Witajcie!
Jest pewna naleśnikarnia w moim mieście.
Nastrój i wystrój jest tam
naprawdę cudowny, zatem nic dziwnego, że owo miejsce stało się stałym
punktem spotkań grona moich znajomych.
Nigdy nie miałam nic do zarzucenia temu lokalowi: bowiem obsługa i jakość potraw były na najwyższym poziomie…
Do czasu…
Traf chciał, że tydzień temu, tradycyjnie wybrałam się z kilkoma koleżankami do naszej naleśnikarni.
Oczyma wyobraźni już widziałam te boskie naleśniki, podawane z sosami
i surówkami, zawsze mile satysfakcjonujące moje podniebienie.
Byłyśmy zresztą tak głodne jak wilki, więc nawet jakby naleśniki smakowały dniem wczorajszym byłoby nam wszystko jedno.
Zwykle o tej porze jest sporo miejsc wolnych, tak więc udało nam się znaleźć godne pozycje, prawie tuż przy kasie.
Zadowolone rozsiadłyśmy się wygodnie i czekamy na kartę dań.
Powolnym kocim krokiem minęły nas dwie kelnerki zajadle konwersujące ze sobą.
M. dyskretnie uniosła w tym momencie rękę: Możemy kartę prosić?
Kelnerka (widać że wyjątkowo podbuzowana) miast kulturalnej
odpowiedzi i standardowego powitalnego „dzień dobry miłym paniom”
odparowała, że się nie rozdwoi i mamy czekać.
Eee no tak, pogawędki z kumpelą ważniejsze…
Ale nic to czekamy dalej.
Mija 15 minut.
Karty nadal nie dostałyśmy, mimo że panna kelnerka wędrowała kilka razy w te i we wte oscentacyjnie unikając naszego stolika.
M. w końcu nie wytrzymała i sama udała się do kasy prosić o kartę,
którą dostała bez żadnego słowa wyjaśnienia czy nawet przeprosin za
opieszałość.
Powróciła z triumfem, o mało nie wpadając na ową Jaśnie Pannę
Kelnerkę, która widać postawiła już chyba krechę na nasze całe
zgromadzenie, gdyż mruknęła niepochlebny wyraz pod nosem i z prędkością
torpedy podeszła do sąsiedniego stolika (który wypełnił się o wiele
później od naszego) i ze słodkim głosikiem zaczęła dopieszczać klientów
polecając im pewne potrawy.
No nic to poczekamy dalej na rozwój zdarzeń, w końcu mamy już kartę.
Kilka chwil jednie zajęło nam wybieranie naleśników i wypatrywać
ponownie zaczęłyśmy owej miłej kelnerki.
Ta nadciągając z tacą pełną
napojów dla stolika obok, widząc nasze głodne spojrzenia specjalnie
wykręciła głowę do tyłu, wyładowała raz-dwa ową tacę i ubrana w
zachęcający uśmiech podążyła szybkim truchtem w drugą stronę sali
przyjmując zamówienia od gości, którzy PONOWNIE przybyli PÓŹNIEJ od nas.
No nie tego za wiele.
Nie dość że nasz głód sięgnął zenitu, a czekanie sporo przerosło
nasze oczekiwania (40 minut czekania na zrobienie zamówienia przy
naprawdę małym zapełnieniu sali???) to poza wrogimi spojrzeniami (heloł
co takiego zrobiłyśmy?) nie zainteresował się nami nikt. W tym czasie
dwie urzędujące na sali panny kelnerki zdążyły obsłużyć podczas kilka
stolików w zasięgu naszego wzroku a my nie dość że nie uraczone
zostałyśmy nawet głupim „w czym mogę pomóc” to jeszcze obdarzone
zostałyśmy spojrzeniami typu „zaraz się stąd wykurzę taka i owaka”.
Cóż nam pozostało czynić.
Wkurzone na maksa odsunęłyśmy krzesła i
czyniąc wiele zbędnego hałasu opuściłyśmy ten lokal, nie pożegnane nawet
głupim „do widzenia” czy „pocałujta nas w cztery litery”.
I tak oto mam właśnie uraz na czas jakiś do dań zwanych naleśnikami...
