Witajcie!
Nie da się ukryć, że notki o anoreksji są najchętniej czytanymi postami na blogu.
Dostaję sporo pytań odnośnie tego jak się żywiłam w czasach choroby, co jadłam, jak ćwiczyłam, by szybko schudnąć w krótkim czasie.
Głupotą byłoby wskazywanie przeze mnie punkt po punkcie jakie były wtedy moje nawyki żywieniowe i dietowe.
Anoreksja nie jest chorobą do naśladowania, ale do unikania.
Nie mniej jednak, z racji na ową czytelniczą ciekawość, napiszę - bardzo ogólnie - jak to Leon się stołował, gdy był chudy jak tyczka.
1. Śniadanie
Tu najczęściej spożywałam pół kromki chleba, bez masła, jedynie posmarowane cienko jakiś chudym twarożkiem czy serkiem. Do tego była sałatka warzywna (sałatka w rozumieniu jeden liść sałaty) i mnóstwo pietruszki na sam wierzch - by zabić głód. Do popicia? Albo herbatka oczyszczająca - nie ma jak wybieganie w środku lekcji do toalety - albo dwa kubki wody przegotowanej.
2. Drugie śniadanie
Drugie śniadanie szykowała mi zawsze babuszka do szkoły, tak więc, chcąc nie chcąc, musiałam ów - kusząco pachnący świeżą bułka i szynką - pakunek zabierać, by się nie wydały za szybko me uniki żywieniowe. Niestety - ach ta głupota Leona - gdy tylko próg domu przekroczyłam, drugie śniadanie lądowało w śmietniku, albo było rozkruszone dla ptaszków ulicznych... Poprzez powyższe działanie cały czas lekcji w szkole chodziłam głodna i zła, patrząc jak inne dzieci sobie gryzą to i owo...
3. Obiad
Po powrocie ze szkoły, pora na największy posiłek dnia. Czyli obiad. W naszym domu zawsze się jadało tłusto; babcia z przyzwyczajenia smażyła kotlety na tak głębokim w olej sosie, że po położeniu na kartofle wszystko w owym sadle i kaloriach pływało. Anorektyczka - rzec jasna - od tłuszczu i kotletów uciekać musiała. Co jadłam zatem na obiad? Dwa suche ziemniaki gotowane z wody, posypane koperkiem - duża ilość by zabić burczenie w brzuchu - oraz polane sosem pomidorowym/koncentratem. Do tego standardowo woda lub herbatka pobudzająca jelitka.
4. Podwieczorek
Czas podwieczorku był to moment, gdy w brzuchu Leona burczało jak w kopalni węgla. Żołądek się buntował całodniową głodówką i chciał paliwa, coby jakoś funkcjonować. Ale oczywista Leonowi żal było jeść, więc zamiast kanapki słusznej, konsumował jedynie mało jabłko, żując cierpliwie każdy kawałek 15 razy.
5. Kolacja
Na kolację z kolei istna rozpusta nadchodziła, gdyż w nagrodę dla samej siebie za utrzymanie całodniowej diety, pozwalałam sobie na pół szklanki mleka z płatkami typu Corn Flakes. Rzecz jasna coś takiego nie wypełniła pustego żołądka należycie, dlatego dopełniałam trzewia dwiema szklankami wody.
Oprócz powyższej ścisłej diety dochodziły także paranoiczne ćwiczenia podczas każdej wolnej chwili.
A to przysiady, a to skłony, a to podskoki.
Nie powiem Wam dokładnie ile wynosił w tamtych czasach mój dzienny przychód kaloryczny, ale myślę, że kształtowało się to w granicach 500 kalorii... podczas gdy normalna pula wynosi ok. 2000.
Gdy sobie teraz pomyślę o diecie tamtych czasów to mi się robi słabo...
Jak można bowiem funkcjonować dzień cały o suchych ziemniakach, jabłku, płatkach i kromce chleba?
Kathy Leonia
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
czwartek, 18 grudnia 2014
29 komentarzy:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oj wiem coś o tym też to przeszłam.......
OdpowiedzUsuńChyba wypróbuję tą dietę by się zmieścić w sukienkę na Sylwestra :D
OdpowiedzUsuńwolę ryż brązowy od ziemniaków.... w ogóle nigdy ich nie lubiłam... no może jak sama zrobię:)))
OdpowiedzUsuńAż mi zaburczało w brzuchu. Potrafię sobie i 4000 kcal dostarczyć jak mnie weźmie na czekoladę. o.O (piszę ten komentarz dopiero 5 raz <3)
OdpowiedzUsuńoj biedactwo, szkoda mi Ciebie, że tak się męczyłaś ale dobrze, że już z Tobą lepiej, musisz jeść.
OdpowiedzUsuńMatko, dobrze,że z tego wyszłaś. Coś strasznego!
OdpowiedzUsuńNie popieram takich postów przyszła anorektyczna ma gotowe menu. Popularność bloga możesz zwiększyć w inny sposób, zastanów się
OdpowiedzUsuńNie wiem jak tak można funkcjonować chyba bym gdzieś padła z głodu :( Ja wolę zdrową dietkę :)
OdpowiedzUsuńStraszna choroba, dobrze że teraz jesz jak należy. Ciekawe jakie pyszne ciasta wyczarujesz na święta :D
OdpowiedzUsuńokropna choroba :( ale teraz już z Tobą okej ? :)
OdpowiedzUsuńdobrze że już z tego wyszłaś ;D
OdpowiedzUsuńNaprawdę straszna historia. Jest to paskudna choroba! No ale takie czasy być jak najchudszym...ale ani się wtedy dobrze nie wygląda...brzydka cera, brzydkie włosy, kości przebijające sie przez skórę a o zdrowotności to już nie wspomne..Dpbrze że wyszłaś z tego! :*
OdpowiedzUsuńEch... skądś to znam... ;/
OdpowiedzUsuńCzytałam Twój poprzedni post i wiesz co? Najgorsze co możesz teraz zrobić to poddać się. Włożyłaś już w to dużo pieniędzy, więc szkoda to zaprzepaścić. Spróbuj się trochę wyciszyć, zmień instruktora i idź na kolejny egzamin!
