GOOGLE TRANSLATOR - SELECT LANGUAGE

Oświadczenie

Nie wyrażam zgody na kopiowanie moich słów ani zdjęć. Jeśli chcesz jakieś z nich wstawić u siebie na blogu - zapytaj. Uszanuj czyjąś pracę - czytaj, komentuj, zadawaj pytania, ale nie kradnij!



Mój stary blog - Karia18

INFORMACJA:

Nowe posty pojawiają się rano, między 7-9!
Aby nie ominąć żadnej notki zapraszam do śledzenia mnie na FB i Instagramie i Tik Toku.

Uprzejmie proszę o klikanie w reklamy! Was to nic nie kosztuje, a ja zbieram na lepszy aparat :)

Moja grupa na FB o wygranej walce z anoreksją: Klik! oraz grupa dla osób zmagających się z ŁZS: Klik

Ceneo.pl

Bielenda

zdrowie

czwartek, 14 lipca 2022

2945. Linea Vit Aloe Vera krem do rąk i paznokci

 Witajcie!

Dziś czas na pielęgnacji dłoni.

Będę mówić o Linea Vit krem do rąk i paznokci

Słowo od producenta: "Krem do codziennei pielęgnacji rąk i paznokci. Zawiera aktywnie działające składniki m. in.:

- wyciąg z aloesu nawilża, wygładza i łagodzi podrażnienia
- witaminy A + E działają antyrodnikowo, hamują procesy starzenia się skóry, poprawiają elastyczność skóry i odmładzają,
- prowitamina B5 działa nawilżająco, zmiękcza, uelastycznia skórę, łagodzi podrażnienia
- allantoina działą regenerująco , stymuluje odnowę naskórka, wykazuje właściwości łagodzące i kojące, zmniejsza zaczerwienienia oraz wygładza i zmiększa skórę
- lanolina nawilża, wygładza, zmiękcza zmniejsza szorstkość, oraz wykazuje działanie regulujące gospodarkę wodną skóry.

Przebadany dermatologicznie."

Produkt w okazałości:



Od producenta: 





Skład:



Otworek:



Na dłoni:



Szczegóły:

Cena i dostępnośćprodukt znalazłam w Internetach za ok. 3 zł.

Zapach: delikatny, przyjemny.
Konsystencja: kremikowa.
Opakowanie i pojemność: opakowanie w charakterze białej tubki z akcentami zieleni i czarnymi napisami od producenta. Pojemność: 100 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Taki balsam starczy na kilka miesięcy używania.
Działanie: kiepskie. Zacznę od tego, że lubię testować produkty po tzw. taniości. Wychodzę bowiem z założenia, że istnieje mnóstwo nieodkrytych perełek kosmetycznych mało znanych marek, które nie muszą kosztować fortuny. I tak oto razu pewnego buszując w Internetacah, trafiłam na powyższy krem. Niestety nie był to udany łup, bo specyfik nie robi po prostu nic. Równie dobrze mogłabym dłoni nie smarować i by wyszło na to samo. Nieważne też ile razy bym aplikowała smarowidło na ręce, efekt był praktycznie zerowy, a uczucie suchych i szorstkich łapek jak było, tak zostało. Krem co prawda szybko się wchłaniał i nie zostawiał tłustej warstwy na skórze, ale to nie zrekompensowało faktu, że jego działanie było zerowe. Tu się zatem pojawia moje pytanie do producenta gagatka: po kiedy grzyba wypuszczać na rynek coś tak nijakiego i beznadziejnego? Przecież to się mija z docelowym przeznaczeniem kremu do rąk... Co z tego, że produkt ładnie pachnie, jest tani i łatwo dostępny, jak nie robi nic? Całe szczęście w nieszczęściu, że mazidło mnie nie podrażniło ani nie uczuliło. Wtedy dopiero bym była zła! Może ja mam jakąś zbytnio wymagającą skórę dłoni, że tak się czepiam, ale cóż, podobne odczucia podczas użytkowania kremu mieli mój mąż i teściowa. Także coś ewidentnie jest z tym gagatkiem nie tak. Nie polecam!

Ocena: 2/5

Miałyście?

Kathy Leonia

środa, 13 lipca 2022

2944. Ciążowe perypetie, cz. 10 mięsko cewkowe

 Witajcie!

Dziś kolejna i ostatnia już odsłona ciążowych perypetii.
Tak więc tu były poprzednie części: Klik! (jadłowstręt), Klik! (zaparcia), Klik! (widmo dawnych zaburzeń odżywiania), Klik! (hemoroidy), Klik! (prawie wymiotne bekanie), Klik! (ruchy dziecka), Klik! (bóle kręgosłupa), Klik! (skracająca się szyjka macicy), Klik! (ostre zapalenie pęcherza).

