Dziś maseczki z glinki czas.
Będę mówić o Dermaglin Bio maseczka do skóry głowy z zieloną glinką kambryjką, olejem jojoba i proteinami jedwabiu.
Słowo od producenta: "BIO Maseczka do skóry głowy
- głęboko oczyszcza skórę
- normalizuje pracę gruczołów łojotokowych
- regeneruje i odżywia cebulki włosowe
Zielona Glinka Kambryjska + jojoba oil + proteina jedwabiu
KURACJA PRZECIW PRZETŁUSZCZANIU SIĘ WŁOSÓW
Maseczka zawiera 98% zielonej glinki kambryjskiej. Głęboko oczyszcza skórę, normalizuje pracę gruczołów łojowych zmniejszając przetłuszczanie się włosów. Działa regenerująco i odżywczo na cebulki włosowe, łagodzi i koi podrażnienia skóry głowy. Zawarte w maseczce proteina jedwabiu „włos w płynie” oraz olej z jojoby doskonale uzupełniają niedobór naturalnych składników budujących strukturę włosa, zapewniają jedwabisty połysk i zdrowy wygląd włosów.
Zielona glinka jest naturalną kopaliną pochodzącą z głębokich pokładów ziemi. Ze względu na wysoką skuteczność i unikatowy skład soli mineralnych jest najcenniejszą z glinek.Zawiera „minerały życia” ( ok. 22 głównie krzem , aluminium, fosfor, wapń, potas, selen, miedż itp.) W sposób naturalny oczyszcza i stymuluje proces regeneracji i odnowy skóry."
W opakowaniu:
Od producenta:
Skład:
W tubce:
Otworek:
Na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: produkt dostałam na spotkaniu blogerek o którym pisałam tu: Klik!. Normalnie można je ucapić w drogeriach, gdzie opakowanie kosztuje ok. 16 zł.
Zapach: glinkowy.
Konsystencja: papka na łepek.
Opakowanie i pojemność: opakowanie tubkowe w charakterze wyciskanym w tonacji czarno-różowej z białymi napisami od producenta. Pojemność: 70 g.
Wydajność: dobra. Takie opakowanie starcza na 4 razy.
Działanie: średnie. Zacznę od tego, że boję się nakładać nowości na swój ŁZS skalp. Nie wiadomo bowiem, jak ma głowina zareaguje. Przez ponad 4 lata choroby wyrobiłam taki sposób pielęgnacji, że wiem co mi szkodzi, a co nie. Dlatego też bardzo, ale to bardzo nieufnie podchodziłam do glinki owej. Zastanawiałam się kilka razy, czy aby na pewno chcę ją testować. Na szczęście - o dzięki Ci Leonowa intuicjo - spróbowałam stestować ziomka, ale zrobiłam to na swój sposób. Mianowicie, co drugie, co trzecie mycie, niewielką ilość produktu - ot objętość równa ziarnku fasoli - nakładałam na chwilę na skalp w miejsce newralgiczne. Po ok. 5 minutach, spłukiwałam całość szamponem i odżywkowałam kudełki od ucha w dół. Takie ostrożne stosowanie maseczki sprawdziło się u mnie i nie wywołało efektów ubocznych. Skalp był odświeżony, ukojony i wolny od łuski. I co - najważniejsze - domyty po glince. Gdybym bowiem spróbowała zglinkować całą łepetynę, na pewno bym tego nie zmyła bez ofiar we włosach... Nie zauważyłam co prawda zmniejszenia przetłuszczania, ale na to jakoś specjalnie nie liczyłam. Produkt jest na szczęście tani, łatwo dostępny i w miarę wydajny. Nie sięgnę jednak po niego ponownie, gdyż za dużo z nim roboty i trzeba uważać, by podczas maseczkowania nie ufajdać całej łazienki, jak i siebie przy okazji. Nie mniej jednak, dla chcących i nie bojących się zapraw murarskich na głowie - polecam.
Ocena: 3/5
Produkt ze współpracy, ale recenzja obiektywna.
Miałyście?
Kathy z Leonem
PS. Zapraszam do polubienia Leona na FB: Klik!
PS2. Problem z bloggerem i obserwatorami utrzymuje się w najlepsze nadal...
Napisałam do ziomka z pomocy bloggera, czemu tak jest.