Absolutnie nie myśl, że nie nadajesz się na kierowcę, bo i tak każdy uczy się dopiero jeździć po zdaniu egzaminu!
Trzymam mocno kciuki i uszy do góry!
Anoreksja jest okropna. Zawsze jak byłam mała mama straszyła mnie,że jak tego czy tego nie będę jadła to będę chora i będę leżeć sama w szpitalu (byłam bardzo wybredna jeśli chodzi o jedzenie,w sumie zostało mi to do teraz) i jakoś jadłam. Mam problemy z tyciem,bo jem jak dla mnie dość dużo a zamiast tyć chudne ;< Tak jak teraz byłam pewna ,że przytyłam, staje na wagę,a tu szok...schudłam.
OdpowiedzUsuńTa choroba jest przerażająca :(
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze, ze to juz za Toba :* Co do cwiczen, widzialam kiedys anorektyczke w szpitalu w akcji, nie przestawala robic przysiadow... Mam nadzieje, ze teraz babcine potrawy smakuja najbardziej na swiecie i szczerze zazdroszcze mozliwosci delektowania sie ta kuchna :)
OdpowiedzUsuńJa głodna byłam już przy śniadaniu, a co dopiero cały dzień tak wytrwać. Dobrze, że wróciłaś do normalności.
OdpowiedzUsuńO kurczę... Przy takiej diecie wiecznie chodziłabym głodna i zła (bo jak mi burczy w brzuchu, to mam manię warczenia na ludzi :P). Dobrze, że to już za Tobą! Gratuluję wyjścia z tej choroby!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że masz taką przeszłość. Na szczęście udało Ci się przezwyciężyć to cholerstwo.
OdpowiedzUsuńJa ciągle jem, cały dzień i nie jestem w stanie pojąć jak dałaś radę tak funkcjonować.
Niektóre osoby chociaż, aby tyle jadły i jeszcze wmawiają sobie, że są grube.
OdpowiedzUsuńO szok, umarłabym chyba jedząc na sniadanie kromkę chleba ;)
OdpowiedzUsuńNie dałabym rady tak jeść, chyba jedynie choroba by mnie mogła do takiego menu zmusić... Dobrze, że z tego wyszłaś.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz to za sobą i cieszysz się jedzeniem :)
OdpowiedzUsuńSłabo mi się robi czytając o tym co jakdłas i w jakich ilościach....
OdpowiedzUsuńojj to ja chyba juz zjadlam tyle kalorii co Ty wtedy przez cały dzień (a jest dopiero 10.30) ...
OdpowiedzUsuńDobrze że po latach o tym napisałaś niech to będzie przestroga dla innych.
Siedzę w tym bagnie tyle lat ... raz jest lepiej raz gorzej, czasem zdarza mi się prowokować wymioty :( mam też narzeczonego, to tak niszczy i utrudnia relacje. Lepiej w ogóle nie zaczynać. Ja nie potrafię skończyć ? a może nie chce ? przyzwyczaiłam się do takiego życia, bo jak zrezygnować z czegoś co jest połową Twojego życia ? nie da się! nawet jeśli cierpimy to brnimy w to dalej brniemy w to co znamy... Dla mnie najgorsze się jak wejdę w głodówki nie mogę potem tego zatrzymać mówiąc sobie jeszcze tylko jeden dzień, ale może tyle lat nauczyło mnie tego, żeby tego nie robić... Podziwiam i gratuluję dobrze że jednak ktoś wychodzi z tego bagna. na zawsze ANA
OdpowiedzUsuńPół żartem i pół serio: nooo człowiek z Tobą by się nie najadł, chyba że koprem lub tą wyrzucaną bułą z szynką ;).
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, podziwiam Twoją determinację żeby się z tego niejedzenia otrząsnąć i coś zmienić w swoim życiu. Owacje na stojąco w Twoją stronę. Brawo.
Ja przez dwa miesiące byłam pro-ana i na śniadanie nic nie jadłam, bo rodzice spali to nóż tylko pobrudziłam masłem, kromkę chleba dałam psu i już. W szkole śniadanie oddawałam koleżance. Potem wspólny obiad z rodziną... Jadłam bardzo wolno, małymi kęsami, jak tylko ktoś się odwrócił, chowałam jedzenie po kieszeniach, albo na ziemię rzucałam psu. Kolacja tak samo troszkę zjadłam, ale większość wyrzuciłam lub dałam psu. Nigdy nie jadłam więcej niż 500 kcal.Piłam bardzo dużo wody i brałam tabletki z efederyną, żeby nie być głodnym. Do tego codziennie dużo ćwiczyłam. Pewnego dnia nie powstrzymałam się i zjadłam dużo słodyczy, potem kolejny raz, aż w końcu się podałam i jem jeszcze więcej niż wcześniej. Cały czas brzydzę się siebie i okropnie się czuję gdy jem, ale nie mogę się powstrzymać...
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie można funkcjonować. To nie życie a tylko wegetacja. Dobrze, że ten czas masz już za sobą.
OdpowiedzUsuń