Tymczasem dziś skupimy się na stosunkowo mało znanej dolegliwości ciążowej - a raczej pęcherzowej - czyli mięsku cewkowym.

Co to jest w ogóle?

Ano zdaniem mądrych ludzi Internetów, mięsko cewkowe to uwypuklenie błony śluzowej, które w wyniku mocnego podrażnienia cewki moczowej lub poprzez zmiany hormonalne, wyrasta w jej zewnętrznym ujściu. Zmiana ta ma wygląd czerwonego, bardzo mocno ukrwionego polipa, który może osiągać nawet kilka centymetrów średnicy. Ów polip nie jest co prawda bolący czy jakoś szczególnie odczuwalny podczas wykonywania codziennych czynności życiowych (może najwyżej stanowić dyskomfort kiedy oddajemy mocz lub uprawiamy sex), natomiast z racji na swoje potężne unaczynienie, powoduje nagle, niespodziewane krwotoki. 

Jak się pozbyć tego ustrojstwa?

Ano leczenie mięska cewkowego to nic innego jak zabieg chirurgiczny, polegajacy na laserowym usunięciu zmiany. Nie jest to nic skomplikowanego, ani nie wymaga konkretnej opieki szpitalnej, jedynie kilka dni odpoczynku i unikanie ciężkiej aktywności fizycznej.

Skąd to się w ogóle wzięlo u mnie?

Cóż, wstyd mi jest o tym pisać, bo sama jestem sobie winna swojego obecnego stanu...

Wszystko zaczęło się jakiś czas przed porodem. 

Z racji na skracającą się szyjkę macicy: Klik! otrzymałam od swojej ginekolożki polecenie, aby zażywać dopochwowo luteinę, która zapobiegnie przedwczesnemu przyjściu dziecka na świat. 
Do zalecenia się oczywiście zastosowałam i kornie przez prawie dwa miesiące, codziennie wieczorem, ową tabletkę sobie aplikowałam dopochwowo. Traf jednak chciał, że raz, lub dwa razy omyłkowo medykament wsadziłam w ujście cewki moczowej... Nie wiem doprawdy jak to zrobiłam - widać zdolna jestem - ale stało się. Od razu po tymże incydencie tabletkę oczywiście momentalnie wyjęłam, ale nie obeszło się bez przykrych konsekwencji... Zaraz bowiem po usunięciu luteiny, zaczęłam odczuwać ból pęcherza i dodatkowo towarzyszyła temu, ot taka symboliczna kropelka krwi. 

Nie przejęłam się jednak tym zbytnio i szybko zapomniałam o całej sprawie, bo nie sądziłam, że to ma jakiekolwiek znaczenie...

Jakże byłam w błędzie!

Nie minęło kilka dni od tego incydentu, gdy krwawienie, a raczej plamienie powróciło. Ot taka brązowawa smuga jakby kończącej się miesiączki. Nie muszę mówić, że byłam przerażona, bo sądziłam, że to krew z pochwy i coś złego się dzieje z dzieckiem. Pojechaliśmy zaraz do szpitala, gdzie zostałam zbadana i okazało się, że żadnej krwi już tu nie ma i z maluchem jest wszystko ok i nic tu nie ma niepokojącego. I że być może to było takie plamienie przed porodem i tym się mam się nie przejmować. Dopiero, gdyby krwawienie było jeszcze bardziej intensywne to wtedy należy się zgłosić niezwłocznie na izbę przyjęć.

Wróciliśmy więc do domu. Nie muszę dodawać, że cały czas plamiłam, taką brązowawą, gęstą wydzieliną. Pomna jednak słów lekarza ze szpitala nie przejmowałam się, skoro to niby normalne. Wszystko zmieniło się na następny dzień, gdy to rano plamienie zmieniło się w krawawienie i to na tyle intensywne, że przemiękła mi cała bielizna. Znowu w panice pojechaliśmy do szpitala i - tu Was pewnie nie zaskoczę - ponownie usłyszałam diagnozę, że z dzieckiem jest ok, szyjka macicy jest czysta i nic tu nie cieknie. Skąd zatem leci krew? Na to pytanie odpowiedzi mi udzielił dopiero trzeci (!) oglądający mnie w szpitalu lekarz, który - miast pochwą - zainteresował się moim pęcherzem, a dokładnie cewką moczową. Zaobserwował tam bowiem delikatne, krwawiące zgrubienie w okolicach ujścia cewki. Jego zdaniem to właśnie było powodem moich krwawień, tylko jakim cudem coś takiego mi się pojawiło? Czy byłam cewnikowana, czy miałam jakiś poważny uraz, vel ranę pęcherza itp. Wtedy dopiero przypomniało mi się o tym nieszczęśnym, pomyłkowym zaplikowaniu luteiny nie tam gdzie trzeba...   I wszystko wtedy stało się jasne.

