Dziś przybywam do Was z recenzją pewnego specyfiku kremowego.
Będę mówić o Kailas, czyli ajurwedyjskim kremie z himalajskich ziół na problemy skórne.
Słowo od producenta: " Krem KAILAS to mieszanina odżywiających i nawilżających skórę olejów roślinnych połączona z ekstraktami roślinnymi o działaniu łagodzącym , stymulującym regenerację naskórka oraz mikrokrążenie skórne, a także usuwającymi przebarwienia.
Skład:
Produkt w pudle:
Od producenta:
O ziołach w składzie:
Na dłoni:
Szczegóły:
Cena i dostępność: specyfik dostałam w ramach współpracy od PPHUD AYURVEDIK. Produkt jest dostępny w dwóch pojemnościach: po 8 g (18 zł) i po 20 g (28 zł).
Zapach: mocny, intensywny, ziołowy, coś a'la Amol.
Konsystencja: kremidło do problemów skórnych.
Opakowanie i pojemność: sympatyczna butla w białym odcieniu i delikatnej, niebieskiej tonacji z czarnymi napisami. Pojemność: 20 g.
Wydajność: średnia. Mazidła starczy na miesiąc używania.
Działanie: zacne. Zacznę jednakże od tego, że z pewną obawa podchodziłam do ajurwedyjskiego cudaka. Dlaczego? Ano temuż, że używane wcześniej podobnego typu produkty (np. indyjskie oleje, mydła) zwyczajnie mi nie pasowały i uczulały mnie... Produkt Kailas był więc pewnego rodzaju eksperymentem dla naskórka. Na szczęście spisał się dobrze i nie spowodował wysypki tu czy tam. Używałam go głównie w akcji ratunkowej po incydencie ze spalonymi kończynami dolnymi: Klik! Specyfik cudnie ukoił i zregenerował poparzoną skórę nóg, działając na nią iście jak balsam opatrunkowy. Dzięki kremowaniu Kailasem naskórek ud szybko się nawilżył, odbudował i przestał piec niemiłosiernie. Mazidło stosowałam także jako nawilżacz na moje spękane i strudzone obcasami stópki. Kremik ładnie zmiękczał twardą skórę pięt i palców, niejako przy tym chłodząc i łagodząc ogólne zmęczenie dnia codziennego. Wspomnę także, że krem ładnie pachniał, dobrze się aplikował i szybko wchłaniał. Trochę smutno, że tak szybko mi się skończył, nie mniej jednak wpływ na to ma z pewnością częste smarowanie dużych partii naskórka (czyt. nóg). Mam nadzieję, że już niedługo Kailas będzie dostępny stacjonarnie do kupienia. Wtedy spokojnie można wydać na niego te 20 zł od czasu do czasu. Jednym słowem: polecam!
Konsystencja: kremidło do problemów skórnych.
Opakowanie i pojemność: sympatyczna butla w białym odcieniu i delikatnej, niebieskiej tonacji z czarnymi napisami. Pojemność: 20 g.
Wydajność: średnia. Mazidła starczy na miesiąc używania.
Działanie: zacne. Zacznę jednakże od tego, że z pewną obawa podchodziłam do ajurwedyjskiego cudaka. Dlaczego? Ano temuż, że używane wcześniej podobnego typu produkty (np. indyjskie oleje, mydła) zwyczajnie mi nie pasowały i uczulały mnie... Produkt Kailas był więc pewnego rodzaju eksperymentem dla naskórka. Na szczęście spisał się dobrze i nie spowodował wysypki tu czy tam. Używałam go głównie w akcji ratunkowej po incydencie ze spalonymi kończynami dolnymi: Klik! Specyfik cudnie ukoił i zregenerował poparzoną skórę nóg, działając na nią iście jak balsam opatrunkowy. Dzięki kremowaniu Kailasem naskórek ud szybko się nawilżył, odbudował i przestał piec niemiłosiernie. Mazidło stosowałam także jako nawilżacz na moje spękane i strudzone obcasami stópki. Kremik ładnie zmiękczał twardą skórę pięt i palców, niejako przy tym chłodząc i łagodząc ogólne zmęczenie dnia codziennego. Wspomnę także, że krem ładnie pachniał, dobrze się aplikował i szybko wchłaniał. Trochę smutno, że tak szybko mi się skończył, nie mniej jednak wpływ na to ma z pewnością częste smarowanie dużych partii naskórka (czyt. nóg). Mam nadzieję, że już niedługo Kailas będzie dostępny stacjonarnie do kupienia. Wtedy spokojnie można wydać na niego te 20 zł od czasu do czasu. Jednym słowem: polecam!
Ocena: 4/5
Produkt ze współpracy, ale recenzja obiektywna.
Miałyście?
Kathy i Leon
Produkt ze współpracy, ale recenzja obiektywna.
Miałyście?