Miałyście podobnie niemiłą sytuację?
Kathy Leonia
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
czwartek, 20 lutego 2014
17 komentarzy:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie poprosiłyście jakiegoś kierownika sali albo kogoś kto jest odpowiedzialny za jakość obsługi. Prawda jest taka, że warto kogoś pochwalić jak i wyrazić swoje stanowcze oburzenie, zwłaszcza w miejscu, które do tej pory było bez zarzutu. Najpierw zapytałabym wprost Pani kelnerki czy nas unika, bo czekamy tyle i tyle, a obsługiwane są stoliki zajęte po mnie. Zapytałabym również kierownika, czy na porządku dziennym tak traktuje się klientów. Takie nieprzyjemne zachowania kelnerek (świadome i celowe) powinny być rozwiązywane ze spokojem, nie chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji, ale na pewno nie uciekłabym z podkulonym ogonkiem. To jest trudna praca, ale w jej ramy wpisuje się "obsługa klientów" i jakaś jej jakość.
OdpowiedzUsuńdokładnie tak i przepraszam,że się wtrącę moje 3 grosze, ale zgadzam się w powyższym komentarzem, kierownik sali albo ktoś odpowiedzialny za obsługę musiałby Was wysłuchać.Obsługa jak dla mnie jest wizytówką lokalu te panie niestety się nie popisały, pozdrawiam :)) ps. zapomniałam się zalogowałam wybacz :*
UsuńMasakra...
OdpowiedzUsuńaż mi witki opadły...
OdpowiedzUsuńuuu niedobrze.. no ja takiej sytuacji nie miałam.. za to raz mi zła pizze przywieźli i na do dadatek potem chorowałam ;/ bleee
OdpowiedzUsuńJa stołuję się wyłącznie u siebie w domu więc nie miałam takich sytuacji ;)
OdpowiedzUsuńMi się nigdy nic takiego nie zdarzyło... Kiedyś w macu czekałam chyba z pół godziny na jedzenie, ale koleś w kasie był taki uroczy, że nie mogłam się gniewać, no i dołożył nam dodatkową porcję frytek. :D
OdpowiedzUsuńA naleśniki dzisiaj mam w domu, nie muszę iść do knajpy. :P
Ja mialam kilka podobnych sytuacji, nic milego... :( Kiedys nawet poprosilismy kierowniczke, notabene tez w nalesnikarni, ja dostalam skwaszony krem ze szpinaku, prawie gazowany, a Patryk nalesnika bez polowy wymienionych skladnikow, bo coz... Pani problemu nie widziala.
OdpowiedzUsuńJuż więcej bym tam nie poszła nawet jakbym miała straszną ochotę na naleśnika. ^^ Chamstwo normalnie !
OdpowiedzUsuńU mnie też są dwie fajne naleśnikarnie, byłam kilka razy ale nigdy nie spotkało mnie nic niemiłego, choć w restauracjach owszem.
OdpowiedzUsuńLubię zrobić sobie sama naleśniki w domu ;)
Znam taką podobną klimatyczną małą naleśnikarnie. Zaglądam do niej od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńDziwna sytuacja was spotkała, tym bardziej, że byłyście stałymi klientkami. Współczuję.
Może nie wytarłyście butów przy wejściu, czy co? Ja kiedyś miałam podobną sytuację w Paryżu. No ale uznałyśmy, że wzięli nas za biedaczki ze wschodu i dlatego olewali, bo to jak się okazało droga knajpa była.
OdpowiedzUsuńehhh czasami brak mi slow po prostu :/
OdpowiedzUsuńmnie i cała wycieczke kiedys nie wpuscili do restauracji w Czechach bo polaków nie obsługują i kropka
Ehh .. nie fajna sytuacja ;/
OdpowiedzUsuńhmm ja zawsze wolam kelnera jak przez chwile ni eprzychodzi do naszego stolika :D
OdpowiedzUsuńfaktycznie, to nie było przyjemne:( Mnie się taka sytuacja jeszcze nie przytrafiła - współczuję, no al to nie wina nieszczęsnych naleśników;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
:)
A ja mam od rana taka ochotę na nalesniki.... ;)
OdpowiedzUsuń