Dziś chwila oddechu... przed jutrzejszym początkiem tygodnia.
Dlatego zapodam Wam na prędko słów kilka o pewnym mazidle do ust.
Tym razem będzie to błyszczyk z Sensique o luksusowo brzmiącej nazwie: Hollywood's Fabulous 40ties - Transparentny błyszczyk do ust.
Słów kilka od producenta: "Błyszczyk do ust transparentny. Zastosowany na pomadkę utrwala i nadaje połysk."
Bohater dnia w opakowaniu:
I na ręku:
A tu na ustach:
Szczegóły:
Cena i dostępność: zakupiłam powyższy błyszczyk ze trzy miesiące temu. Upolowałam go w Naturze za ok. 2 zł na promocji.
Zapach: przyjemny, delikatny. Wyczuwam trochę gumę balonową i żelki.
Konsystencja: przezroczysty glutek.
Opakowanie i pojemność: pojemniczek plastikowy, z czarnymi motywami kwiatowymi. Bardzo fajnie nawiązujący do stylu lat 40-stych. Pojemność: 12 ml.
Wydajność: dobra. Mam go już jakiś czas, chętnie po niego sięgam kilka razy na dzień, a produkt ciągle sprawia wrażenie nowego i nietkniętego.
Działanie: na samym początku nasuwa się pytanie: co może błyszczyk za 2 zł? Chyba nic. A to błąd. Nie sugerujcie się ceną. Jak dla mnie bowiem, to małe cacko z promocji jest ostatnim odkryciem kosmetycznym. Przede wszystkim bardzo ładnie wygląda na ustach, daje efekt lśniących, mokrych i apetycznych warg. Oprócz walorów estetycznych, produkt delikatnie nawilża i ochrania usta przed chłodem. I najważniejsze - pyszny smak! Mazidło smakuje jak landrynki i wata cukrowa, w wyniku czego - niestety - bardzo szybko się "zjada". W wyniku tego, produkt na ustach w stanie tzw. nietkniętym, wytrzymuje jakąś godzinę. Choć tu muszę wtrącić, że ostatnio się usilnie powstrzymywałam przed oblizywaniem warg i błyszczyk tkwił na nich jakieś 2 godziny. Jeśli więc szukacie naprawdę fajnego, smakowego nawilżacza do warg, koniecznie spróbujcie ten produkt.
Ocena: 4/5
A jaki jest Wasz błyszczyk numer jeden ostatnio?
Kathy Leonia
Chyba muszę częściej odwiedzać Naturę skoro takie tam mają okazje :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio używam pomadek ochronnych. :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio lubuję się tylko w pomadkach ochronnych, ale niezłą okazję ustrzeliłaś!
OdpowiedzUsuńja wolę mocno podkreślone usta
OdpowiedzUsuńJa za błyszczykami raczej nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńMaziałabym się nim na pomadkę, bo ostatnio muszę mieć kolor :D
OdpowiedzUsuńTy to zawsze coś upolujesz xD Ja tam wole pomadki ochronne albo balsamy do ust :))
OdpowiedzUsuńWypadają Ci włosy przy ŁZS? Jeśli wypadały i przestały, to co pomogło?
OdpowiedzUsuńz wypadaniem włosów zmagałam się przez ponad pół roku, zanim ustaliłam że to ŁZS jest winnym sprawcą tej włosowej ucieczki. Zmiany zaczęłam od diety - po przeczytaniu setek artykułów o ŁZS doszłam do wniosku, że pora przestać wcinać moje ukochane słone i ostre przekąski, i przerzucić się na coś delikatniejszego.drożdżaki kochają wszystko co słone i ostre a tego nie chcemy... Po diecie, przyszła pora na delikatniejsze szampony. jak ognia unikam DMDM hydra coś tam w składzie, szampon zawsze rozcięczam wodą z dodatkiem aloesu, keratyny i szampony z vichy na łupież tłusty. Szampony jakie używałam i jakie krzywdy mi nie zrobiły: seria vichy na łupież tłusty, seria pharmaceris przeciwłupieżowa, gloria malwia z czarną rzepę od czasu do czasu, seria z green pharmacy. Włosy czeszę delikatnie również i nie szarpię ich kiedy nie potrzeba. z fryzur - tylko rozpuszczone lub kitka. Dalej, łykam tabletki na włosy - od vitapilów, po skrzypowitę, biosilicę, silicę, drożdże, siemię lniane . piję mleko co dzień na noc, jem kiełki, płatki owsiane, pestki dyni. Na skalp codziennie kładę maść aloesowo-przeciwgrzybiczną o której pisałam na blogu. No i najważniejsze - NIE DRAPIĘ SIĘ - jak nie muszę;p. wbrew pozorom najgorsze co możesz robić, to drapać się. jak swędzi - posmaruj głowę aloesem, przeczesz włosy delikatnie. ale nie drap się... bo zaognisz sytuację i będzie masakra...
UsuńWiem, wiem. Ani razu się nie podrapałam. Nie wiem jakim cudem, ale nawet jak mnie strasznie swędzi to umiem się powstrzymać przed drapaniem. Mam jakiś dar samokontroli. ;D
UsuńDziękuję za rady. Kupię ten szampon z Vichy i zmienię dietę, bo coś nawilżającego już mam (Cerkogel). Będę wpadać na Twojego bloga i pewnie się jeszcze kiedyś odezwę. :)