Dziś sobie skórę złotem pomaziamy.
Będę mówić o balsamie Golden Charm vel Magia Złota na skórze z Lirene.
Słowo od producenta: "Balsam Golden Charm jest przeznaczony do każdego typu cery.
Balsam sprawi, że poczujesz prawdziwą magię złotych drobinek, a skóra rozbłyśnie szlachetnym blaskiem złota oraz stanie się miękka w dotyku i jedwabista.
Zmysłowy zapach balsamu podkreśli Twoją kobiecość i naturalne piękno.
Zawarta w balsamie złota alga głęboko nawilża skórę oraz pobudza produkcję kolagenu, dzięki czemu na dłużej zatrzymasz młodość.
Hialuronian przywraca jędrność, a olej z jojoby odżywia skórę.
Balsam sprawi, że stanie się miękka w dotyku i jedwabista.
Produkt objęty jest Dermoprogramem Lirene, opracowanym przez Ekspertów Laboratorium Naukowego Lirene, gwarantującym bezpieczeństwo i skuteczność.
Przebadano dermatologicznie."
Skład: Aqua (Water), Glycerin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, PEG-10 Olive Glycerides, Glyceryl Polyacrylate, Synthetic Fluorphlogopite, Caprylic/Capric Triglyceride, Ethylhexylglycerin, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Laminaria Ochroleuca Extract, PEG-12 Dimethicone, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carbohaldehyde, Benzyl Salicylate, Citronellol, Hydroxycitronellal, Hexyl Cinnamal, Cl 77891 (Titanium Dioxide), Cl 77491 (Iron Oxides).
Mazidło w tubie:
Od producenta:
Na skórze:
I po roztarciu:
Szczegóły:
Cena i dostępność: specyfik wygrałam gdzieś tam w jakimś tam rozdaniu. Normalnie natomiast można go dorwać w Rossmanie, gdzie kosztuje zwykle ok. 20 zł.
Zapach: mocny, ciepły, słodki niczym wata cukrowa.
Konsystencja: na kształt kremu ze złotymi pipkami.
Opakowanie i pojemność: butelka plastikowa utrzymana w burżujskiej tonacji złoto-czarnej z czarnymi napisami na tyle opakowania. Pojemność: 200 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Produkt spokojnie wystarczy na kilka miesięcy maziania się się.
Działanie: średnie. Na samym początku wyznam może, iż nie przepadam na skrzącymi się drobinkami w balsamach czy kremach. Dla mnie smarowidło takowe ma skórę nawilżać i odżywiać. Kwestia błysku czy blasku jest nieistotna. Produkt Lirene traktowałam zatem jako pewnego rodzaju eksperyment naukowy. Badałam bowiem fakt, czy drobinki brokatowych pipków będę mnie wkurzały do tego stopnia, że zaprzepaszczą inne, zacne właściwości balsamu owego. I niestety tak było.. Złoty pył na skórze, który zostawał po każdorazowej aplikacji wyrobu z Lirene był do tego stopnia irytujący, że nie pozostawało mi nic innego, jak tenże pipki mocno rozcierać czy wręcz wycierać. Niestety, nie dawało to zbyt wiele, gdyż skóra dalej ochoczo świeciła się. Jeślibym żyła w Las Vegas i cały żywot mój byłby jak impreza, ów złoty blask byłby jak najbardziej na miejscu. Niestety - egzystuję obecnie w szarej Polsce, gdzie ludzie chodzący w poświacie słonecznej nie są mile widziani. Co z tego więc, że produkt Lirene sam w sobie fajnie nawilżał naskórek, szybko wchłaniając się i pozostawiając skórę miękką i miłą w dotyku. Co z tego, że mazidło ładnie pachnie i jest wydajne oraz łatwo dostępne... Ja temu ziomkowi mówię zdecydowanie nie i na pewno nie sięgnę po niego ponownie.
Ocena: 3/5
Miałyście?
Kathy Leonia
Ciekawy choć wolałabym mniejszy błysk :-)
OdpowiedzUsuńMoże na opalonych nogach by to ładnie się prezentowało... Ja jestem bladziochem, wiec to nie dla mnie;)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię takich drobinek :P
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię efekt migotających drobinek na skórze :)
OdpowiedzUsuńmnie podoba się ten blask ale z uwagi na niego balsam stosowałabym tylko przed imprezami
OdpowiedzUsuńnie dla mnie takie błyskotki :p
OdpowiedzUsuńNie lubie czegos takiego no chyba ze na wakacjach do mocno opalonej skory, choc ja sie raczej marnie opalam
OdpowiedzUsuńAż takiego błysku to ja nie lubię ;p
OdpowiedzUsuńA ja właśnie czegoś takiego szukam na plażę :D
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za takim błyskiem. Gdybyśmy wszyscy wszystko lubili to byłoby nudno :P
OdpowiedzUsuńTakie świecidełka to nie dla mnie:D
OdpowiedzUsuńYhym ;]
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo szukałam właśnie podobnego balsamu :((
OdpowiedzUsuńNo nic, mam nadzieję, że znajdę jakiś, który będzie dobry :D
Lubię iskrzące balsamy na specjalne okazje. Własciwości pielęgnacyjnych zazwyczaj nie mają powalających. Miałam wersję różową z Lirenę i bardzo podobal mi się zapach :)
OdpowiedzUsuńgdzieś taki balsam mam w zapasach:)
OdpowiedzUsuńLirene lubię bardzo ale kosmetyki z takimi świecącymi pierdołami po których świecę się jak dyskotekowa kula już nie. :D
OdpowiedzUsuńJa nie miałam, ale raczej unikam takich świecideł :D
OdpowiedzUsuńNo owszem, pipki widoczne ;)
OdpowiedzUsuńJa również nie lubię jak balsam na w sobie coś co się świeci :)
OdpowiedzUsuńWolę delikatniejszy efekt rozświetlenia :)
OdpowiedzUsuńHm, jak dla mnie za bardzo się mieni. :)
OdpowiedzUsuńciekawe, ale podobnie jak Ty nie lubię takich efektów.
