Dziś porozmawiam z Wami o pewnym specyfiku do ust, który szturmuje blogosferę już od dawna.
Będę bowiem mówiła o lakierze do ust Rimmel Apocalips Lip Lacquer.
Słowo od producenta: "Lakier do ust łączący w sobie intensywność koloru szminki oraz delikatny, satynowy połysk. Dostępny w 8 odcieniach: Celestial, Galaxy, Nova, Apocaliptic, Luna, Big Bang, Stella oraz Eclipse".
Bohater w opakowaniu:
mój odcień to 303 |
I teraz się pewnie zastanawiacie gdzie zdjęcie warg mych.
A ni będzie go.
Bowiem ten efekt jest tak ekhm tandetny, że oszczędzę Wam widoku jego...
Szczegóły:
Cena i dostępność: owe dziwne cudo dostałam od Pure Morning mej kochanej w ramach tzw. giftu. Normalnie lakier do ust Rimmela można upolować w Rossmanie np. za ok. 30 zł.
Zapach: przyjemny, taki pudrowy.
Konsystencja: no taka w sumie lakierowa. Produkt jest dość stały i nie ścieka z aplikatora. Tak więc całkiem fajny pomysł.
Opakowanie i pojemność: czarno-różowe deginerskie, z białymi napisami. Pojemność 5,5 ml.
Wydajność: no myślę, że byłaby świetna - mała ilość produktu spokojnie już pokryje kolorem wargi nasze. Ale co tu się będę więcej wypowiadać na ten temat, skoro używałam tego czegoś kilka razy i odstawiłam.
Działanie: pomijając kolor, który jest kompletnie nie w mojej tonacji i karnacji, produkt jest naprawdę przyjemny. Dobrze nawilża usta i nie podkreśla suchych skórek, jednocześnie nadaje bardzo mocny, intensywny kolor, który utrzymuje się na wargach ok. 4/5 godzin. Nie straszne mu jedzenie i picie. Mazidło trzyma się jak stal - pancerza.Oprócz trwałości ma ładny zapach, dobrą konsystencję oraz całkiem zacne opakowanie. Niestety odcień 303, tak jak pisałam wcześniej, nie jest dla mnie. Z moją bladą karnacją i łaciatymi włosiskami, wyglądam w nim upiornie... To kolor ewidentnie dla brunetek. Próbowałam go skrycie łączyć z innymi błyszczykami czy szminkami, aby nieco "zabić" jego moc. Nic to niestety nie dało... Ale nic to, skuszę się spokojnie na inny odcień z tej serii, bo sam produkt bardzo mi się spodobał.
Ocena: 4/5
Kathy z Leoem
odważny kolor - przynajmniej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńmam w tym samym kolorze co Ty, nowa, kupiłam na promocji w rossmannie latem. uwielbiam tą mocną fuksję, czasami jednak nadmiar ścieram delikatnie z ust przed wyjściem, nie zawsze chcę aż tak mocno rzucać się w oczy, zamierzam kupić jeszcze w czerwonym kolorze
OdpowiedzUsuńWczoraj właśnie patrzyłam na niego w Rossmannie, ale stwierdziłam, że mam już zbyt dużo mazideł do ust i czas coś najpierw skończyć :)
OdpowiedzUsuńomnomnom, chce! :D
OdpowiedzUsuńJa żem szatynka i do mnie też on nie pasuje, wyglądam jak Barbie albo pani spod Biedronki pytająca "cigarety?" :D
OdpowiedzUsuńPolubiłam się z nim. Nie powiedziałabym, że nawilża ale nie wysusza bardzo ust więc jest ok :) Długo zostaj na ustach i można dozować intensywność :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję :)
Mam jeden odcień z tych Apocalips, używam w sumie rzadko, bo jest dość intensywny i nie nadaje się na co dzień :)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak koorek przentuje sie na ustach :)
OdpowiedzUsuń'Opakowanie deginerskie' = odgina się..?
OdpowiedzUsuńA ja kocham ten kolor! :D Może faktycznie tylko dla brunetek :).
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochana
:*.
UsuńJa wygrałam w konkursie na facebooku Rimmela zestaw kosmetyków i tam był apocalips tylko taki kolor lekko brązowy, zupełnie do mnie nie pasuje :((( a szkoda bo fajnie lezy na ustach i długo si.e trzyma. Zainwestuje w inny kolor moze na sylwestra :)
OdpowiedzUsuń