Witajcie!
W zeszłym tygodniu żaliłam się Wam moją niezbyt miłą zębną - a konkretnie bezzębną - przygodą: Klik!
Wobec następującej po publikacji powyższej notki wesołej fali pytań i przekomarzań w stylu "co tam z mą samotną połówką zęba się dzieje" spieszę z dalszą częścią tej porywającej serce historii.
Otóż jakimś cudem - ach los sprzyja nieszczęśnikom szczękowym - udało mi się dostać na wizytę stomatologiczną.
Nie ukrywam, że szłam tam jak na skazanie, bo miałam różne wizje w łepetynie tegoż, jak owe spotkanie może przebiec.
A to ząb zostanie mi wyrwany na żywca, a to go zborują do cna, a to przez pomyłkę usuną nie tego gagatka co trzeba, a ja dalej będę męki syzyfowe znosić...
Nie mniej jednak, sam początek wizyty nie był taki zły.
Miła pani, od lat zajmująca się zębami całej rodziny, z uśmiechem przywitała mnie, wypytała o zdrowie wszystkich, po czym na fotel zasiąść kazała.
Potem latarką poświeciła, wylusterkowała sobie zębiska wszystkie, popatrzyła na biednego ułamańca i stwierdziła, że zaraz go naprawimy.
Leon już się cieszyć zaczął, że impreza będzie szybko i bezbolesna, gdy wtem dobiegł go znienawidzony w dzieciństwie dźwięk wiertła.
Jego przeczucia nie były bezpodstawne - zaczął się armagedon...
Nie pomogły żale, błagalne spojrzenia, czy łzy co lały się samoistnie.
Okazało się, że okolice zęba ułamanego trzeba było spiłować, zborować i zeszlifować tak, by w oczyszczone miejsce mogło być prowizoryczne lekarstwo położone.
Tym co odetchnęli z ulgą i winszują sobie odwagi po bujnej historii pełnej grozy powiem, że to nie koniec męki...
Gdy już dziura została załatana a emocje nieco opadły i mogłam opuścić miejsce kaźni, dowiedziałam się, że to dopiero początek całej imprezy.
Mości ząb wymaga bowiem leczenia kanałowego.
Coś tam gdzieś tam się dostało w szczelinę ubytku i trzeba to wybadać.
Przede mną rentgen, kolejne wizyty i mnóstwo kasy wydanej...
Nie pomogły przekonania, że chcę zęba wyrwać i mieć z głowy problem.
Lekarka twardo upiera się, że da się zioma uratować.
Nie muszę dodawać, że po tym wszystkim gabinet opuściłam na miękkich nogach i wcale nie chcę tam wracać...
A Wy mieliście leczenie kanałowe?
Jak to wygląda?
Kathy i Leon
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
sobota, 9 kwietnia 2016
68 komentarzy:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miałam kanałowe 2 razy i wbrew temu co większość twierdzi że to okrutnie boli, to muszę temu zaprzeczyć, na kolejnych wizytach dentysta bedzie ci sprawdzał czy zab jest juz zdrowy - wciskaja w dziure jakies waciki, no i jezeli nalezy jeszcze podleczyc to znów wsadza lekarstwo zakleja i do najstępnej wizyty :)
OdpowiedzUsuńBle. Wolalabym aby go juz wyrwali...
UsuńTeż kiedyś chciałam, żeby siódemkę mi kobieta wyrwała zamiast ją naprawiać ale u dentysty nie ma chyba zasady - klienta nasz pan...
UsuńJejku współczuję!
OdpowiedzUsuńJa sobie tez:p
UsuńJakie przygody z tym ziomkiem :P
OdpowiedzUsuńWesole przygody zeba xd
UsuńJeśli dentysta chce naciągnąć to będzie to i miesiąc trwało. Miałam dwa kanałowe. Pierwsze trwało właśnie miesiąc. Zapłaciłam 600 zł... A drugie 2 tygodnie. I 250 zł. Nie bolało. Szybko zrobione i nawet przyjemnie ;p
OdpowiedzUsuńEch mam nadzieje ze to sie szybko skonczy...
UsuńLeczenie kanałowe... bleee. Nawet mi nie przypominaj, bo ja już mam wizytę u dentysty umówioną na 15 i choć mój dentysta to przemiły człowiek to jakoś nie będę wybierała się tam z radością. Współczuje. Nie dość, że spory koszt to jeszcze cały ten zachód, wizyty u dentysty, rentgen. Dobrze choć, że masz znajomą, sprawdzoną dentystkę. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMyslalam ze po znajomosci zeba wyrwie!