OdpowiedzUsuńKupiłabym go jakbym wybierała się na morze. Cudnie wyglądałby na opalonej skórze.
OdpowiedzUsuńA mi się nawet podoba !
OdpowiedzUsuńDużo tych drobinek, dla mnie za dużo ale opakowanie ma fajne :P.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu kosmetykami :) Ale opakowanie mmmm ;)
OdpowiedzUsuńZlote pipki wyrzucają ten produkt poza nawias moich pragnień:)
OdpowiedzUsuńJa bym chyba zwariowała z tymi drobinkami...
OdpowiedzUsuńDziwne są te drobinki :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o produkt z notki. Do mnie on rowniez nie przemawia. Chyba taki blysk to dla mnie za duzo.
OdpowiedzUsuńJa mam chrapkę na ten balsam ale rubinowy....
OdpowiedzUsuńJa nawet lubię złote drobinki ale tylko latem :)
OdpowiedzUsuńWyglada uroczo, nie uzywalam jeszcze ale moze sie skusze :)
OdpowiedzUsuń20 zł to nawet nie tak drogo. :P Może się skuszę. :-)
OdpowiedzUsuńa ja lubię ten balsam, co prawda nie na co dzień, ale na lekko opalonych nogach wygląda fajnie...pewnie jak ze wszystkim rzecz gustu
OdpowiedzUsuńNie miałam tego balsamu. I też czasami denerwują mnie te brokatowe drobinki we wszelkiego rodzaju produktach,ale jeśli sama substancja sprawuje się dobrze,to przymykam oczy na takie oczy ;)
OdpowiedzUsuńMiało być oczywiście " ... na takie rzeczy" ;3
UsuńNie próbowałam tego balsamu, ale powiem szczerze, że takich drobinek też nie lubię.
OdpowiedzUsuńu mnie się on nie sprawdzil .... zapach mnie drąznil
OdpowiedzUsuńLeonie, w końcu świeciłaś niczym gwiazda zaranna! :)
OdpowiedzUsuńgdzies tam w jakims rozdaniu mnie ubawiło ale ten Leon wygrywa ze nie wie gdzie i kiedy:)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś ale oddałam, wysłałam komuś w prezencie. Jakoś mnie nie pokusił i jak widzę dobrze.
OdpowiedzUsuńOj, widziałam ostatnio - teraz już na pewno się nie skuszę. :)
OdpowiedzUsuńLubię takie balsamy ale raz na jakiś czas ale tylko na nogi, ramiona ew.dekolt ;)
OdpowiedzUsuńAle na wakacyjny wyjazd to by mi się przydał ;D
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię tych świecących drobinek na skórze!
OdpowiedzUsuńnie dla mnie;P
OdpowiedzUsuńLatem na nogi można się pokusić o ten błysk :P
OdpowiedzUsuńNie lubię. zaraz mnie wszystko świeci....tfu swędzi:D
OdpowiedzUsuńTaki jakby skalniak...z kamieni polnych :D
OdpowiedzUsuńnie lubię takich świecących :D
OdpowiedzUsuńNa co dzien taki błysk to chyba przesada, ale na opalone ciałko, wieczorową porą to uwielbiam! :D
OdpowiedzUsuńPrezentuje się ciekawie, szczególnie na lato :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam takie błyszczące balsamy, zwłaszcza na lato:)
OdpowiedzUsuńkrem ze złotymi pipkami? okej. XD
OdpowiedzUsuń"Jeślibym żyła w Las Vegas i cały żywot mój byłby jak impreza, ów złoty blask byłby jak najbardziej na miejscu. Niestety - egzystuję obecnie w szarej Polsce, gdzie ludzie chodzący w poświacie słonecznej nie są mile widziani". Ale się uśmiałam. Powinnaś pisać teksty i je publikować. Masz talent i jesteś bardzo spostrzegawcza :)
OdpowiedzUsuńJa takie drobinki toleruję tylko na okoliczność imprez, w każdym innym przypadku jestem na nie :(
OdpowiedzUsuńMiałam taki wiśniowy. U mnie się sprawdzał :)
OdpowiedzUsuńMiałam tyko raz balsam z błyszczącymi drobinkami, ale wkurzało mnie, że się tak świecę :(
OdpowiedzUsuńLubię stosować balsamy ale wolę takie bez jakichkolwiek drobinek. Nie musi ich być widać, mają po prostu działać :)
OdpowiedzUsuńmam srebrny ale zapach ma brzydki :(
OdpowiedzUsuńLeos prezentowal sie niczym Edward ze Zmierzchu :D!
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś balsam o podobnym działaniu z AVON- - wyglądałam jakbym wpadła do beczki z brokatem :D
OdpowiedzUsuńMam taki balsam, tyle że innej firmy, i jestem z niego zadowolona, bo świetnie pachnie i skóra super błyszczy niczym u Edwarda ze Zmierzchu hi hi :)
OdpowiedzUsuńJa mam taki w wersji srebrnej. Nie zachwycił mnie. Też przygotowuję recenzję ;) Pozdrowieńka :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie myślałam, że to będzie jakaś błyszcząca bombka. Nie w moim stylu.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś. Na randkę był w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za bardzo błyszczący.
OdpowiedzUsuń