Zobaczymy, czy tęgi umysł eksperta pomoże rozwikłać tę dziwną przypadłość.
miałam ale po jednym opakowaniu było mi trudno sprawdzić jej działanie ale i jakoś nie przekonało mnie do zakupu kolejnego :P
OdpowiedzUsuńJa tez po kolejne nie siegne
UsuńKolor ma nieciekawy :D
OdpowiedzUsuńNo to blotko takie;)
UsuńNie wiem czy by mnie zadowoliła :)
OdpowiedzUsuńMusisz sprawdzic to;)
UsuńTym razem pasuje.
OdpowiedzUsuńNie lubisz glinek na lepetyne?;)
UsuńNie używam takich kosmetyków do skóry głowy...
OdpowiedzUsuńI dobrze jak nie musisz to po co;)
Usuńchyba nie spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Chyba Ci sie nie dziwie;)
UsuńHmm..jakoś nigdy nie nakładałam masek na skórę głowy. Regularnie ją pillinguję.. dodając kawy do szamponu.. albo ostatnio nabywając scrub. Potem już tylko wcierki.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś tą maseczkę :D dla mnie duży plus :)
OdpowiedzUsuńTeż mam problem z obserwowaniem i też już napisałam do blogera wczoraj na razie cisza ;/ szkoda, że maseczka się nie sprawdziła, w tytule wkradł ci się chochlik :D
OdpowiedzUsuńja ciągle mam jakiś problem z blogerem, brak wpisów na liście czytelniczej, brak całej lisy, zdjęcia z postów mi giną :/ Maseczka wydaje się być fajna, ma dobry skład. nie jest mega droga
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję tego, ciężko mi się zmobilizować do bezproblemowej w użyciu wody Brzozowej, co dopiero do glinki ;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie takie maseczki, nie chciałoby mi się tak bawić z włosami xD
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym jej spróbowała, i chyba jej poszukam u siebie ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego, że dużo babrania się jest z takimi produktami też rzadko po nie sięgam. Glinki i odżywki do spłukiwania jakoś u mnie odpadają ;) Fajna recenzja, miłego dnia :*
OdpowiedzUsuńwww.sandina.pl
Zielona glinka - zapamiętam. Przydałaby się mojemu mężowi, on też ma ŁZS.
OdpowiedzUsuńNa szczeście nikt u nas nie ma ŁZS. Tak czy siak warto przyjrzeć się takim produktom
OdpowiedzUsuńBałabym się ją nakładać, że mi kłaki zafabrują czy coś :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie, za dużo roboty z tym ;)
OdpowiedzUsuńMam suche włosy, więc nie dla mnie. Miłego dnia:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Myślałam że opinia będzie trochę lepsza bo szukam produktu który by zmniejszył przetłuszczanie się moich włosów
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, nigdy go nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJestem wierny glinkom sproszkowanym :)
OdpowiedzUsuńTe glinki z tubki są słabe. Wypróbuj sobie taką ze sklepu z naturalnymi kosmetykami :))
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Mega fajnie piszesz :D Czyli to nie produkt dla takiego lenia jak ja :P
OdpowiedzUsuńChyba bym tego nie położyła na głowę :). * W oczku najwięcej teraz jest glonów i muszę je łowić. Pozdrawiamy z Pepą.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki:)
OdpowiedzUsuńGdzieś kiedyś widziałam ten produkt i jak go znow zobaczę to kupię. Ja ostatnio nie moge sie pozbyć tłustego łupieżu, jestem ciekawa jak zadziala ta maska.
OdpowiedzUsuńnie miałam i raczej się nie zdecyduje. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie używałam maski do skóry głowy :)
OdpowiedzUsuńLovely blog!
OdpowiedzUsuń<3<3
http://anicheberry.blogspot.co.za/2016/07/office-basics.html
Glinke poki co stosowalam tylko na twarz, na glowe nigdy nie probowałam! Ale sprobuje! A co mi tam! I dam znac jak sie u mnie sprawdzila :)
OdpowiedzUsuńAleż wynalazek :O
OdpowiedzUsuńJa korzystam z maski nromalizującej od Tołpy i jestem z niej zadowolona. Trochę kosztuje ale jak wylapie się ją w promocji to polecam. Przynajmniej można uniknąć ubrudzenia xD ale może i na tą się skuszę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
http://nobeauty-nobeast.blogspot.com
Miałam i wyszła mi jakaś masakra na głowie ;p włosy się przesuszyły a maseczkę ledwo domyłam :(
OdpowiedzUsuńThanks for inspiring post) I use such masks really often)
OdpowiedzUsuńKireiKana
Leona polubiłam na FB:)
OdpowiedzUsuńMaseczkę glinkową też ale muszę wykończyć by sie ostatecznie wypowiedzieć w tj materii
Nazwa mnie przyciąga, ale już sam produkt nie. Chociaż duży plus za dobrą wydajność!
