym głowom! Jedyne co niezbyt mi się widzi, to ten zapach dziegciowy... Wiem natura, wiem samo zdrowie... No cóż. Jeśli coś ma pomagać, to trzeba czasem i takiż smrodek znieść w pokorze.
Ocena: 4/5
Produkt ze współpracy, ale recenzja obiektywna.
Miałyście?
Kathy i Leon
Taki specyfik pomoże wielu osobom.Moja mama miała takie problemy ale nic jej nie pomogło niestety.
OdpowiedzUsuńByla u dermatologa?
UsuńJeśli pomaga, to warto znieść te dziesięć minut ze śmierdzącym produktem na głowie :)
OdpowiedzUsuńMusze nos zatykac xd
UsuńNie znam tego produktu, ale będę miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńLepetyna Cie swedzi ?;)
UsuńNie znam. Moj synuś ma problem ze skora głowy ale olejek arganowy i emolium dają radę
OdpowiedzUsuńA co ma dokladnie na lepetynie? Luske lupiez?
UsuńSerum mnie zaciekawiło <3
OdpowiedzUsuńMnie hakuro korci od zawsze:D
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, niestety mam ŁZS.
OdpowiedzUsuńHmmm... widzę pochodną formaldehydu. A powinno być łagodniej. Grunt jednak, że ciebie nie podrażnia - to najważniejsze.
OdpowiedzUsuńnie miałam, ale dobrze wiedzieć na przyszlość:)
OdpowiedzUsuńDziegieć brzozowy? Nie słyszałam, ale za to, że jest niezły to nawet i zapach można znieść. Byleby działanie było korzystne
OdpowiedzUsuńCałe szczęście ja nie mam takich problemów :)
OdpowiedzUsuńDobry produkt za niską cenę to super sprawa ;-)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie, nigdy nie stosowałam takiego serum. ;)
OdpowiedzUsuńAle Ty produktów testujesz!
OdpowiedzUsuńNie mam problemów, na które oddziałuje ten produkt, jednak chetnie polecę go mojej Mamie :)
OdpowiedzUsuńZgodnie z tym co napisałaś poniżej - obserwuję Cię :)
miałam szampon z dziegciem, ten smród pamiętam do dziś!
OdpowiedzUsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńNo trudno, że śmierdzi, ale niech pomaga! Czarna rzepa też perfumą nie wonnieje ;)
OdpowiedzUsuńSkoro taka fajna ocenka to warto spróbować. :-)
OdpowiedzUsuńmoże mojej koleżance sie przyda, już jej wysyłam linka do Twojej recki.
OdpowiedzUsuńFajnie, że wykazał się takim działaniem :)
OdpowiedzUsuńJeżeli coś pachnie nie ładnie od razu przechodzi na moja czarną listę...O ile to nie ma właściwości leczniczych :D
OdpowiedzUsuńDziegieć kojarzy mi się tylko z końmi :P Korzysta się z niego przy pielęgnacji kopyt :P
OdpowiedzUsuńGrunt, że się sprawdza, choć znam ten ból, gdy zapach jest nieładny delikatnie mówiąc:)
OdpowiedzUsuńJa nie mam problemu z dolegliwością do leczenia której przeznaczony jest ten produkt, jednak za to zmagam się z ciągłym wypadaniem włosów :(
OdpowiedzUsuńZamierzam je wypróbować i inne produkty z tej serii. :)
OdpowiedzUsuńMocno mnie zaintrygowałaś! :D
OdpowiedzUsuńProdukt raczej nie dla mnie ale dobrze wiedzieć. Zawsze może się przydać. :)
OdpowiedzUsuńJak tylko dostanę wypłatę to się wybiorę do mojej ulubionej drogerii , bo ostatnio mam chcice na serum ze śluzem ślimaka :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że produkt odpowiada Ci :) a zapach jakoś zawsze można przeboleć ;p
OdpowiedzUsuńNiestety naturalne kosmetyki mają okropny zapach. Mam pomadkę ochronną Sylveco i stosuję ją wyłącznie w domu, bo nie chcę, żeby ktoś czuł ten zapach :)
OdpowiedzUsuńnie stosowałam jeszcze. uzywalam z seberici :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie koniecznie zapisać nazwę, ciągle szukam czegoś naprawdę skutecznego na łupież.
OdpowiedzUsuńtakiego specyfiku jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMi dziegieć śmierdzi papierosami :P Kupiłam z tej serii szampon, ale dopiero użyłam 2 razy, więc nie mogę się wypowiedzieć na temat jego działania (mam lekki łupież widoczny tylko na mokrych włosach oporny na większość specyfików :P). Żeby nie czuć tego zapachu myję tym szamponem skórę głowy, a resztę już pachnącym i działającym nawilżająco :)
OdpowiedzUsuńDziegciu :D cieszę się żeś zadowolona i Twe kłaki wyglądają pięknie :D też się może skuszę bo i cena nie odstrasza :)
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz, to postaram się gdzieś upolować. :)
OdpowiedzUsuńwiesz, jak z lekarstwami - im coś gorzej smakuje, tym lepiej kuruje. Może z zapachem też ma to coś wspólnego? :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś problem z ŁZS. Na szczęście pomogły mi wizyty u dermatologa;)
OdpowiedzUsuńJak tam po weekendzie?
OdpowiedzUsuńKatar tym razem mi pomógł, bo nie czuję zapachu dziegciowego :)))
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, ale nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie lubię śmierdzących kosmetyków, ale skoro pomagają, to czasem warto przecierpieć;)
OdpowiedzUsuńwoooow nie slyszalam o nim nigdy ;D
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie maiłam potrzeby stosowania takich specyfików.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę na oczy. Zainteresowałaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńZainteresowało mnie serum :D
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś szampon z dziegciem i strasznie zraziłam się. Teraz nie sięgam po kosmetyki, które mają go w składzie. :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy i skóra na głowie mają się teraz dobrze, lecz jakiś czas temu miałam problemy z nimi i używałam szamponu z dziegciem, śmierdział niesamowicie, ale fakt faktem pomógł :)
OdpowiedzUsuńTaki smrodek to nie smrodek :P
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do tego produktu :)
OdpowiedzUsuńNie mam na szczęście problemów ani z łupieżem, ani z przetłuszczającymi sie włosami, więc raczej nie skorzystam, pomimo, że produkt wydaje się być świetny.
OdpowiedzUsuńSuper, ze ow specyfik Leonowej glowie podpasil :) Uzywlam juz produktow z dziegcem, nawet sam wywar zakupilam, jednak lepetyna zareagowala alergicznie :(
OdpowiedzUsuńostatnio interesują mnie kosmetyki z dziegciem, szukam różnych recenzji myślę że skuszę się właśnie na green pharmacy
OdpowiedzUsuń