Podrażniona tabletką cewka moczowa dostała stanu zapalnego, w wyniku którego zaczęła rosnąć polipowa, cieknąca krwią narośl, czyli mięsko cewkowe. Niestety w moich obecnym stanie, czyt. zaawansowa ciąża, usunięcie tego było niemożliwe i na taki zabieg dopiero mogłabym się umówić po porodzie, a najlepiej po połogu. Była także szansa, że po urodzeniu dziecka polip się wchłonie sam, bez interwencji chirurgicznej, bo nie będzie wtedy ucisku na pęcherz moczowy, co niewatpliwie spowodowało zaognienie się stanu narośli. Co mi zatem pozostało? Ano czekać na rozwiazanie...

Pomijając całą otoczkę oczekiwania na narodziny malucha, podczas której cały czas intensywnie krwawiłam, sama narośl powiększyła swoją objętość i z malutkiej gulki urosła do rozmiarów śliwki... Każda wizyta w toalecie była istnym koszmarem, podczas której nie dość, że bolał mnie pęcherz podczas oddawania moczu, to jeszcze musiałam co pół godziny wymieniać przemoknięte krwią wkładki. Zaciskałam jednak zęby, odliczając czas do tzw. godziny zero...

Na całe szczęście mimo tego nieszczęsnego polipa, jakoś ciążę donosiłam i dziecko urodziło się prawie w terminie - no może kilka dni wcześniej. Z maluchem wszystko było w porządku, ze mną także, ale krwawienie nie ustało. Było mi jednak już wszystko jedno, bo krew lała się ze mnie i z pęcherza i z pochwy jako odchody połogowe.

Przechodząc jednak do meritum. Czy po porodzie problem mięska cewkowe zanikł sam? Otóż nie...
Narośl cały czas jest tam, gdzie była... Jej gabaryty się co prawda nieco zmniejszyły, a krwawienie ustało, ale cały czas sączy mi się z pęcherza taka jakby wodnistwa, żółtawa wydzielina, przypominająca mocz. Dodatkowo od czasu do czasu odczuwam ból podczas siusiania i mam cały czas wrażenie pełnego pęcherza, co skutkuje ciągłym lataniem do toalety...

Wizytę u urologa mam zaplanowaną dopiero na koniec lipca (koniec okresu połogowego) i czekam na nią bardzo, licząc, że wtedy zrobimy zabieg usunięcia tego dziadostwa...
Mam już bowiem tego polipa serdecznie dosyć, bo tyle nerwów i strachu ile się przez niego najadłam, jest po prostu nie do opisania.

Dam Wam oczywiście znać, jak się cała ta perturbacja zakończyła.

A Wy spotkaliście się kiedyś z czym podobnym?

Kathy Leonia




wtorek, 12 lipca 2022

2943. Hermz Healpsorin Baby olejek żelowy na ciemieniuchę

 Witajcie!

Dziś czas na olejek pielęgnujący.


Słowo od producenta: "Olejek żelowy Healpsorin Baby łagodzi podrażnienia skóry i inne objawy często związana ze skórą atopową i ciemieniuchą.

  • Przyspiesza złuszczanie martwych komórek skóry, zapewniając skórze gładszy wygląd.
  • Poprawia strukturę naturalnej bariery lipidowej skóry.
  • Zmiękcza i rozluźnia suchą, łuszczącą się i łojotokową skórę.
  • Zatrzymuje wilgoć, zapewniając długotrwałe nawilżenie.
  • Odżywia i naprawia ściany naskórka.

Ukoi podrażnioną skórę dziecka w każdej chwili, w dowolnym miejscu.

Zabierz ze sobą wygodną w aplikacji butelkę olejku Healpsorin Baby wszędzie tam, gdzie zabierze Cię życie, aby zapewnić regenerację skóry naturalnymi składnikami, kiedy tylko Twoje dziecko tego potrzebuje. Zmień podrażnioną, suchą skórę dziecka w miękką, gładką i nawilżoną.

Kluczowe składniki

Olej Lniany - wykazuje właściwości przeciwzapalne i lecznicze. Zmiękcza suchą, łuszczącą się skórę oraz łagodzi zaczerwienienia i dolegliwości związane z ciemieniuchą. Wykazuje zdolność do zatrzymywania wilgoci, co zapewnia zdrową i nawilżoną skórę głowy. Dodatkowo przywraca skórze utraconą jędrność i elastyczność.


Olej ze Słodkich Migdałów - zapobiega nadmiernemu wysuszaniu skóry. Dogłębnie nawilża i koi podrażnienia zapobiegając powstawaniu podrażnień i rozwojowi stanów zapalnych. Olejek migdałowy zwiększa poziom nawilżenia skóry i zmniejsza naturalne ubytki lipidów.


