Witajcie!
Dziś zajmiemy się skóry brązowieniem.
Będę mówić o Palmers Coccoa Butter Formula Natural Bronze Body Lotion brązujący balsam do ciała.
Słowo od producenta:"Kremowy, nawilżający balsam z kombinacją masła kakaowego i witaminą E. Zostawia skórę pachnącą, nawilżoną i cudownie muśniętą słońcem."
Mazidło w butli:
Od producenta:
Skład:
Otworek:
Na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: produkt dostałam w ramach giftów z Meet Beauty, o którym pisałam tu: Klik! i tu: Klik! Normalnie można je ucapić w drogeriach, gdzie kosztuje ok. 25 zł.
Zapach: kakaowy, przyjemny.
Konsystencja: kremowa.
Opakowanie i pojemność: opakowanie plastikowe, białe z elementami brązu i z czarnymi napisami od producenta. Oryginalna pojemność: 250 ml (ja mam miniaturkę 50 ml).
Wydajność: dobra. Takie opakowanie starczy na kilka miesięcy brązowienia się.
Działanie: takie sobie. Zacznę od tego, że nie lubię produktów samoopalających. Nie przepadam za ich aromatem, lepkością i koniecznością częstego stosowania. Wolę swą naturalną bladość, z którą czuję się młodo i zdrowo. Nie mniej jednak, gdy w łapy me trafił miniaturowy balsam brązujący od Palmers stwierdziłam, że a co mi tam, wypróbuję zioma na ów zbliżający się okres letni. Niestety, produkt nie oczarował mnie na tyle, bym mogła nazwać go cudem. Specyfik lepiej spisał się bowiem jako zwykły nawilżacz do ciała, niźli specyfik dający opaleniznę. Nieważne, ile bym go dała na nogi, czy ramiona i jak często bym się nim smarowała - jak byłam bowiem blada, tak się ostałam. Nic a nic mnie nie przyrumieniło, ani nie zrumieniło. Czyżby producent pomylił się w klasyfikacji gatunkowej wytworu swojego? Cóż, nie mnie to oceniać. Warto jednak wspomnieć o tym, że mazidło - jako balsam - dobrze się wchłaniało i skórę nawilżało. Ponadto, ładnie i słodko pachniało. Nie zapchało mnie, ani nie podrażniło. Nie wrócę jednak do niego więcej, gdyż, primo: nie jest tanie, a secudno: nie działa jak powinno, czyt. nie brązowi.
Ocena: 3/5
Produkt ze współpracy, ale recenzja obiektywna.
Miałyście?
Kathy z Leonem
Strony
GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE
Oświadczenie
Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!
Mój stary blog - Karia18
Szukaj na tym blogu
Bielenda
zdrowie
wtorek, 4 lipca 2017
50 komentarzy:
ZAŁOŻENIA GŁÓWNE:
Jak czas pozwala - na niektóre komentarze odpowiadam.
***
Wchodzenie na banery reklamowe i klikanie w linki powoduje uciech na mej facjacie.
***
Jeśli konstruktywnie zaobserwujesz Leona to on zwykł odwdzięczać się tym samym. Nie musisz jednakowoż podawać adresu bloga.
***
Jeśli więc uporczywie linkujesz swoją stronę to wiedz, że trafiasz od razu do SPAMU. Wybitnie mnie to denerwuje.
***
Reklamujące się w komentarzach firmy zostają również uznawane za SPAM i usuwane. Od reklam jest zakładka KONTAKT/WSPÓŁPRACA
***
Komentarze, które są złośliwe, obraźliwe, wulgarne itp. zostają usuwane. Jeśli chcesz komentować - miej pewną godność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tego typu produktów to nie używa nawet moja siostra ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo słońca ;)
Szkoda, że się nie spisał. Ja używam samoopalacza w sprayu z Loreala.
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam żadnego brązującego kosmetyku ( balsamu, kremu itp ). Szkoda, że nie sprawdził się tak jak powinien.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie dał efektu brązującego.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię produktów samooplających; jak bym nie nałożyła mam plamy
OdpowiedzUsuńSkoro produkt się nie sprawdza, to nie będę go kupować.
OdpowiedzUsuńGraet products dear! :)
OdpowiedzUsuńI do not use this kind of products because I tan myself quicker than I would like to.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo dużo pozytywnych opinii słyszałam o tym produkcie i widziałam bardzo dobre efekty brązowienia skóry, nie zostawiając pomarańczowego odcienia.
