Dziś będzie o brązowieniu się.
Zapodam Wam mój pogląd na słoneczny puder do twarzy i ciała z drobinkami złota, znany jako Lovely Sunny Powder.
Słowo od producenta: "Słoneczny puder brązujący do twarzy i ciała na bazie formuły ziemi indiańskiej. Delikatna, pudrowa konsystencja nie zatyka porów, pozwala skórze oddychać i cieszyć się wyglądem zdrowej, otoczonej ciepłym kolorytem skóry. Ukrywa oznaki zmęczenia. Testowany dermatologicznie."
Skład: Talc, Mica, Kaolin, Isocetyl Stearoyl Stearate, Zinc Stearate, Aluminium Starch Octenylsuccinate, Tocopheryl Acetate, Parfum, Benzyl Alcohol, Linalool, Methylparaben, Propylparaben, [+/-] CI77891, CI77491, CI77492, CI77499.
Puder w opakowaniu:
Od producenta:
Na dłoni:
Na twarzy:
Szczegóły:
Cena i dostępność: swój egzemplarz dostałam od Żanetki, normalnie jest on w Rossmanie za jakieś 15 zł.
Zapach: przyjemny, ciepły, niczym perfumy.
Konsystencja: połyskująca, brązowa tafla.
Opakowanie i pojemność: brązowo puzderko wypiekane z otwieranym wieczkiem i białymi napisami od producenta. Pojemność: 23 g.
Wydajność: bardzo dobra; produkt codziennie użytkowany wystarczy nawet na dwa lata stosowania.
Działanie: zacne. Zacznę od tego, że bronzer to moje absolutne kosmetyczne must have. Z natury bowiem, będąc bladą osobą unikającą słońca i solarium - ach ten syndrom wampirzej chęci bycia wiecznie młodą, piękną i... białą! - muszę jakoś podkoloryzować naturę swej karnacji. Aby więc ludzi nie straszyć bladotą naskórka, używam namiętnie brązowych pyłków. Nie jestem wybredna, jeśli chodzi o odcień kosmetycznej opalenizny; zadowolę się zarówno matowym lookiem, jak i takim z dodatkami perłowo połyskującego złotka. Produkt Lovely jest więc dla mnie idealnym wręcz kosmetykiem do stosowania podczas smutnych dni zimowo-przedwiosennych. Już bowiem jedno pociągnięcie kości policzkowych owym złotym, pachnących jak perfumy pyłem sprawia, że cera nabiera witalności oraz blasku. Twarz staje się wyrazista, policzki rumiane, a i chęć kuszenia płci przeciwnej większa. Specyfik od Lovely jest odpowiedni dla każdego typu karnacji; jego wydajność i wytrzymałość - cały dzień na podkładzie i pudrze - także zniewala. Jeśli więc szukacie taniego, ale dobrego bronzera na lata - koniecznie sięgnijcie po ów z Lovely. Nie będziecie żałować!
Zapach: przyjemny, ciepły, niczym perfumy.
Konsystencja: połyskująca, brązowa tafla.
Opakowanie i pojemność: brązowo puzderko wypiekane z otwieranym wieczkiem i białymi napisami od producenta. Pojemność: 23 g.
Wydajność: bardzo dobra; produkt codziennie użytkowany wystarczy nawet na dwa lata stosowania.
Działanie: zacne. Zacznę od tego, że bronzer to moje absolutne kosmetyczne must have. Z natury bowiem, będąc bladą osobą unikającą słońca i solarium - ach ten syndrom wampirzej chęci bycia wiecznie młodą, piękną i... białą! - muszę jakoś podkoloryzować naturę swej karnacji. Aby więc ludzi nie straszyć bladotą naskórka, używam namiętnie brązowych pyłków. Nie jestem wybredna, jeśli chodzi o odcień kosmetycznej opalenizny; zadowolę się zarówno matowym lookiem, jak i takim z dodatkami perłowo połyskującego złotka. Produkt Lovely jest więc dla mnie idealnym wręcz kosmetykiem do stosowania podczas smutnych dni zimowo-przedwiosennych. Już bowiem jedno pociągnięcie kości policzkowych owym złotym, pachnących jak perfumy pyłem sprawia, że cera nabiera witalności oraz blasku. Twarz staje się wyrazista, policzki rumiane, a i chęć kuszenia płci przeciwnej większa. Specyfik od Lovely jest odpowiedni dla każdego typu karnacji; jego wydajność i wytrzymałość - cały dzień na podkładzie i pudrze - także zniewala. Jeśli więc szukacie taniego, ale dobrego bronzera na lata - koniecznie sięgnijcie po ów z Lovely. Nie będziecie żałować!
Ocena: 5/5
Miałyście?
Kathy z Leonem
Miałyście?
Kathy z Leonem
Nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję wypróbować i na pewno nie narzekam:)
OdpowiedzUsuńFajny tylko wolałabym bez brokatu, którego nie znoszę. :D
OdpowiedzUsuńMam ten problem,że przy mojej naturalnie trupiej twarzy wszystkie takie cuda dają maksymalnie sztuczny efekt:(
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Oj, znowu kusisz Leonku;) Dobrze, że mój bronzer się kończy;p
OdpowiedzUsuńMam go i bardzo lubie.
OdpowiedzUsuń:D :D :D :D :D :D cieszę się bardzo a nawet bardziej!
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale chciałabym przetestować :)).