Kathy i Leon
Coś jest w tych indyjskich produktach, że czasem uczulają... mnie często uczulają mydła indyjskie w kostce.
OdpowiedzUsuńPewnie jakies ziola sa tam dziwne czasem wlozone:)
UsuńNie znam tego kremu, ale skoro polecasz, to będę mieć go na uwadze.
OdpowiedzUsuńPolecam bo fajny ziom;)
Usuńzawsze by się przydał taki kremik :D
OdpowiedzUsuńTo bierz kupuj :d
UsuńNigdy go nie miałam i jakoś nie czuję potrzeby go posiadania.
OdpowiedzUsuńNie masz klopotow ze skora?:)
UsuńJak będzie dostępny stacjonarnie to chętnie po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNie pozalujesz;)
Usuńwczoraj doszedł do mnie ten krem- nagroda wygrana u Ciebie, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNa przyszłość na oparzenia pewniakiem jest panthenol :)
OdpowiedzUsuńCiężko mi ocenić, bo nie miałam, ale bardzo lubię naturalne kosmetyki. :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę go na oczy, ale ja już do zadań specjalnych mam swoich pewniaków :)
OdpowiedzUsuńWarto mieć:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
W razie konieczności go zakupię, dziewczyny na blogach piszą o nim pozytywne recenzje.
OdpowiedzUsuńDuża różnorodność jest w opiniach o nim... Ja sama nie wiem czy mnie kusi...
OdpowiedzUsuńKrem cudo! Jak będę miała poważne problemy ze skórą to kupię napewno :-)
OdpowiedzUsuńmuszę kupić sobie takie mazidło, bo wróciłam właśnie z wyjazdu i moja twarz jest w opłakanym stanie :(
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego a tam super okazje.
http://superokazije.blogspot.com/
Na szczęście nie musiałam stosować tego kremu, ale moja siostra stosowała ;)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o nim same dobre słowa, może kiedyś wypróbuję
OdpowiedzUsuńMoże też spróbuję :)
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz to jestem pewna, że warto zaopatrzyć się w tubeczkę. :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałem, chcoiaż produkt ostatnio popularny na blogach
OdpowiedzUsuńnie znam tego kosmetyku...czytam pierwszy raz u Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też sie rewelacyjnie sprawdził i na pewno na stałe zagości w mojej kosmetyczce.
OdpowiedzUsuńNie mam jednak czytając pochwały wiem, że kiedyś u mnie musi zagościć:D
OdpowiedzUsuńNiezwykle szeroki wachlarz zastosowań, ciekawy!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę. Ale jakoś nie jestem zachęcona.
OdpowiedzUsuńDla mnie kremowy cud ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale dużo ostatnio o nim dobrego słyszę :)
OdpowiedzUsuńUkąszeń owadów? Może być ciekawy...
OdpowiedzUsuńO ile na syfki daje radę punktowo, to nie widzę praktycznie zmian przy przebarwieniach skórnych :(
OdpowiedzUsuńNigdy go nie miałam, ale myślę, że kiedyś wypróbuje ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy kosmetyk, lubię takie wszechstronne cudeńka :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam, ale po Twojej recenzji jak kiedyś napotkam to chyba się nawet skuszę ;-)
OdpowiedzUsuńwow i jeszcze ma chłodzące właściwości. Super!
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam podobny krem o był fajny :-)
OdpowiedzUsuńNie znam. :)
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam słowo ajurwedyjski, to od razu się mocniej zainteresowałam. Nie miałam podobnego kremu. ;)
OdpowiedzUsuńErm, mazidło na dłoni nie wygląda zbyt zachęcająco :D Na szczęście mi na razie nie potrzebne takie specyfiki ^^
OdpowiedzUsuńfajny produkt i nie drogi ;)
OdpowiedzUsuńU mnie świetnie działa stosowany na noc na twarz - wszelkie podskórne gulki szybko znikają
OdpowiedzUsuńMoja mama potrzebuje tego typu kosmetyków, więc chętnie jej podpowiem ten kosmetyk ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale dużo go ostatnio w blogosferze :)
OdpowiedzUsuńbardzo by mi się taki przydał :)
OdpowiedzUsuńNie znam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
OdpowiedzUsuńWygląda interesująco ;)))
Dużo ostatnio słyszałam o tym produkcie. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tym kremie,ale pierwszy raz przeczytałam uczciwie co to za jeden.Wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuńCiekawy specyfik. Będę musiała owy zakupić, bo na ukaszenia i oparzenia na pewno mi się przyda :)
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy to produkt dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, ze wiele osób go chwali i staje się co raz bardziej popularny ;)
OdpowiedzUsuńDziałanie przeciwgrzybicze - to interesujące.
OdpowiedzUsuńJesli polecasz, to chetnie bym wyprobowala :)
OdpowiedzUsuń