Usuńszok.... współczuje naprawdę.... leczenie kanałowe podobno jest mega bolesne i nieprzyjemne, ale trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńPocieszylas mnie xd
UsuńKanałowe miałam raz, przyjemne to nie jest, ale teraz wszystko na znieczuleniach więc spoko ;)
OdpowiedzUsuńNie lubie znieczulen:)
Usuńkanałowego nie miałam, więc nie będę się wypowiadać, ale współczuję ci strasznie. trzymaj się i napisz jak poszło, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiałam chyba 2 razy. A że zawsze chodzę prywatnie do dentysty to pieniądze lecą... Zazwyczaj pierwsza wizyta 100zł potem druga 100 i tak są już 2 stówki na boku :) wbrew pozorom najgorsze są początkowe etapy m.in. Do momentu nałożenia trutki (hahaha jak na szczury) mam na myśli lekarstwo oczywiście! A potem leci z górki :)
OdpowiedzUsuńDasz radę nie ma co słuchać wypowiedzi na temat bólu, każdy ma inny próg :)
nie miałam takiego leczenia, uff, współczuję.
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Z kanałami nie mam żadnych doświadczeń :-)
OdpowiedzUsuńO rany, kanałówki nie miałam i mam nadzieję, że mnie to nie spotka. Jakoś przeżyjesz, może wcale nie będzie tak źle :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia. Trzymaj się dzielnie :)
OdpowiedzUsuńOjoj ja mam złe doświadczenia z dentystą :< współczuję
OdpowiedzUsuńteż mam same złe przygody z dentystą, aż ciarki mnie przeszły jak czytałam twój wpis;/ współczuje kochana, trzymaj się! :)
OdpowiedzUsuńhttp://aniam10.blogspot.com/
Nigdy nie miałam kanałowego, ale właśnie mi przypomniałaś, że muszę się wybrać na kontrolę, bu. :<
OdpowiedzUsuńMój mąż ma takie kiepskie zęby, tzn. objęte próchnicą, że prawie podczas każdej wizyty u dentysty słyszę, że trzeba leczyć kanałowo... tak więc już kilka zębów miał w ten sposób leczonych.
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś poklikać w linki w najnowszym poście ?
Z góry dziękuję <3
Ja na całe szczęście nie miałam :P
OdpowiedzUsuńMiałam robione leczenie kanałowe i więcej już nie chcę :P
OdpowiedzUsuńA może da się zrobić leczenie kanałowe przy znieczuleniu, bo ono nie jest przyjemne. Odwagi ! *. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś ale nie było tak drastycznie....
OdpowiedzUsuńMiałam leczenie kanałowe nie raz niestety i tyle ci powiem, że często trzeba biegać do dentysty. A niedawno odłamał mi się ząb 'zatruty' i też muszę latać po rentgenach i innych ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam i nie chcę mieć <3 Współczuje kochana :(
OdpowiedzUsuńNie miałam, bardzo Ci współczuję :(
OdpowiedzUsuńOoo, biedna, znam ten ból. Mam jednego takiego drania, którego za nic nie chcę wyrwać, a który za nic nie chce być zdrowy i siedzieć grzecznie w szczenie. W nim to już borowanie do samych migdałków przechodziłam chyba z 4 razy :(
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie dobrze z Twoim zębiskiem! :)
Ja od podstawówki nic z zębami robić nie muszę tylko na kontrolę chodzę i piaskowanie. Wiem szczęściara ze mnie :) Ale mama lekko krzywe i myślę już nad aparatem :)
OdpowiedzUsuńOOjj, miałam kanałowe ale boleć to raczej nie bolało, wszystko jest ze znieczuleniem;) Ale ogólnie mało przyjemna sprawa...
OdpowiedzUsuńNiestety wiele jest problemów z zębami :/
OdpowiedzUsuńTeraz nie boli, znieczulenie i już! Tak czy inaczej nic fajnego :/
OdpowiedzUsuńUghh na sam dźwięk leczenia kanałowego mam ciarki!!!
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam leczenia kanałowego więc nic na ten temat powiedzieć nie mogę. Nie spodziewałam się też, że cała historia tak się pogmatwa. Niby zwykły tost, a ile szkód narobił.