OdpowiedzUsuńPrzydałaby mi się jakaś maska do skóry głowy.
OdpowiedzUsuńu mnie sprawdziła się odżywka z aussie, po której włosy przetłuszczały się wolniej, ale jednak były zbyt wygładzone i przez to przyklapnięte
OdpowiedzUsuńMam.mieszane uczucia
OdpowiedzUsuńNigdy nie nakładałam takich masek na włosy i chyba wolę nie próbować :D
OdpowiedzUsuńMiałam - nie sprawdziła się w moim przypadku. Obecnie stosuję ograniczoną pielęgnację włosów - szampon Loreal absolut repair lipidium i maska do kompletu :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, jednak przed stosowaniem warto się zastanowić.
OdpowiedzUsuńNie miałam i myślę, że też bałabym się trochę nałożyć na włosy :P
OdpowiedzUsuńnie lubię nakładać maseczek na łeb :D
OdpowiedzUsuńGreat post :) Fashion Lover
OdpowiedzUsuńFabulous review. Loved your detailed post.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o takim produkcie, ale raczej nie jest dla mnie. Włosy mi się nie przetłuszczają nadmiernie. Poza tym faktycznie za dużo cackania i paćkania się :P
OdpowiedzUsuńMoje włosy nie przetłuszczają się. Myje raz na tydzień i jest ok. Są bardzo puszyste.
OdpowiedzUsuńFajna recenzja. :)
OdpowiedzUsuńGdzieś widziałam ten produkt, ale nigdy nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że takie coś istnieje ;) Moje włosy szybko się przetłuszczają, ale wolę po prostu codziennie umyć głowę.
OdpowiedzUsuńnie lubię naseczek do skóry głowy :D nie umiem ich stosowac, a potem wsyztsko dookoła jest w tej masce xD
OdpowiedzUsuńsuper recenzja ale jakoś ta maska nie przemawia do mnie....
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńNie miałam, ogólnie nie lubię takich masek na włosy/skórę głowy. ^^
OdpowiedzUsuńnie znam tego produktu, ale zielona glinka jest meega :) moja siostra robiła sobie ją na włosy i była zadowolona z efektów, ja ukochałam ją za efekt na stopach - zero potu! :)
OdpowiedzUsuńMnie już włosowa mania trochę opuściła więc nawet nie interesują mnie takie cuda :)
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńGreat review sweetheart...thx for sharing!
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takich maseczek, ale chętnie spróbowałabym. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa ją miałam w saszetce i była ok dla mnie, nie wiedziałam, że można ją kupić w większej wersji! Cieszy mnie to niezmiernie!
OdpowiedzUsuńnigdy czegoś takiego nie miałam;p
OdpowiedzUsuńMiałam ten produkt, ale jakoś do mnie nie przemówił :(
OdpowiedzUsuńWygląda zachęcająco, szkoda tylko, że przy okazji można ubrudzić sobie łazienkę!
OdpowiedzUsuńŁał, skład ma bardzo krótki :)
OdpowiedzUsuńhttp:/pathyelisia.com/
a zapowiadało się tak fajnie...
OdpowiedzUsuńChyba by mi się taka przydała.
OdpowiedzUsuńO takim kosmetyku jeszce nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńA jak by to dać na face ? Jakoś nie wyobrażam sobie siebie z maseczką skóry głowy :D
OdpowiedzUsuńja gruboskórna, więc chętnie takim cudem bym głowe wymazała, ale jeszcze nigdzie nie spotkałam. musze się lepiej rozglądać ;)
OdpowiedzUsuńUżyłam do włosów maseczki tylko raz, potem mi jużm się nie chciało jestem zbyt leniwa XD
OdpowiedzUsuńNakładanie glinki na włosy to wyzwanie ponad moje siły :D Do tego ich maseczki mnie uczulają :(
OdpowiedzUsuńMnie się nie przetłuszczają. ;)
OdpowiedzUsuńSuper, nie wiedziałam że istnieją takie maseczki. Również bym się bała jej użyć hehe :D
OdpowiedzUsuń