OdpowiedzUsuńo, jak nie działa to nie żałuję,że nie używam;)
OdpowiedzUsuńja polecam floslek, jest dani i daje opaleniznę ale subtelną.
OdpowiedzUsuńNie miałam,szkoda że nie zdał egzaminu 😒
OdpowiedzUsuńNie miałam. Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie używam tego typu produktów, jakoś moje ciało źle na nie reaguje.
OdpowiedzUsuńU mnie też się średnio spisał.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie sięgam po takie produkty bo mnie słońce aż nadto lubi, natomiast dla samego zapachu mogłabym go wypróbować z czystej ciekawości
OdpowiedzUsuńJa będąc w ciąży stosowałam krem na rozstępy tej marki. Cudów nie zauważyłam, a do tego przeszkadzał mi mocny zapach produktu. Niemniej skóra była porządnie nawilżona.
OdpowiedzUsuńproduktu nie znam,szkoda że się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńOjej szkoda,że się nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńNie miałam i raczej unikam takich produktów. Zawsze mam wizję źle rozstartego balsamu i ciapki na skórze :P
OdpowiedzUsuńW takim razie lepiej go omijać :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku, ale nie dziwne, bo samoopalaczy nie używam :D
OdpowiedzUsuńCzyli bubelll! Szkoda na niego czasu!
OdpowiedzUsuńNie używam tego typu produktów, wolę poleżeć na słoneczku :)
OdpowiedzUsuńto widzę, że nie tylko ja nie przepadam za tego rodzaju mazidłami. ;) jakoś zawsze się ich obawiałam, że narobi mi krzywdy i nie decydowałam się na nie. wolę sobie na słoneczku posiedzieć (zwłaszcza odkąd mamy w mieszkaniu taras <3) ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
dobrze, że przynajmniej krzywdy nie zrobił ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za bronzerami. Patrząc na kolor na zdjęciach byłam zaskoczona czy to na pewno recenzja bronzera czy krem nawilżający i musiałam jeszcze raz przeczytać tytuł. Jak widać w podsumowaniu utwierdziłam się, że wcale nie daje kolorku. Dobrze, że Cię nie uczulił ani nic. Moim zdaniem szkoda na niego uwagi, czasu i pieniędzy :)
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze i raczej nie będę :)
OdpowiedzUsuńI ja zwolenniczką brązujących balsamów nie jestem , zawsze się usmaruję i potem chodzę z maziajami ;D
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię takich mazideł, głównie dlatego, że opalenizna uzyskana z ich udziałem po prostu się zmywa. :D No i często zostawiają smugi na ciele.
OdpowiedzUsuńNie lubię i nie sięgam po takie produkty 😅
OdpowiedzUsuńNie dla mnie chyba :)
OdpowiedzUsuńzużyłam go jakiś czas temu;)
OdpowiedzUsuńNie używałam ☺
OdpowiedzUsuńWolę naturalną opaleniznę:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
przymierzałam sie kilkakrotnie do zakupu produktów z tej marki ale składy odstraszają
OdpowiedzUsuńW czasie ciąży używałam balsamu na rozstępy z tej firmy. Drogie ustrojstwo, więc myślałam, że mnie przed tym uchroni. A gdzie tam! Brzuch mam teraz bardziej fioletowy niż biały... tzn. cielisty ;D
OdpowiedzUsuńJa się boje używać samoopalaczy, nie używam też balsamów brązujących. Trudno o dobry kosmetyk, szkoda że ten nie spełnił swoich wymogów :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie podziałał. Chociaż ja nie znoszę bronzerów, tak czy siak u mnie ta kategoria jest na cenzurowanym.
OdpowiedzUsuńO kurcze, powinno chociaż trochę brązawić ;)
OdpowiedzUsuńAle słabizna :/
OdpowiedzUsuńMoże nie brązuje ale też nie robi plam. więc nie jest źle :D
OdpowiedzUsuńJa chyba mam już swój ideał :D
OdpowiedzUsuńSo precise and detailed thanks!
OdpowiedzUsuńI'd use it in winter)
OdpowiedzUsuńSuch a lovely post dear :)
OdpowiedzUsuńNie znam i w sumie nie używam takich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńRaz używałam tego typu produktu, ale śmierdział i nie działał, więc już po nie nie sięgam, zraziłam się;)
OdpowiedzUsuńNie używam. ;)
OdpowiedzUsuńW tym roku już nawet nie próbuję się brązowić :)
OdpowiedzUsuń