OdpowiedzUsuńNie miałam:) ładnie wygląda na twarzy :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale za tą cenę warto przetestować ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemny produkt, może i ja się skuszę ale to muszę wykończyć obecne bronzery bo mam dwa :)
OdpowiedzUsuńNie znaju go. ;P
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam przyjemności używać tego typu kosmetyków. Może w końcu pora to zmienić. ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz, akurat jestem na kupnie, też nie mogę żyć bez bronzera :D!
OdpowiedzUsuńMiałam ale to chyba była marka Miss Sporty
OdpowiedzUsuńświetny ;)
OdpowiedzUsuńblogbeautymix.blogspot.com
Na twarzy wygląda bardzo ładnie, a opakowanie przypomina mi trochę bronzer z Eveline :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Bardzo podoba mi się ten efekt na Twojej twarzy :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam :)
OdpowiedzUsuńNa wakacje będzie świetny :)
OdpowiedzUsuńFollowed you back! :)
OdpowiedzUsuńładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńNa twarzy wygląda świetnie. Mnie ten odcień raczej by nie pasował.
OdpowiedzUsuńAż mi się tęskno za latem zrobiło ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię firmę Lovely więc chętnie przetestuje !
OdpowiedzUsuńOn chyba nie pasowałby mi do karnacji...
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię obchodzić się z bronzerami ale Twój policzek śliczny:)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mogę uzywac kosmetykó z drobinkami ;<
OdpowiedzUsuńbo sama buzia swieci sie wystarczajaco :D
Jakie Cudowne <3
Ja w środe idę zrobić nowe :d
www.patryczko.blogspot.com Zapraszam na Walentynkową stylizacje do mnie ~! :*
Całusy !
Przepieknie wychodzi na twojej skórze . Super :)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńNie miałam, ani jakoś nie widziałam.
OdpowiedzUsuńWątpię co do jego ,,ukrywania oznak zmęczenia".
Te drobinki jednak dla mnie są zbyt widoczne;)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale nie wiem czy sprawdziłby się u mnie, bo nie przepadam za aż takimi dużymi drobinkami :)
OdpowiedzUsuńNice
OdpowiedzUsuńJa potrzebuję chłodnych odcieni, ale ten ewidentnie jest fajny :)
OdpowiedzUsuńNa dłoni wygląda dziwnie;p
OdpowiedzUsuńDzisiaj patrzałam na niego w Rossmannie. Tobie bardzo pasuje, ale dla mnie odcień nie byłby odpowiedni.
OdpowiedzUsuńNa Twojej buzi ładnie wygląda. Ja nie używam wcale. * "Lizki" od Pepy :)
OdpowiedzUsuńładnie wygląda na poliku:)
OdpowiedzUsuńJa od kilku lat używam kulek brązujących AVON/ :)
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz to może się skuszę. Czemu nie.
OdpowiedzUsuńRzadko stosuję coś na twarz ;) z reguły nie podkreślam policzków, nie nakładam podkładu, ale dobrze, że ten produkt odpowiada Ci :)
OdpowiedzUsuńKurcze, chyba dopiszę go do mojej listy zakupów na ten miesiąc :D
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda na twarzy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ionlycomehereafterdark.blogspot.com/ Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
slicznie wyglada na policzku :)
OdpowiedzUsuńLeon się opala bez słońca!
OdpowiedzUsuńTen bronzer bardzo ładnie wygląda na Twoim policzku, chyba muszę podejść do rossmana i zobaczyć ten produkt na żywo :)
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie używam takich kosmetyków :P ale jakby co, to warto o nim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńP.s obserwuję :)
Śliczny odcień :)
OdpowiedzUsuńhmm wydaje się bardzo ciemny ale z drugiej strony na twojej jasnej buźce wygląda spoko
OdpowiedzUsuńMiałam go, ale dla mnie był za pomarańczowy ;/
OdpowiedzUsuńJa jakoś do tych bronzerów nie lecę. Mam róż i on mi w miarę konturuje twarz, a przyciemniane buźki jakoś nie koniecznie mnie interesuje. Może kiedyś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mówiąc Słowami :)
Hi dear
OdpowiedzUsuńGreat post, nice sun touch
xoxo
bardzo fajny kosmetyk 😊😃 podoba mi sie 😃
OdpowiedzUsuńA ja ciągle zakochana w kuleczkach brązujących z Avonu, nie mogę z nimi zerwać ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy, chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńJestem zbyt blada na bronzery ;D
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale ciekawy produkt ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się efekt na policzkach :)
OdpowiedzUsuńskoro to kosmetyk na piątkę, to chętnie go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię być białolica ;p ale bronzera nigdy nie miałam, jeśli już chcę swoją twarz "przykolorować" to stosuję róż ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie produkty ! Ja używam z Gosh i Essence i jestem mega zadowolona :) Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńNie znam, klas nie przepadam za kosmetykami lovely , ten prezentuje się ciekawie.
OdpowiedzUsuńNie znam, klas nie przepadam za kosmetykami lovely , ten prezentuje się ciekawie.
OdpowiedzUsuńJak super się prezentuje, myślę, ze pewnie jeszcze lepszy jest efekt na dworze gdy świeci słonce, twarz pewnie super się mieni :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować u siebie :)
OdpowiedzUsuńKolor jest doprawdy znakomity, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie trochę za bardzo pomarańczowy. Chyba, że tak na zdjęciach wyszedł.
OdpowiedzUsuńCud, miód, malina na policzkach :)
OdpowiedzUsuńNie znam, nie używam bronzerów;)
OdpowiedzUsuńNa dłoni wygląda na dużo ciemniejszy niż na twarzy!
OdpowiedzUsuń