OdpowiedzUsuńNie strasz ;c
OdpowiedzUsuńmam 2 kanałowe, to jest nieprzyjemne i boli, ale da sie wytrzymać. Choć ja generalnie nie jestem obiektywna, bo boję się dentysty
OdpowiedzUsuńOj współczuję kanałowego leczenie ;x Ja miałam już 3.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Ojej, współczuję. Nie miałam nigdy leczenia kanałowego, więc nie pomogę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Nice blog :) I'm following you on GFC...please back on my blog.
OdpowiedzUsuńMy Tester Mania
Oj, ja nigdy nie miałam kanałowego, ale nie lubię leczenia u dentysty
OdpowiedzUsuńOj biedna... Nienawidzę wizyty u dentysty, przez co gorąco Ci współczuję i rozumiem ból :/
OdpowiedzUsuńja osobiście nie miałam ale mój brat ostatnio i dał rade :)
OdpowiedzUsuńnie martw się jestem z tobą ! Też mnie czeka kanałowe !
OdpowiedzUsuńJa na szczęście leczenia kanałowego nie miałam, gdyż zdążyłam w ostatniej chwili tego uniknąć :D Łączę się z Tobą w bólu, gdyż sama nienawidzę wizyt u dentysty, chociaż do fajnej lekarki chodzę...
OdpowiedzUsuńja na szczęście nie miałam , ale moja koleżanka miała kilka i źle je wspomina
OdpowiedzUsuńBardzo dziwne, że najpierw zaleczyła Ci zęba a później go będzie otwierać by na nowo robić leczenie kanałowe...
OdpowiedzUsuńMiałam leczenie kanałowe raz i nie było takie złe, ale częste wizyty z tym samym zębem wymagają wiele cierpliwości. Zyczę Ci wytrwałości kochana :-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nigdy nie miałam leczenia kanałowego.
OdpowiedzUsuńNie miałam leczenia kanałowego i absolutnie o tym nie marzę!!! Okropny wygląd zębów to tylko jeden ze skutków... :/
OdpowiedzUsuńObserwuję!
Buziaki,
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Miałam leczenie kanałowe i wszystko zależy od dentysty. Raz wspominam mało przyjemnie, ale nie jest źle. Zresztą ja zawsze idąc do stomatologa mam obawy :)
OdpowiedzUsuńNiby tylko ząb, a tyle roboty przy nim...
OdpowiedzUsuńNie miałam kanałowego leczenia, ale wiem jakie to straszne i drogie :( biedny ząbek
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam kanałowego leczenia. i nie chcę mieć.
OdpowiedzUsuńkanałówki współczuję. aczkolwiek chyba gorzej jest rwać zęba, od którego spuchła cała gęba i zebrała się ropa na żywca bez znieczulenia ;)
OdpowiedzUsuńReally interesting post...thx for sharing! xx
OdpowiedzUsuńno to faktycznie niewesoło...
OdpowiedzUsuńMiałam leczenie kanałowe tylko raz, ale bardzo dobrze je wspominam (jeżeli w ogóle można tak powiedzieć o wizycie u dentysty :) )
OdpowiedzUsuńNic nie pozostaje mi innego napisać jak - trzymaj się :) Ale ja tez muszę zawitać u dentysty, w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńMój biedny Leon :(
OdpowiedzUsuńJa gdy złamałam rok temu zębato impreza kosztowała mnie 900zl:(
Kanałowe leczenie jest okropne znam ten
ból .
Oj szczerze współczuję :*
OdpowiedzUsuńKochana leczenie kanałowe nie jest aż tak straszne, to wszystko zależy od stomatologa. W poprzednim poście w którym pisałaś o zębie że ci się ułamał itd.. Ja ci pisałam że miałam kilka kanałówek i niektóre bez znieczulenia wiadome czasem coś zaboli lekko ale jeśli ci stomatolog dobrze zatruje nerw w zębie ( jakkolwiek to strasznie brzmi ) to uwierz mi nic cię nie będzie bolało. DASZ RADĘ mnie przy kanałowym najbardziej bolało płacenie za wizyty :P
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci, zwłaszcza wydatków, choć jako wielka przeciwniczka dentysty również samej konieczności odwiedzania go.
OdpowiedzUsuńJa miałam. Jak dentysta jest sprawny - nie boli. A wyrwiesz i co? Implant będziesz wstawiać? To jest dopiero kasa! A znów dziurę zostawić - niezdrowo dla innych zębów, rozsuną Ci się.
OdpowiedzUsuń