Olej z Pestek Arbuza - zawiera duże pokłady kwasów tłuszczowych Omega-6 oraz witaminy E, jest silnym przeciwutleniaczem. Olej z pestek arbuza chroni skórę przed stresem oksydacyjnym wywołanym czynnikami środowiskowymi i naturalnym ubytkiem lipidów. Wykazuje właściwości regeneracyjne i ujędrniające, dzięki czemu pomaga skórze zachować elastyczność i jędrność, jednocześnie zapobiegając jej łuszczeniu.


Skwalan - chroni skórę przed utratą wilgoci, poprawia strukturę naturalnego filmu lipidowego. Dzięki właściwościom penetracyjnym zapobiega transepidermalnej utracie wody. Skóra staje się elastyczna i przyjemnie miękka w dotyku."


Produkt w opakowaniu:




Od producenta:



Skład:



W okazałości:







Otworek:



Szczegóły:

Cena i dostępność: produkt można znaleźć na stronie producenta: Klik!
Zapach: przyjemny, delikatny.
Konsystencja: olejowa.
Opakowanie i pojemność: opakowanie plastikowe, białe, z elementami niebieskości i czernią napisów od producenta. Pojemność: 50 ml.
Wydajność: bardzo dobra. Taki olejek starczy na kilka miesięcy używania.

Działanie: przyjemne. Zacznę od tego, że to już kolejna styczność z marką Hermz. I, tak jak było poprzednio: Klik! i Klik! teraz również jestem z tego produktu bardzo zadowolona. Można rzec, że ów olejek trafił do mnie w idealnym momencie. Czemu? Ano temu, że naszej Młodej kilka dni po wyjściu ze szpitala, wylazła na łepku ciemieniucha... Nie jest to co prawda jakaś poważna dolegliwość i mnóstwo dzieci to dotyka, nie mniej jednak wiadomo, że człowiek chciałby od razu to dziadostwo wyleczyć... Nie zastanawiałam się zatem długo i od razu przystąpiłam do walki z ową brzydką, tłustą łuską. Przez mniej więcej dwa/trzy tygodnie, przed kąpielą, nanosiłam olejek na główkę Małej. Następnie czekałam ok. pół godziny, myłam jej skalp delikatnym szamponem i jednocześnie wyczesywałam rozpuszczone pozostałości ciemieniuchy gęstym grzebieniem. Dzięki zawartości wielu składników odżywczych (m.in. olej lniany, olej z pestek arbuza, olej ze słodkich migdałów), olejek żelowy szybko sobie poradził z problemem ciemieniuchy, a dodatkowo nawilżył i odżywił skórę głowy. Tu muszę też wspomnieć, że specyfik ładnie się aplikował, błyskawicznie wchłaniał, nie brudząc przy tym ubrań. Dodatkowo, olejek mnie nie podrażnił ani nie uczulił. Uważam, że jest to naprawdę dobrej jakości produkt, który działa.
Ocena: 5/5

Miałyście?


Kathy Leonia

poniedziałek, 11 lipca 2022

2942. Przegląd nowości na Zalando

 Witajcie!

Dziś czas na modę.

Oto co ciekawego wypatrzyłam ostatnio na Zalando.pl:






b) bluzka:



















A Wam co najbardziej wpadło w oko?

Kathy Leonia

czwartek, 7 lipca 2022

2941. Urodzinowo!

 Witajcie!

Dziś wiekopomny dzień.

Otóż o poranku skończyłam 34 lat.
I nie czuję się kompletnie na swój wiek!

Mentalnie zatrzymałam się gdzieś na granicy lat 25 i jakoś ciężko mi wierzyć, że formalnie jest tego  prawie 10 wiosen więcej.

Nie dociera też do mnie fakt, że już dwa lata jestem po ślubie, a nasza Fasolka - która przecież dopiero co się urodziła - zaraz skończy miesiąc swojego żywota. 

Ciężko mi ostatnio ogarniać rzeczywistość, bo Mały Człowiek kompletnie przestawił nasze życie do góry nogami.
Wiem, że mnóstwo osób czeka na post odnośnie porodu i generalnie tej całej otoczki szpitalno-opiekuńczej, ale to jeszcze musi chwilę poczekać, aż znajdę więcej wolnego czasu na opisanie tego wszystkiego.

Tymczasem, sto lat dla mnie!



Kathy Leonia

PS. Drinki oczywiście bez %, bom matka karmiąca i od rana do wieczora jestem niczym otwarty 24 godziny na dobę bar mleczny dla Młodej.

Walmart

hx caps

www.uusoccer.ru